- Z tym ścierwem sobie nie pogaworzymy. - powiedział Urgrim, po czym rozejrzał się po nieboskłonie.
- Chodź Ragnar, póki czarownika nie widać to zaciągniemy go w krzaki i zabawimy się po naszemu. Nie chce straszyć dziecioków. - Urgrim zabezpieczył rusznicę po czym przewiesił sobie ją przez głowę. W wolną rękę chwycił stworka, tak jakby łapał za kark niesfornego szczeniaka. W drugiej dzierżąc topór udał się w stronę najbliższych krzaków, tak aby nie widać było go z drogi a przede wszystkim z wozu.
Będąc już zasłoniętym przez listowie cisnął gobasem o ziemię w taki sposób, że ten rąbnął porządnie brzuchem o glebę. Khazad nie czekał aż stwór nabierze tchu i pocznie uciekać, od razu przyszpilił go buciorem do ziemi. Miał zamiar przeszukać ścierwo czy czasem nie schował gdzieś w szmatach jakiś "skarbów". Czeka z początkiem zabawy na starszego rodaka.