Krasnolud ruszył za swym towarzyszem. Teraz, kiedy już wyruszyli poza bezpieczną przystań, nie rwał się tak do bitki, będąc świadom, że jego życzenie spełni się już za moment, już za momencik... zamiast tego, na jego twarzy wykwiknął wyraz oczekiwania - nieco tylko nerwowego, bardziej zniecierpliwionego - gdy z młotem w dłoni gotów był rzucić się do bitwy.
_______________ Umorli idzie za Kennickiem i ubezpiecza go. |