Aen Saide miał piękny, melodyjny głos, ale z jego ust płynęły komunały. Wojny między ludźmi i elfami trwały i trwać będą. Równie dobrze szpiszastouchy mógł żądać by słońce przestało świecić, a rzeki płynąć z prądem. Właśnie przez takie gadanie, dochodziło do nieszczęść. Starzy głupcy kładli do głów młodym swoje mądrości, podburzali a potem szczeniaki w romantycznym zrywie mordowali wrogów i sami ginęli. Wiedźmin spojrzał na ciała młodych elfów a potem naszpikowanych strzałami żołnierzy. Czy to była uczciwa wymiana? Paru tępych żołdaków za trzech przedstawicieli wymierającej rasy, chłopców, którzy nawet nie zdążyli się rozmnożyć?
Nemrod odwrócił się bez słowa i ruszył w stronę wozów, przy których ukrył się von Diatre i żołnierze sierżanta Szyszki. |