Wątek: [VtDA] Burza
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2018, 20:34   #15
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gdy zdjęli płaszcze Anna i książe przysiedli i zaczęli omawiać szczegóły rytuału. Większość nie dotyczyła Czerdoga, gdyż polegała na omówieniu gdzie ma stanąć wampirzyca, jak się poruszać i na co nie nadepnąć. Sprawa była o tyle skomplikowana, że niemal całą podłogę poddasza pokrywały misterne malunki złożone głównie z linii i symboli, które Czerdogowi kojarzyły się z runami ludów północy.

Skorzystał z okazji by na chwilę powrócić na Rugię. Nad wyspą zawisły ciężkie chmury zwiastujące kolejny opad śniegu. W ciemnościach słychać było szczęk oręża. Oddziały braci spotkały się i rozgorzała krwawa walka, w której Stephen miał znaczną przewagę.


Jacob musiał wycofać część swoich ludzi bo jakoś udawało mu się powoli wycofywać z pola walki będąc osłanianym przez swoich ludzi. Dawno nie widział starszego z braci w walce i jakże cieszył się, że to nie on musi stawać teraz z nim w szranki. To nie był dziki Stephen siepiący mieczem wszystko co nawinęło się mu pod ostrze. Jacob uderzał precyzyjnie i zawsze śmiertelnie. U jego boku stanęły wilki i ptactwo. Jakże musiał cierpieć przyznając się do tego w czym zawsze był najlepszy. Toż nie bez przyczyny powierzono mu Gangreli. Czerdog podpowiedział Stephenowi jak przybliżyć się do starszego brata i wtedy usłyszał w głowie cichutki głos Anny.

Przygotowania dobiegły końca. Musiał pozostawić swoich braci i stanąć u boku ukochanej. Stanął na obrzeżu malowideł tak jak Siemomysł i Dalebora. Tyle że podczas gdy oni przyklękli i w ciszy szeptali słowa rytuałów, mu pozostało patrzeć, na Annę, która najwyraźniej cierpiąc potworny ból walczyła ze swoją własną bestią. Nie był pewny ile to trwało. Świat składał się nagle z oczekiwania wypełnionego cichymi jękami jego ukochanej. Obawy czy czerwień wypełniająca białka jej oczu zniknie, czy też nią zawładnie. Jego ciało rwało się do pomocy, a on musiał walczyć z nim, gdyż przekroczenie tych absurdalnych linii przerwałoby całość. Czuł jak po plecach spływa mu krwawy pot.

W końcu szepty ustały. Anna na drżących nogach podeszła do niego i przyklęknęła. Widział jej zmęczoną twarz, rozchylone spierzchnięte wargi. Podał jej nadgarstek i wtedy czas znów się zatrzymał, wypełniony rozkoszą której już nie pamiętał. Kły wampirzycy zanurzyły się w jego skórze. Odrobina bólu, a chwilę po niej przyjemność nie dająca się porównać z niczym innym. Anna piła powoli pod czujnym okiem księcia i jego córki. Był już niemal pewny, że to się nie skończy, że wypije go do cna i wtedy…

Dzwony ogłuszyły ich. Nagle jakby całe miasto wypełnił ten głęboki dźwięk. To nie był tylko kościół Mariacki… dzwoniły wszystkie świątynie w Denzig. Anna przerwała krwawy pocałunek i rytuał się zakończył.


Czyżby to dlatego dzwonili? Nie.. Był pewny, że nie. Na poddasze wpadł ghul, który powitał ich przy oficynach.
- Port płonie! - Te słowa uderzyły w Czerdoga jak obuch.
 
Aiko jest offline