Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2018, 16:25   #38
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
Rata, Tarantula, Cammilo, Cristian, Flugencio. Jednego dnia stracili pięciu braci, za chwilę dołączy pewnie do nich Orozco, którego Pies wysłał z el Espectre do gniazda Azteków. Hernan słuchał Manilli zniecierpliwiony. Chuj go obchodziły głupie czarnuchy.
- Jeśli mają jakiś problem, wiedzą gdzie nas znaleźć – warknął – Zresztą sam im to powiem, daj mi numer do tych pedziów.
Salcado wyciągnął telefon. Chciał jak najszybciej pozbyć się stąd złodziejaszka i ogarnąć bajzel z trupami. Myślał też o Xavim. Chłopak, o ile jeszcze żył, musiał teraz srać pod siebie. Dlaczego Pies wysłał tam właśnie jego? Czy naprawdę był tak kurewsko krótkowzroczny? Orozco był pierdolonym słabeuszem i tchórzem, ale miał łeb na karku. Hernan nie znał mądrzejszego dzieciaka i gdyby Javier ogarnął się z ćpaniem…
Sicario popatrzył gniewnie na Mannile czekając, aż ten poda mu numer, któregoś z „Los Negras”
- Mam, bracie - palce Manilli wędrowały po nowym modelu smartfona. - Wołają na niego Therazor. Ha, ha, ha. To chyba coś po niemiecku. Pisz.
I podał mu telefon do czarnego.
Hernan wystukał numer i poczekał na połączenie.
- You, many - usłyszał po chwili wesoły głos. - Kto mówi?
- Podobno macie jakąś sprawę do Węży. No to słucham -
- Do Węży? Aaaaaa…. I know…. - znów wtrącenie, jednak po angielsku, ale z koszmarnym akcentem. - Yes. Yes. Mamy sprawę. Chcemy pogadać. Zaproponować pewien układ. Mamy informacje, które mogą zainteresować SiVi. You know… you think… You maaaan… - na końcu przeciągnięte słowo, jak parodia gangsta z kiepskich, amerykańskich filmów.
- Jakie informacje? Konkrety - zażądał Hernan, poirytowany żałosnym akcentem czarnucha-przebierańca.
- Eeee, no kolo, my się nie znamy, fuckaaaafacka…. Skąd mam wiedzieć, że jesteś tym, za kogo się niby uważasz. You know? Nie mówi się takich rzeczy na foone, bejbe. You know?
- Posłuchaj mnie teraz The Razor – ostatnie słowo zaakcentował wystarczająco głośno i wyraźnie by cwel wiedział, że Salcedo zna jego ksywkę – W mieście dużo się dziś dzieje i nie mam czasu użerać się z bandą czarnuchów. Powiedz w skrócie o co chodzi a jak mnie zaciekawisz, to może się spotkamy.
- Wiemy, kto wziął was na celownik. Widzieliśmy tych pedziów jak dopytywali o waszych ludzi na ulicach.
Hernan zamarł z telefonem przy uchu. A jednak bambus zdołał go zainteresować. Salcado nie był na tyle głupi, żeby od razu mu wierzyć. Nie wykluczał nawet, że to te zjeby udające 2Paca przyjęły od kogoś zlecenie, a teraz próbują lecieć z Wężami w chuja. Ale to była zbyt ważna informacja by tak po prostu ją zignorować.
- Czego chcecie w zamian za te informacje?
- Plata. Mówi się na ulicy, że Węże złapały kilka dni temu świetny kontrakt.
Hernan kątem oka zauważył, że Angelo ma do niego jakąś sprawę. Dał mu palcem znak, by chwilę zaczekał.
- Nie mam czasu teraz gadać amigo. Wyślij mi pod ten numer wiadomość, kiedy i gdzie mamy się spotkać - polecił czarnuchowi i się rozłączył .
Po chwili otrzymał SMS o treści.
“SHRIMP & TACOS” dziś o 20:00”
Znał tę knajpę. Podrzędny bar, który lubili odwiedzać czarni, w Meksyku traktowani nieco jak obywatele gorszej kategorii.
Hernan podziękował Manilli za informację, pożegnał z mężczyzną po czym dołączył do Angelo.
 
waydack jest offline