Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2018, 08:13   #212
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Randulf nie miał lekko z jednej strony potwór zaś z drugiej widmo dziecka. Do tego dziecka wyglądało, jak gdyby samo mówienie o śmierci nie było jej strasznym.

- Że nie chcesz już odpocząć? Przecież tutaj…. - jednak bohater nie potrafił zrozumieć nic z ostatnich słów, dla niego były jak jakiś bełkot, a być może nie był gotowy na taką widzę.

- Twój przyjaciel nie wiem, ale nie lepiej było odejść? Koniec zmartwień, beztroski czas, gdzie … - znowu pojawiły się słowa, których bohater nie potrafił zrozumieć.

- Tego stworzenia nie wiem, czy możecie zabić, ale jego moc nie pochodzi stąd, a z miejsca tam. - wskazała ręką, a Randulf doskonale wiedział, że są to okolice gdzie mieszka włodyka.

Bohater nie miała zamiaru zostawiać swojego przyjaciela w potrzebie i ponownie strzelił, tym razem wyobrażając sobie większy płomień. Jak się okazało nie było to takie trudne, a i sama strzała, jak gdyby się zapaliła wylatując. Bohater widział jej tor lotu, jak gdyby w spowolnieniu. Zagnieździła się ona niedaleko oka potwora, a jeszcze będąc w cielsku paliła się. Bestia zawyła tak, że bohater zacisnął zęby. Był to przerażający, głośny dźwięk. Stworzenie jedną z łap otarło miejsce, gdzie siedziała strzała. Wyglądało, jak gdyby jednak ten atak miał jakiś efekt.

Oswald zauważył, że jego towarzysz posłał kolejną strzałę, tym razem, jak gdyby podpaloną, co dało znacznie większy efekt. Strzała utkwiła we łbie stworzenia tuż nie daleko oka, a bestia zaczęła trzeć swą prawą łapą, jak gdyby starając się ja usunąć. To był dobry moment na atak bądź ucieczkę. Bohater wybrał atak i skoczył do stworzenia na samym początku tnąc w okolice korpusu. Miecz zrobił dosyć głębokie cięcie jednak nie wyglądało, jak gdyby stworzenie to zbytnio poczuło. Drugi zaś atak był w lewą łapę. Uderzenie było potężne, bohater poczuł jak jego mięśnie się, jak gdyby samoistnie napinają, a takie cios, że z pewnością powaliłby zwierzoczłeka. Oswald tnąc łapę czuł opór kości na który trafił, jednak z pewnością przednia część została przecięta co spowodowało, że łapa odmówiła posłuszeństwa i w tej chwili stworzenie wyglądało niemal na ziemi. Niemal, bo w ostatnim momencie wsparło się prawym łapskiem. Ponownie zawyło jeszcze donośniej. W oczach bestii było widać wściekłość. Poruszyło swoją lewą łapą i wyglądało na to, że nawet było w stanie ją ponownie rozprostować, jednak było widać, że była w jakimś tam stanie uszkodzona. Stworzenie uniosło obie łapy ku górze i z ogromną siła je opuściło na Oswalda. Bohater miał duży problem, bo nie miał nigdzie miejsca, aby się skryć. Musiał działać szybko, aby dobrze odskoczyć. Wszystko działo się w błyskawicznym tęmpie to i bohater nie do końca już był w stanie zobaczyć co się dzieje. Miał problemy z powiedzeniem czy bestia go trafiła czy jednak nie, jednak wiedział, że kolejny cios stworzenia był na sto procent celny. Stworzenie pochwyciło go leżącego swym pyskiem i rzuciło w pobliski dom. Bohater niczym kula armatnia uderzył w jedną ścian domostwa, niszcząc ją tak że cała chałupka zawaliła się. Wszystko wyglądało na koniec. Stworzenie zawyło jeszcze raz spoglądając się w kierunku Randulfa.



Randulf widział jak Oswald niczym kukła został rzucony w chałupę, którą tym samym zniszczył. Widział też, że czegoś takiego nikt nie mógł by przeżyć, a do tego stworzenie teraz zwróciło się przeciwko niemu. Alicja stała patrząc się beznamiętnie. Nie wyglądało, jak gdyby miała coś do dodania.

Poczuł błogi spokój, z daleka zauważył, jak gdyby jasne poświaty przypominające mu jego rodziców. Powoli zbliżali się, jak gdyby ku niemu. Wszystko tu było takie spokojne wręcz kojące. Prze moment nawet nie pamiętał jak się tutaj znalazł czy był tutaj cały czas czy może coś właśnie się stało, że się tak tutaj rozłożył oparty rękoma o trawę. Nagle doznał, jak gdyby mocnego wspomnienia siostry, której przecież brakowało pomiędzy idącymi w jego stronę rodzicami. Ranulf i Otwin jego towarzysze. Były to, jak gdyby osoby utrzymujące go w rzeczywistości. Odwrócił się i zobaczył, jak gdyby poruszający się obraz, gdzie był wielki stwór idący w tej chwili na Randulfa. Bohater, jak gdyby się przebudził, jednak czuł się jakoś dziwnie. Widział swoje obrośnięte ciemnym futrem łapska i zniszczoną zbroje leżącą tuż niedaleko niego.



Otwin wraz z Klarą ruszyli w kierunku posiadłości Schranka. Bohater wyciągnął połowicznie zawinięty w tkaninę pierścień i podał go kapłance. Część jego dłoni dotykała go, a on w swojej głowie usłyszał, jak gdyby głos:
- Załóż mnie, a będziesz najpotężniejszy. - wraz z tym, jak gdyby głosem na swojej dłoni czuł ciepło, które promieniowało od pierścienia.



Z miejsca pobojowiska słychać było wycie stworzenia. Było ono tak przerażające, że sama myśl o tym co tam może się dziać powodowała ciarki.

Klara pośpiesznie pochwyciła pierścień tak, że Otwin nie miał możliwości zareagować, nawet jeśli w ostatnim momencie chciał by go założyć, a takie odczucia mogły mu się pojawiać, bo pierścień działał bardzo przekonująco. Ona także poczuła ciepło które uchodziło z pierścienia, jak gdyby wibracje, a po chwili w jej głowie pojawił się głos:
- Możemy tak wiele razem osiągnąć. Możemy go uratować, tak twojego brata.

Kapłanka miała delikatną pokusę założenia pierścienia, jednak nie była ona aż tak bardzo nachalna. Widziała wiatry magii, które znikały w jak gdyby w otwartej przestrzeni. Tak jak i wcześniej były to wiatry chaosu, ale i wiatry życia otaczające tamte wcześniejsze. Bohaterka widziała, że wiatry chaosu były innego typu niż te, które były tutaj, niż te z którymi się spotkała do tej pory. Zaś wiatry życia były tutaj tylko otoczką.

Bohaterka czuła, że dochodzą do wielkiego skupiska magii. Samo zbliżanie się w tym kierunku powodowało w niej pewnego zmęczenie, bohaterka zaczęła się nadmiernie popić, a i musiała brać głębsze wdechy.
 
Inferian jest offline