Konto usunięte | SZKLARNIA
Budynek policji był miejscem, które lepiej było omijać. Przynajmniej dla ludzi pokroju większości Węży. Ale Angelo był inny. Gładki. Zadbany. Nie wyglądał jak zbir z ulicy. Wiedział swoje. Gliny były przekupne. Siedziały w kieszeni Karteli, także Sinaloa, a więc braci Uccoz. Nie wszyscy. CI ze stanowej policji byli najgorsi. Niczym hieny czy sępy zjawiały się wtedy, gdy tylko pojawiła się szansa na padlinę lub kęs mięcha z narkotykowego stołu.
Bossowie pokroju El Chapo, który odpalił kiedyś agentowi łapówkę w wysokości pięciu milionów dolarów i to amerykańskich tylko zaostrzały apatyy. Wielu Meksykanów szło do policji mając nadzieję, że z łapówek zbuduje sobie lepsze jutro.
Angelo poruszał się po posterunku, jak u siebie. Znał kilku ludzi, niezbyt dobrze, ale znał.
Po chwili, lżejszy o sto dolarów, siedział już w małym pokoju widzeń - szarym, brudnym i sprawiającym przygnębiające wrażenie. Wyglądał jak młody, przystojny prawnik czekający na klienta.
A tym klientem był Rata.
Kumpla w kajdankach wprowadził policjant w charakterystycznym, zielonym mundurze federales. Na znak dany przez sierżanta, który wprowadził Angelo do tej sali, mundurowy opuścił małe pomieszczenie. Łapówkarz zrobił to samo mówiąc:
- Trzy minuty, amigos. Dłużej nie dam rady. Wychodząc wejdź po dokumenty.
To ostatnie było oczywiście do Angelo.
- Się popierdoliło, bracie - powiedział Rata, gdy zostali sami. - Nic na nas nie mają. Chcą na nas zrzucić tego Narwańca, ale nie mają dowodów. Ten facet wyrzygał węża. Kumasz, stary. Wylazł z niego, jak jakiś jebany potworek z tych filmów gringos. Tylko przez gębę. Hernan wszystko nagrał. Załatwi sprawę, jak trzeba i zaraz wyjdziemy. Mogą nam co najwyżej dowalić za ten wypadek. Jedna osoba zdechła. No i szkody w sklepie, ale chyba jakoś pogadamy z tym sklepikarzem, co? Wycofa zarzuty. A rodzinie przejechanego da się jakąś kopertę i też będzie w porządku. A jak ty to widzisz, stary?
Angelo westchnął. Nie podzielał optymizmy Raty, ale też nie chciał dobijać kumpla.
- Na filmiku nie widać za wiele. Za bardzo darliście mordy i skakaliście. To też nie wyjaśnia co ten Narwaniec robił u was w aucie. Najlepiej zwalić to na dragi. Jebianiec-narwaniec naćpali się tak, że zeżarł węża. Wyście próbowali go ratować, ale jakieś opary czy coś sprawiło, że też się tym naćpaliście. Wtedy wszystko pójdzie na karb niepoczytalności, a was przeniosą do szpitala, skąd łatwo spierdolić jakby co. Tylko musicie trzymać się tych samych zeznań. To jak będzie?
- Na razie nas rozdzielono. Ale federales nie dłubią w tym temacie. Szukają naszych powiązań z tymi, którzy rozwalili Uccoza na mieście. Cała putana Szklarnia o tym napierdala, od kiedy tylko nas wsadzili. Spoko. Ja mogę iść w tą stronę. Zjebaliśmy. Odsiedzę rok i wyjdę. Więcej mi nie dadzą. Pies to załatwi. Węże pomagają swoim - zarówno tutaj, jak i w pierdlu. Tylko nie wiem jak Tarantula. On jest trochę jak ty, Angelo. Compedre? Za ładny do więzienia.
Martinez wiedział w czym rzecz i nie wkurwił się tylko dlatego, że powiedział mu to kumpel z SV. Obcy dostałby w ryj za taki tekst.
- Dlatego już lepiej żeby was trzymali przez jakiś czas w szpitalu. Dlatego musicie powiedzieć, że to były dragi, amigo. Zaczną was badać na ich obecność, szukać pierdolonych śladów... i tak się sprawa rozmyje. Czaisz?
- Czaję. Zajebisty pomysł. Puta!
Oczka Raty zalśniły radośnie.
- Spróbuję dać gryps Tarantuli, ale postaraj się też to zrobić we własnym zakresie. Siedzi ze mną jeden ciołek z gangu Los Tribes. Spoko ziomal. Nazywa się Euse. Możesz dać znać jego ludziom, że został złapany z niewielką ilością towaru. Nie na tyle niewielką, aby się nie martwił. Dasz radę?
Angelo skinął głową.
- Dobrze. Niech zaciągną u nas długi, fajfusy. Trzymaj się brachu! - klepnął Ratę po ramieniu, po czym wstał. Nim wyszedł szybko skreślił wiadomość w notatniku, który nosił w kieszeni. Niby miał komórkę, ale panienki zawsze się rozczulały, gdy wręczał im swój numer “tradycyjnie” na karteczce, zazwyczaj z domalowanym serduszkiem, lub gdy starczyło czasu - różą. Tym razem żadnego rysunku nie było, była za to krótka wiadomość do Tarantuli: Cytat: To wszystko nowe dragi.
Celuj pod fartuch piguły, amigo.
Twój anioł | Wychodząc, pożegnał się ze wszystkimi skorymi do tego glinami uściskiem dłoni, Łapówkarzy przekazując przy okazji dyskretnie karteczkę.
- Pozdrów Tarantulę ode mnie - rzekł na do widzenia, po czym skierował się do wyjścia ze Szklarni. Nienawidził tego miejsca i nienawidził psów, jednak mimo to nie przyspieszył ani odrobinę swojego kroku zwycięzcy.
__________________ Konto zawieszone. |