Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2018, 18:58   #91
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Jaskinia pod klasztorem

- Za gościnę oczekujemy tutaj wsparcia, na miarę wtajemniczenia gości. Kapłanko - zwrócił się do Elsy przeor zdecydowanie. Jakby gdzieś się spieszył.
- W celu monitorowania zmian udasz się ze mną do zachodniej wieży. Ty wojowniku, również możesz się przydać. Czy wiecie jednak kogo przyprowadziliście w progi swej świątyni? Zaręczycie za niego? Zawsze potrzebny jest ktoś do sprzątania czy noszenia opału tylko szkoda zmarnowanego czasu przez utalentowanego żywego. Masz coś do powiedzenia, elfie?


Nawiedzony dom

Po chwili szperania i szurania Benedykta wyciągnęła do elfa rękę przez okienko a on pomógł jej wspiąć się na dranicowy trotuar. Piwniczna ciemność skryła tajemnicę tego, jakim cudem młoda dziewczyna przekonała napastnika do swojej wersji. Faktem było, że uwierzył on, sprawdził jej słowa i zwracając kolczugę nakazał by szła precz. Benedykta zdobyła także cenną informację. Napastnik z nawiedzonego domu, czy był kobietą czy też mężczyzną, czy nazywał się Adam czy też nie, nie lubił kolegi z portu. Wyraził się na ten temat stosunkowo-dobitnie.
Po załatwieniu sprawy zgodnie z wcześniejszą umową udali się na drogę za miastem by kontynuować poszukiwania morderców smolarza.


W ciemnym lesie za dnia

Marsz z niewielkim oddziałem straży wykluczał działania konspiracyjne. Byli w większości ciężcy, stąpali jak żubry i podobnie dyszeli bez powodu. Chyba, że przeziębienie. Jeden z nich miał katar. Zarówno Eryastyr jak i Benedykta podążyli przodem za oczywistymi śladami. Rzucały się w oczy tak nachalnie, że w pewnym momencie strażnicy wyprzedzili prowadzącą dwójkę pewni, że nie zgubią drogi. Chwilę później jednak się spłoszyli. Ktoś nadchodził z naprzeciwka i – sądząc po odgłosach – spieszył się. Był to Albrecht, człowiek z knajpy podobny zupełnie do nikogo. Dziwiła jego obecność w tym miejscu, jego pośpiech... Każdego poza nim samym.
Pięć minut temu minął zgromadzone na małej powierzchni zombie, które zachowywały się jak drzewa. Stały i kiwały się bowiem ich pionowość była chwiejną. Mężczyźnie udało się podkraść do truposzy a następnie oddalić niepostrzeżenie. Ciasno upakowane w iglastym zagajniku były ciężkie do zauważenia, gdyby nie smród. Słowik uszedł z życiem doliczywszy się dwudziestu ożywieńców.
 
Avitto jest offline