Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2018, 04:12   #546
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Visser bez chwili wahania wybrała przyjaciółkę. Choć przeważnie postępowała zgodnie z protokołami, to nie przypomniał jej się żaden związany z ratowaniem detektywów zgodnie z ich hierarchią. Zresztą dla niej Tallah miała zdecydowanie wyższą pozycję.
Wycelowała w lecący śmigłowiec Valkoinen i pociągnęła za spust. Ostatnia rakieta samonaprowadzająca wystrzeliła ze świstem. Wnet trafiła i rozległ się widowiskowy wybuch. Helikopter, w którym znajdowała się Tallah, został uratowany. Czarnoskóra przyjaciółka Lotte przeżyła, przynajmniej na razie.
Tymczasem znaleźli się już wystarczająco blisko śmigłowca, przed którym uciekał Egzekutor do spraw Bezpieczeństwa. Lotte musiała zdecydować, czy strzelać w śmigło, kadłub, czy ogon. Zostało jej tylko sto naboi karabinu maszynowego, co oznaczało dwie, może trzy serie. Visser zdecydowała wycelować w śmigło, ten cel wydał się jej najlepszym wyborem, przynajmniej na tą chwilę.
Miała ogromne szczęście. Trafiła wnet helikopter stracił jedyną rzecz, która podtrzymywała go nad Alue, które tonęło w najróżniejszych barwach. Maszyna zaczęła opadać w dół i wnet roztrzaskała się o taflę wody.
- Wow… - mruknął cicho pilot śmigłowca. - To było… - pokręcił głową. - Jesteś pewna, że nie masz doświadczenia w tego typu robocie? - zapytał ją.
Wokół nich walka nie ustawała. Dzięki wyraźnym oznaczeniom Lotte była w stanie odróżnić helikoptery IBPI od tych należących do Valkoinen, ale zaczęło brakować już amunicji…
- Kończy mi się amunicja, więc wiele więcej nie zdziałam - rzuciła do pilota, z lekkim uśmiechem satysfakcji, który jednak szybko zniknął. - Bez tego nie mamy co latać.
~ Gdzie jest Ismo ~ pomyślała. Wsiadła do tego śmigłowca, aby znaleźć chłopca, ale ciężko było się jej skupić na czymś innym niż walka o życie.
Helikopter tak zmienił kurs lotu, że chwilowo leciał w kierunku iglicy. Lotte spojrzała na kamienne skały na jeziorze. Niedaleko nich spadały trafione pociskami śmigłowce. Spostrzegła Jennifer, która po założeniu drugiego spadochronu aktywowała go i teraz opadała w stronę Alice Harper, która chyba powoli przebudzała się.

Śmigłowiec Lotte nagle wykonał prędko zwrot w prawo. Nie wiedziała dlaczego, ale doszła do wniosku, że pewnie pilot starał się ominąć wroga. Dlatego przez chwilę straciła z oczu tę część Alue, na której znajdowała się Korona Nieba. W następnym momencie jednak znowu ujrzała skały. Nie była pewna, czy Jelle Fortuyn dostał w międzyczasie zbłąkanym pociskiem, czy coś innego wywołało jego przemianę… ale ta następowała. Lotte już myślała, że znowu zamieni się w Surmę. Rozległ się potężny wybuch mocy, a uderzenie odrzuciło Harper na dwa metry do tyłu. Czarne oczy Jellego zwróciły się ku niebu i popłynął z nich przeraźliwy strumień energii. Przecinał powietrze niczym laser stworzony z pustki, najczystszej i najstraszniejszej antymaterii. Powiększał się i koncentrował bardzo wysoko, aż w chmurach. Czy to była jakaś kolejna sztuczka Valkoinen?
- Co się dzieje?! - krzyknął pilot. Chyba nie mógł oderwać wzroku od kokpitu, ale zrozumiał, że stało się coś potencjalnie okropnego.
- Nie wiem, ale nie wygląda to dobrze... - odpowiedziała, choć sama nie była usatysfakcjonowana swoją odpowiedzią. Nie była też pewna co powinna dalej zrobić, chyba najgłupszym pomysłem było dostać się do epicentrum, ale z drugiej strony tam właśnie była korona. - Możesz podleć tam bliżej, gdzie jest ten strumień?
- Tak jest, pani Visser - pilot odpowiedział tak, jak gdyby ona tu dowodziła. Zresztą… jego reakcja nie była taka głupia. Przecież wiedział, że jest znają Talli Zairy i nawet została osobiście przedstawiona Egzekutorowi. To nie były małe rzeczy.

Mężczyzna skierował tor lotu w stronę czarnego promienia antymaterii. Lotte tak mocno trzymała uchwyty dżojstików, że jej ręce aż pobielały. Prawie nie miała już amunicji, zostało jej nabojów może na jeden, krótki strzał. Świadomość tego wcale nie była komfortowa. Wnet przybliżyli się do ogromnego skupiska energii i… Visser poczuła motyle w brzuchu. Miała złe przeczucie, kiedy jej wnętrzności zaczęły przesuwać się… względem nowego źródła grawitacji. Nie zrozumiała tego w pierwszej chwili, ale wnet wydało się oczywiste, kiedy nawet tor lotu helikoptera został zmieniony. Antymateria ich wciągała!
- Cholera… - pilot cicho zaklął.
~ Liczyłam, że to nie będzie klasyczny przypadek ~ pomyślała, widząc jaki problem pojawił się. Miała nadzieję, że to nie film czy książka, gdzie strumień energii łączy ziemię i niebo, wsysa jak huragan.
- Dasz radę wyciągnąć nas z tego, czy za późno - rzuciła spokojnie, rozglądając się czy są jeszcze spadochrony. Może było na tyle wcześnie, że ewentualnie zdążą wyskoczyć.
Problem był taki, że w środku od początku zostawiono dwa dla pilota i strzelca, ale Jennifer wzięła je wszystkie.
- Robię, co mogę…! - pilot skrzywił się.
Jednak… było za późno.
Grawitacja strumienia okazała się zbyt silna. Helikopter pracował wirnikiem, jak tylko mógł, ale nie mógł przezwyciężyć ogromnej siły. Bez względu na starania pilota. Wnet Lotte zrozumiała, że nie ma żadnego ratunku.

Zamknęła oczy.
Uderzyli w czarny strumień antymaterii.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline