Step Res Horab nie oferował żadnego schronienia. Pościg zaś miał tę przewagę, że strażnicy szejka nie wieźli ze sobą skatowanych kobiet, które obciążały wierzchowce i utrudniały pełen galop. O cwale nie wspominając. Mimo więc dość dużej odległości od bram Yarakanu, Ianvs miał obawy, czy pościg nie dogna ich przed nastaniem ciemności. Nie miał a to wątpliwości co do jednego. Że nie zostawi Zahiji. I że nadal mają do dyspozycji moc potężnego czarownika. Choć na wspomnienie bólu tętniącego pod czaszką, gdy zimne i lepkie jak glizdy słowa inkantacji opuszczały jego usta, uznał, że wolałby ograniczyć tę pomoc do prostych sztuczek...
- Jest z nami ktoś, kogo duchy będą się bać - powiedział spokojnie Ianvs - Ale pościg o tym nie wie.
Czarowniku, jeśli jeźdźcy szejka będą blisko po zmroku... spraw by usłyszeli takie zawodzenie w ciemnościach, by tylko o powrocie myśleli. Tymczasem pilnuj, żeby jej duch nie opuścił ciała...