Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2018, 08:07   #36
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

SZKLARNIA

Budynek policji był miejscem, które lepiej było omijać. Przynajmniej dla ludzi pokroju większości Węży. Ale Angelo był inny. Gładki. Zadbany. Nie wyglądał jak zbir z ulicy. Wiedział swoje. Gliny były przekupne. Siedziały w kieszeni Karteli, także Sinaloa, a więc braci Uccoz. Nie wszyscy. CI ze stanowej policji byli najgorsi. Niczym hieny czy sępy zjawiały się wtedy, gdy tylko pojawiła się szansa na padlinę lub kęs mięcha z narkotykowego stołu.
Bossowie pokroju El Chapo, który odpalił kiedyś agentowi łapówkę w wysokości pięciu milionów dolarów i to amerykańskich tylko zaostrzały apatyy. Wielu Meksykanów szło do policji mając nadzieję, że z łapówek zbuduje sobie lepsze jutro.
Angelo poruszał się po posterunku, jak u siebie. Znał kilku ludzi, niezbyt dobrze, ale znał.
Po chwili, lżejszy o sto dolarów, siedział już w małym pokoju widzeń - szarym, brudnym i sprawiającym przygnębiające wrażenie. Wyglądał jak młody, przystojny prawnik czekający na klienta.
A tym klientem był Rata.
Kumpla w kajdankach wprowadził policjant w charakterystycznym, zielonym mundurze federales. Na znak dany przez sierżanta, który wprowadził Angelo do tej sali, mundurowy opuścił małe pomieszczenie. Łapówkarz zrobił to samo mówiąc:
- Trzy minuty, amigos. Dłużej nie dam rady. Wychodząc wejdź po dokumenty.
To ostatnie było oczywiście do Angelo.
- Się popierdoliło, bracie - powiedział Rata, gdy zostali sami. - Nic na nas nie mają. Chcą na nas zrzucić tego Narwańca, ale nie mają dowodów. Ten facet wyrzygał węża. Kumasz, stary. Wylazł z niego, jak jakiś jebany potworek z tych filmów gringos. Tylko przez gębę. Hernan wszystko nagrał. Załatwi sprawę, jak trzeba i zaraz wyjdziemy. Mogą nam co najwyżej dowalić za ten wypadek. Jedna osoba zdechła. No i szkody w sklepie, ale chyba jakoś pogadamy z tym sklepikarzem, co? Wycofa zarzuty. A rodzinie przejechanego da się jakąś kopertę i też będzie w porządku. A jak ty to widzisz, stary?
Angelo westchnął. Nie podzielał optymizmy Raty, ale też nie chciał dobijać kumpla.
- Na filmiku nie widać za wiele. Za bardzo darliście mordy i skakaliście. To też nie wyjaśnia co ten Narwaniec robił u was w aucie. Najlepiej zwalić to na dragi. Jebianiec-narwaniec naćpali się tak, że zeżarł węża. Wyście próbowali go ratować, ale jakieś opary czy coś sprawiło, że też się tym naćpaliście. Wtedy wszystko pójdzie na karb niepoczytalności, a was przeniosą do szpitala, skąd łatwo spierdolić jakby co. Tylko musicie trzymać się tych samych zeznań. To jak będzie?
- Na razie nas rozdzielono. Ale federales nie dłubią w tym temacie. Szukają naszych powiązań z tymi, którzy rozwalili Uccoza na mieście. Cała putana Szklarnia o tym napierdala, od kiedy tylko nas wsadzili. Spoko. Ja mogę iść w tą stronę. Zjebaliśmy. Odsiedzę rok i wyjdę. Więcej mi nie dadzą. Pies to załatwi. Węże pomagają swoim - zarówno tutaj, jak i w pierdlu. Tylko nie wiem jak Tarantula. On jest trochę jak ty, Angelo. Compedre? Za ładny do więzienia.
Martinez wiedział w czym rzecz i nie wkurwił się tylko dlatego, że powiedział mu to kumpel z SV. Obcy dostałby w ryj za taki tekst.
- Dlatego już lepiej żeby was trzymali przez jakiś czas w szpitalu. Dlatego musicie powiedzieć, że to były dragi, amigo. Zaczną was badać na ich obecność, szukać pierdolonych śladów... i tak się sprawa rozmyje. Czaisz?
- Czaję. Zajebisty pomysł. Puta!
Oczka Raty zalśniły radośnie.
- Spróbuję dać gryps Tarantuli, ale postaraj się też to zrobić we własnym zakresie. Siedzi ze mną jeden ciołek z gangu Los Tribes. Spoko ziomal. Nazywa się Euse. Możesz dać znać jego ludziom, że został złapany z niewielką ilością towaru. Nie na tyle niewielką, aby się nie martwił. Dasz radę?
Angelo skinął głową.
- Dobrze. Niech zaciągną u nas długi, fajfusy. Trzymaj się brachu! - klepnął Ratę po ramieniu, po czym wstał. Nim wyszedł szybko skreślił wiadomość w notatniku, który nosił w kieszeni. Niby miał komórkę, ale panienki zawsze się rozczulały, gdy wręczał im swój numer “tradycyjnie” na karteczce, zazwyczaj z domalowanym serduszkiem, lub gdy starczyło czasu - różą. Tym razem żadnego rysunku nie było, była za to krótka wiadomość do Tarantuli:

Cytat:
To wszystko nowe dragi.
Celuj pod fartuch piguły, amigo.
Twój anioł
Wychodząc, pożegnał się ze wszystkimi skorymi do tego glinami uściskiem dłoni, Łapówkarzy przekazując przy okazji dyskretnie karteczkę.
- Pozdrów Tarantulę ode mnie - rzekł na do widzenia, po czym skierował się do wyjścia ze Szklarni. Nienawidził tego miejsca i nienawidził psów, jednak mimo to nie przyspieszył ani odrobinę swojego kroku zwycięzcy.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline