Zingger wpatrywał się w gęby miejscowych wsiołków z pokładu barki. Z obrzydzeniem splunął do rzeki.
- Pięknej urody ludzie, nie ma co Lotharze, okolica wręcz bajeczna - skwitował cierpko. - Zwiad jest konieczny, ale zgodzę się, że nie powinniśmy tutaj cumować. Podpłyńmy może dalej i wtedy w jakiejś zatoczce przycupniemy. Nie ma co ryzykować i rozgłaszać, że my to my. Chętnie też rozprostuję kości, zasięgnę języka w tutejszej karczmie, jeśli coś takiego w ogóle się tu znajduje. Zagramy w karty, postawimy trochę napitków, może języki tutejszych same się rozwiążą. |