Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2018, 07:49   #121
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 35

Czas: 1940.III.10; nd; godz. 20:40
Miejsce: południowa Norwegia; Rjukan; miasto, główna ulica
Warunki: noc, świecą uliczne latarnie, chłodna pogoda




ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd)




Agent Wainwright mógł idąc ku kawiarni przyjrzeć się frontowi zaparkowanej niedaleko maszyny jaką przyjechała trójka mężczyzn. A wchodząc do restauracj mógł rzucić okiem na profil boczny maszyny. Wyglądał na szare, czterodrzwiowe, ledwo kilkuletnie Volvo na norweskich tablicach rejestracyjnych.






Sytuacja się skomplikowała gdy wszedł do środka i usiadł przy barze. Ci dwaj panowie w płaszczach znacznie zasłaniali mu widok na Gabrielle i jej towarzysza. Nie wiedział o czym rozmawiają i czy w ogóle coś rozmawiają ale ci dwaj stali a dwójka przy stoliku siedziała. Wyłapał głośniejsze słowo “police” chyba wypowiedziane przez towarzysza Gabrielle którego był już prawie pewien, że rozpoznaje monsieur Lapointe’a. Słowo zaalarmowało nie tylko jego bo już kilka osób obserwowało dziwną scenkę przy stole Gabrielle.

Mężczyzna w końcu wstał od stolika biorąc swój płaszcz i sięgając po kapelusz. Wydawało się, że zamierza udać się z dwoma panami ale tak się nie stało. Zamiast tego rzucił nagle płaszcz na bliższego mężczyznę i złapał go za ramę jakby chciał mu je zablokować. Zwykle w ten sposób blokowało się napastnika uzbrojonego w nóż czy jeśli było się wystarczająco blisko, w pistolet. A Lapointe był na tyle blisko aby spróbować. W tym momencie zaczęło się zamieszanie bo nagle wszyscy chyba zaczęli krzyczeć.

Gabrielle która było o wiele bliżej miała o wiele lepszy wgląd w sytuację przy stole. Widziała jak Lapointe stara się grać na zwłokę pytając kim panowie są i co to ma znaczyć. W końcu zapytał czy są z policji. Na tyle głośno, że kilka głów odwróciło się w ich stronę. Z tych dwóch mówił jeden i chociaż mówił po francusku to tak bardzo szkolnym francuskim jakby się go uczył od kilku miesięcy albo nie przykładał wagi do tego przedmiotu. A denerwowali się obaj. Widziała jak ten drugi aby spacyfikować opór Francuza też w końcu wyjął swój pistolet z kieszeni i wycelował w niego.

- Oh, mon cherri, wybacz, to muszę z panami wyjaśnić to nieporozumienie. - wobec takiego argumentu Lapointe uległ. Uśmiechnął się rozbrajająco do swojej towarzyszki i pocałował ją w policzek na pożegnanie. - To Niemcy. - szepnął do niej zanim odsunął się od niej i posłusznie wstał od stolika. Kryzys wydawał się zażegnany bo najstarszy z mężczyzn sięgnął po płaszcz, kapelusz aby zebrać się do wyjścia. Ale zamiast wyjść niespodziewanie zaatakował tego wygadanego przeciwnika. Rzucił mu właśnie wzięty płaszcz i zaraz złapał go za ramię trzymające pistolet.

Gabrielle zerwała się również ale była uwięziona między plecami szarpiącego się z napastnikiem Lapointe a stolikiem. Potrzebowała sekund by odzyskać swobodę manewru. W tym czasie Lapoint widząc, co się dzieje zostawił pierwszego napastnika i rzucił się na “milczka” który w tym czasie zdążył odbezpieczyć pistolet przymierzając się do strzału. John zerwał się do biegu ale miał do przebiegnięcia w takich warunkach całkiem spory kawałek.

Napastnikom zdawało się sprzyjać szczęście. Gabrielle dopadła do “wygadanego” usiłując go rozbroić. Ten jednak bez skrupułów zdzielił ją pistoletem w twarz. Krew popłyneła z krwawej rysy na twarzy Francuzki. Obok niej, jej rodak podobnie oberwał tylko chyba mocniej bo poleciał na stół na niedawno zrealizowane zamówienie. John był już w połowie drogi do walki toczonej już na całego przy stoliku. Inni goście krzyczeli, ponaglając się aby wezwać policję, obserwowali z fascynacją przebieg walki albo zrywali się do ucieczki.

Lapointe został złapany przez “milczka” który szarpnął nim w stronę wyjścia. I chyba właśnie wtedy zorientował się, że ku nim biegnie obcy facet zupełnie jakby chciał się przyłączyć do walki. A John zaś zorientował się, że na pomoc tym dwóm do środka wbiegł “jego” ogon który dotąd zajmował posterunek obserwacyjny na ulicy. Widząc biegnącego faceta wycelował w niego pistolet. Na oko Johna jeśli zdecydowałby się strzelić od razu to Brytyjczyk mógł liczyć tylko na jego kiepskie umiejętności strzeleckie. Mógłby strzelić ze dwa czy trzy razy zanim John dopadłby do pochwyconego Lapointe czy strzelca w drzwiach. Było prawie pewne, że tamten raczej strzeli widząc atakującego przeciwnika za jakiego pewnie brał obcego faceta biegnącego ku nim kursem kolizyjnym.

W tym czasie Gabrielle oberwała po raz kolejny i znów lufa pistoletu rozerwała jej twarz. Z rozcięcia popłynęła czerwona krew. Ale wreszcie udało jej się uzyskać przewagę. Złapała nadgarstek faceta i wykręciła boleśnie zgodnie z odebranym wyszkoleniem. Tamten wrzasnął i prawie od razu jej się wyrwał ale wcześniej wypuścił pistolet. Ten poleciał gdzieś na dywan pomiędzy nimi. Widziała kątem oka, że ten który dorwał Lapointe zatrzymał się widząc nadbiegającego Johna ale z kolei jakiś inny facet z pistoletem w ręku jaki wbiegł przez drzwi wycelował w brytyjskiego agenta Spectry.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline