Zingger otarł pot z czoła. Było po wszystkim. Po wszystkim poniekąd, albowiem okazało się, że kolejnym celem ich podróży będzie zamek Dagmara von Wittgentstein. Mięśnie bolały od nagłego wysiłku i stresu, ale praktycznie był cały.
- Nic to, poszperam w jukach Etelki i Ernsta i się obaczy - postanowił myszkując w cieniu masywnego semafora.
Poklepał poufale semafornika, którego jeszcze niedawno spisał na straty, życząc mu powrotu do zdrowia.
- Bywaj druhu w dobrym zdrowiu. Zmów czasami modlitwę do Pana Szczęścia, żeś przeżył - puścił mu oko na odchodnym.
"Misja ewenageliczna przede wszystkim" - pokrzepił swe sumienie kapłan. Pomógł Axelowi pozbierać ryby naszła go bowiem na smażoną na patelni. Zaoferował się nawet ją na barce kompanom upichcić.
- Trochę przypraw, poświęcenia i będziemy syci! - zadeklarował. |