Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-10-2018, 13:29   #294
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

Lavina podbiegła do reszty i wzięła misia na prośbę tresera. Wróciła z nim do wozu żeby nadal nie dać rozbiec się dzieciom zwłaszcza Robertowi. Sama nie chciała uczestniczyć w krasnoludzkiej wersji ‘egzekucji’ jednak uważała znęcanie się nad drugą istotą za coś niedobrego. Nawet jeśli ta istotą było plugastwo które bez zastanowienia pewnie zaszlachtowało by ją jakmiało by okazję.
Wilhelm również pozostał przy wozie. Goblin nie stanowił dla niego żadnej atrakcji, a poza tym uważał, że - jak już - to trzeba mu było poderżnąć gardło i tyle. Poza tym i tak ktoś powinien pilnować wozu, a nie zajmować się źle pojętymi rozrywkami.
Zsiadł i trzymając wodze podszedł do Laviny.
- Miś jest zdecydowanie lepszym towarzystwem, niż goblin - powiedział żartobliwym tonem.
- Owszem, ale konie też mają swój urok - odpowiedziała Lavina drapiąc pieszczotliwie wierzchowca po nosie i zwracając się bezpośrednio do klaczy. - Prawda, ślicznotko? - zwróciła się do jej właściciela.
-Ma imię czy jest to jeden z tych koni które padają przy danym jeźdźcu tak często że nie nadaje się im imion?
- Źle to świadczy o jeźdźcu, zazwyczaj - odparł, pogłaskawszy klacz po szyi. - Chyba że na wojence jakiejś. A o tę ślicznotkę trzeba dbać. - Nie przyznał się, że jest jej właścicielem dopiero od kilku dni. - Lotka potrafi odpłacić za okazane jej względy. - Ponownie obdarzył klacz pieszczotliwym klepnięciem.
- Ma ładny rytm taki w sam raz do kłusu, długo ją trenowałeś czy miała tak zawsze? - Dopytywała się Lavina dalej drapiąc kracz po chrapach, ta z kolei zaczęła napierać łbem na cyrkówkę w chęci by kontynuowała. Z odpowiedzi na być może niezręczne pytanie wyratowało magika pojawienie się Kessela, który sam chciał pokonwersować z Wilhelmem.
- To jej wrodzony urok i czar - odparł mag, po czym spojrzał na rajtara.
- Tak, Altdorf - odparł na pytanie tamtego. - No ale magowie twierdzą, że należy z czasem opuścić mury uczelni, rozwinąć skrzydła i próbować swych sił z dala od Alma Mater. Nie wypadało im się sprzeciwiać- dodał.
- Jakiej specjalności jest twoje kolegium, jeśli to nie tajemnica? - Rajtar uśmiechnął się, łapiąc powoli temat rozmowy, który dla niego jako szlachcica też obcy nie był.
- Ogień - odparł krótko Wilhelm. - Mistrz Martensus, jeśli ci to coś mówi. Polubiła cię. - Spojrzał na Lavinę. - Gdybyś była mężczyzną, byłbym zazdrosny.
- Jestem z Altdorfu panie von Dohna. Rad bym porozmawiał o rodzinnych stronach, bo dawno tam nie byłem. A o specjalność pytam z ciekawości, bo właśnie magowie z kolegium ognia budzą obecnie moją ciekawość. Mam przy siodle sporo prochu, więc pytam z przezorności aby mi petrynału nie objęło jakieś zaklęcie
- wyjaśnił rajtar - widzę, że temat macie arcyciekawy? Konie?
- Konie zawsze mnie lubiły
- pochwaliła się cyrkówka - może jak dojedziemy niezbyt późno do miejsca noclegu dasz mi się przejechać i sprawdzić co twoja Lotka potrafi?
Wilhelm obejrzał ją od stóp do głów, po czym skinął głową.
- Oczywiście, to żaden problem. Poza tym już ci mówiłem, że się możesz przejechać - powiedział, nie przypominając, że chodziło o wspólną jazdę.
- Nie wszyscy posiadają wierzchowce, było mi głupio jechać z kimś, kiedy jedna osoba musiałaby iść - powiedziała szczerze dziewczyna.
- Służę swoim, pani. Nie zniósłbym, aby niewiasta musiała wyciągać nogi, kiedy mężczyzna obok jedzie na koniu. Początkowo myślałem, pani, że chcesz po prostu towarzyszyć dziecku przy tym niedźwiadku… - zaproponował Reinmar.
- Krasnoludy raczej nie jeżdżą konno - uśmiechnął się Wilhelm. Nagłej kontrpropozycji rajtara nie skomentował, chociaż ciekaw był, czy Reinmar nagle zainteresował się jego osobą, czy osobą dziewczyny... na którą do tej pory nie zwracał jakoś uwagi.
- Towarzyszenie Baragazowi to też przyjemność - potwierdziła złodziejka, chwilowo zostawiając temat tak dużej ilości propozycji wspólnej jazdy które pojawiły się w tak szybkim czasie.
-Czasem można odpocząć od przyjemności. Ja z chęcią rozprostuję nogi. Mój ogierek nie jest narowisty. Szkolony był do walki i raczej nie poniesie - uspokajająco dodał rajtar.
- Zauważyłam, konie wojskowe mają pewne charakterystyczne zachowania. - przyznała Lavina obdarzając kasztanka oceniającym spojrzeniem.
- O, widzę, że pani Lavinia zna się na koniach? - jedna brew nieznacznie mu się uniosła - Tak, nie boją się. Byle huk go nie spłoszy. Umie też wierzgnąć, jeśli dostanie taki bodziec - wyjaśnił rajtar podchodząc do konia i przyciągając go do dziewczyny.
- W cyrku zawsze są konie i inne zwierzęta, trzeba umieć jak z nimi pracować i żyć - powiedziała, oddając Lotkę Wilhelmowi. Koń Kessela był, jak na konia wojskowego przystało, bardziej masywny, stoicki i mniej podatny na przymilanie się do kogokolwiek, Ale i na takie ‘mruki’ Lavina miała sposoby. Wystarczyło mocniej drapnąć tu i tam i koń rajtara parsknął z zadowolenia.
Rajtar w tym czasie obserwował Wilhelma, patrząc na jego reakcję, czy czasem nie przeszkodził w jakimś flircie czarodzieja z dziewczyną. Mag jednak jedynie z widoczną przyjemnością obserwował dziewczynę.
- Oh...spokojnie Porist, spokojnie… - Reinmar klepnął uspokajająco wierzchowca po szyi - Lubi to. Nie wiedziałem, że lubi - uśmiechnął się lekko.

Baragaz w tym czasie grzecznie siedział koło wozu i obserwował znajomą mu ludzką osobę. Chwilowo zajmowała się końmi. Miś kojarzył, że w cyrku czasem dostawał koninę do jedzenia kiedy na arenie zdarzył się wypadek. Może te konie też będą miały wypadek. Miś lubił świeżą koninę, podobnie jak wilki i rysie które widział w cyrku.
 
Obca jest offline