20-10-2018, 19:43
|
#94 |
Administrator | Na polowanie wojacy zdecydowanie się nie nadawali. Chyba że jako naganiacze, bo każda zwierzyna uciekałaby przed nimi jak szalona, być może prosto pod strzały i bełty tych, co planowali upolować coś na obiad.
Polowania w planach nie mieli, chyba że pościg za mordercą można było określić takim mianem.
Gdy strażnicy popędzili naprzód, Eryastyr został nieco z tyłu. Nie chodzio o to, że wolał, by to strażnicy jako pierwsi nadziali się na ewentualne siły wroga. A w każdym razie nie tylko dlatego.
Na wszelki wypadek wolał sprawdzać, czy jakaś mała grupka nie oddzieli się od uciekinierów i nie zapadnie gdzieś w las... * * *
Morderca (czy mordercy) to jedno, a banda nieumarłych to coś całkiem innego. O ile, oczywiście, Albrecht się nie mylił lub nie zmyślał. Była już nieistniejąca grupa ożywionych truposzy na cmentarzu, mogła być taka sama grupa w lesie.
- Trzeba ostrożnie podejść i obejrzeć - powiedział. - Z dwudziestką nie powinniśmy zadzierać, ale im więcej informacji o nich zdobędziemy, tym lepiej.
Nie czekając na reakcję strażników ruszył ostrożnie przez las, chcąc dotrzeć tam, skąd przyszedł Słowik. |
| |