Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2018, 20:13   #60
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Czas przygotowań

Tam już Jagoda wstała i widząc sfatygowaną kochankę… nie pytała jej co się stało. Nie rozważała też faktu, że jest jedyną ubraną osobą w domu. Przywykła już bowiem do niezwykłego trybu ich życia.
- Pójdę przynieść plecaki z ubraniami. - mruknęła tylko, gdy Świerga z Rutą układały Perkę na łóżku.
- Nie trzeba, Asia może mi coś pożyczy. - Perka mrugnęła do malarki, a potem przyjrzała się jej uważnie. - Jak się czujesz?
- Lepiej niż ty. - odparła wymijająco okularnica, poprawiając je na nosie.
- Czuję się lepiej, dużo lepiej. - dodała z uśmiechem po chwili i poprawiła nerwowo spódnicę. - Staram się zapomnieć, ale… szkic robi się coraz wyraźniejszy.
- Ze mną nie jest tak źle… nie licząc pewnego konkretnego miejsca. - Perka uśmiechnęła się ciepło do Jagody. - Jednak z auta trzeba by przynieść maść. Jest w torbie lekarskiej… chyba, że Ruta ma coś na podorędziu.
- Żebyś wiedziała że mam. Mój ród słynie z uzdrawiania ziółkami. - odparła dumnie Marylka. - I zostały nam chyba jeszcze eliksiry z walki z Leszym.
- Do picia, więc nici z macania. - odparła z przekąsem Świerga.
Perka zaśmiała się.
- Teraz to pewnie nie byłoby nawet bardzo przyjemne. - Pokazała wilczycy język i z powrotem zwróciła się do Ruty. - A ile zajmie ci przygotowanie tego nasennego naparu?
- Kilka godzin. Radzę się zdrzemnąć i coś zjeść. Lepiej brać go na świeży umysł. -poradziła Marylka drapiąc się po czuprynie. - Zrobię obiad, jakąś zupkę warzywną i biorę się za niego. Jagoda tymczasem poszła po ubrania i eliksir do Opla.
- To może łyknę ten eliksir i pomogę przy obiedzie. Muszę mieć silne wsparcie. - Mówiąc to Perka poklepała Asię po ramieniu. - A nasz wilczek pewnie chętnie by zjadł jakiś mięsny gulasz.
- Zdecydowanie. - Joanna podeszła do szafy, by znaleźć choćby fartuszek dla Marylki, podczas gdy ona sama już udała się do kuchni. Blondynka podążyła za nią sarkając pod nosem i Perka została sama… na pięć minut. Po minięciu nich bowiem zjawiła się Wilga z eliksirem i plecakiem z ubraniami.
Zosia skorzystała z okazji by pijąc eliksir zerknąć na wydobyty z plecaka telefon. Wolała odczekać chwilę nim zabierze się za ubieranie.
“ Zainteresowana pracą seksownej asystentki? Gwarantowane długie i intensywne nadgodziny. Tak. Masz rację. Nudzę się przy monotonnej jeździe. Mam nadzieję, że ty bawisz się lepiej
Odpisał kochanek, a Zosia szybko poczuła jak otarcia zanikają i ciało czuje się lepiej.
“Tak, dziewczyny odreagowują na mnie za późny powrót. A co do pracy asystentki, a jak płacisz?” Perka odpisała i powoli podniosła się z łóżka. Uśmiechnęła się do rozpakowującej je Jagody.
- Mam nadzieję, że uda nam się czegoś dowiedzieć. - Podeszła do malarki wyciągnęła ze swojego plecaka pierwszą lepszą koszulkę na ramiączkach.
- Ja… nie jestem pewna. - rzekła po dłuższej chwili milczenia artystka. - Najchętniej bym się ukryła pod kołdrą i przeczekała to… Niestety moje szkice, rzadko są nośnikami dobrych wieści.
- Obawiam, że nie jest to coś przed czym może nas ochronić kołdra. - Perka naciągnęła koszulkę na nagie piersi i wydobyła z torby majtki. Tym razem zwykłe, białe by nie kusić losu. - Może jak się z tym czymś rozprawimy będziesz miała nieco więcej miłych wizji.
- Chciałabym żeby tak było, ale wątpię. Trochę… szkoda że wkrótce pożegnamy i Świergę i Rutę. Polubiłam je. - westchnęła cicho okularnica przyglądając jak jej kochanka się ubiera.
- Możemy tu chwilę zostać. Ale pamiętaj, że pewnie spotkamy się niebawem na jakimś sabacie. - Perka uznała, że zgarnie spodenki, które zostawiła w kuchni. - To idziemy do nich? Trzeba korzystać ze wspólnego czasu.
- Z ostatniego niewiele zapamiętałam. Za dużo zioła. - zaśmiała się cicho Wilga potwierdzając skinieniem głowy. - Idziemy.
- Mi nieco Ruta przypomniała. - Perka zadrżała na wspomnienie igraszek z kozłem. - Ale na pewno będziesz się teraz czuła dużo lepiej, gdy zobaczysz znajome twarze.
- Lub piersi lub pośladki znajome. - zachichotała Jagoda, gdy wchodziły do kuchni obecnie pod rządami pośladków Marylki. Założyła ona fartuszek na czas tego gotowania, ale nic więcej.
Perka zgarnęła z ziemi swoje spodenki i założyła je. Resztę porzuconej garderoby odłożyła na jedno z krzeseł i przystąpiła do gotowania. Ruta była zadowolona z obecności pomocniczki i widowni w postaci przycupniętej w kącie Jagody.
- Zamierzasz pić eliksir zaraz po uwarzeniu? - zapytała podczas gotowania.
- Jeśli rzeczywiście uda mi się zdrzemnąć, to czemu nie? - Perka wrzuciła pokrojone drobno mięso i zesmażone już mięso do warzyw i pozwoliła się całości dusić. - Chciałabym to załatwić jak najszybciej.
- To będzie miało kopa. Dużo w miksturze maku i odrobina lulka czarnego. - ostrzegła żartobliwie Marylka. - Trochę wam zazdroszczę jego spróbowania.
- Tylko nie zabawiaj się nami jak będziemy spać. - Perka klepnęła Marylkę w pośladek. - A gdzie się podział nasz wilczek?
- Przygotowuje miejsce pod rytuał na stryszku. Użyjemy kadzidła by ułatwić przejście z jawy w sen. - wyjaśniła Marylka.
- Nie zgłaszała, że potrzebuje pomocy? - Zosia powróciła do przerwanego gotowania. Zamieszała gulasz i wstawiła wodę na kaszę.
- Chcesz się wymigać od gotowania? - spytała podejrzliwie Ruta.
- Zaraz wstawię kaszę i w sumie mamy kilkadziesiąt minut czekania. - Perka uśmiechnęła się do Marylki.
- Nie wspominała… ale jak się nudzisz, to mi by się przydał masaż pupy. - zażartowała Ruta, prowokująco wypinając pupę. - Ale jeśli chcesz zobaczyć stryszek… ja cię nie zatrzymam.
- To podskoczę tam na chwilę. - Perka wrzuciła kaszę do garnka i ruszyła w kierunku drabinki prowadzącej na wyższe piętro.

Trafiła do znajomego świata, taki sam stryszek był u jej mentorki. Przez grubą warstwę słomy z której zbudowany był dach przebijały się promienie światła, dziesiątki zwisających pęczków ziół tworzyły krótkie kurtyny. W najciemniejszym kącie strychu upchnięto duże kufry. A pośrodku naga Joanna kruszyła zasuszone zioła do porostawianych w kształt dużego okręgu miseczek.
- Hej piękna. Gulasz już się dusi. - Perka podeszła do wilczycy i zaciągnęła się zapachem ziół starając się rozpoznać. - Jak ci idzie?
- Dobrze… jak się ubiorę to przyjdę na dół. - mruknęła Joanna, podczas gdy Zosia rozpoznała werbenę, lawendę, melisę i inne zioła uspokajające, bądź nasenne. Prosta magia sympatyczna, do której nie trzeba było mieć wrodzonego talentu.
- Masz jeszcze spokojnie z pół godziny. - Zosia nachyliła się i pocałowała czubek głowy wilczycy. - Wracam zamieszać jedzenie, zanim Ruta wyjmie z niego mięso, albo Wilga coś przypali.
- Zdążę….- odparła zasępiona wilczyca poważnie podchodząc do swojego zadania.
- Na pewno, potem chyba i tak mamy kilka godzin gdy Marylka będzie ważyć wywar. - Perka ruszyła z powrotem w kierunku schodków przyglądając się przy okazji zebranym na strychu zapasom. Może jednak zostaną na dwa lub trzy dni? Mogłaby odnowić zapasy w swojej torbie. O ile oczywiście wróci ze świata snu.
Na dole słychać było paplaninę Marylki na temat swojej mateczki i licznych sióstr, których miała trzy i wszystkie bardziej uzdolnione od niej, bardziej aroganckie, pyskate, bardziej piersiaste. Jeśli chodzi o niewyparzony język to ruda czarownica właśnie Marylkę o to posądzała słysząc złośliwe historyjki jakimi karmiła Jagodę.
Perka zatrzymała się w korytarzu i sprawdziła swój telefon. Czy powinna dać znać Patrykowi, że jutro już może się nie odezwać? Tylko jak to uzasadni? Hej, mogę zapaść w śpiączkę od uroku? Westchnęła ciężko i zrobiła sobie zdjęcie, po czym wysłała je do kochanka, z krótkim podpisem: “tęsknię”.
Odpowiedź przyszła po kilkunastu minutach siedzenia na schodach i słuchanie paplaniny Ruty.
“ Pragnę. Mogę zadzwonić?”
“Niestety akurat gotuję. Też ciebie pragnę.”
Perka wzięła głębszy oddech i wysłała wiadomość. Weszła do kuchni i zamieszała gulasz i upewniła się, że kasza ma nadal wodę. Pragnęła Patryka… znowu. Ciekawe jak to się odbije na jej świecie snu. Musiała poczekać aż obiad prawie był gotowy, gdy otrzymała MMSa od kochanka.
Oswobodzoną męskość niczym działo wynurzającą się ze spodni. Twardą.
“Tak bardzo.” głosił dołączony dopisek.
A do dziewczyn dołączyła Świerga, w luźnej białej koszuli i legginsach.
Perka schowała telefon i zabrała się za nakładanie jedzenia. Czuła jak skromne białe majtki zaczynają przemakać. Po posiłku będzie musiała z pewnością udać się do wychodka.
Jagoda zabrała się za jedzenie, razem z Joanną. Powoli pałaszowały swoje porcje. Marylka zabrała się za stawianie garczka na blat piecyka i wrzucanie do niego składników eliksiru.
- Po posiłku powinnyście odpocząć i zrelaksować się. Uspokoić. Może zdrzemnąć, jak najmniej silnych emocji. - poradziła.
- To chyba będę musiała odreagować. - Perka westchnęła ciężko i sama zabrała się za jedzenie. - Będziecie miały szlaban na paradowanie nago.
- To nie wchodźcie do kuchni, albo przynieście mi ciuszki. - mruknęła niezadowolona zielarka tylko w fartuszku, a Jagoda uśmiechnęła się z ulgą. Brak ubrań był dla niej krępujący.
- Na razie chyba zajmę się sobą w wychodku. - Perka uśmiechnęła się do Marylki i dokończyła jedzenie. - A potem planuję drzemkę. Więc chyba nie będę siedzieć w kuchni.
- Coś cię męczy? - zapytała trwożliwie Jagoda błędnie interpretując jej słowa i zerknęła podejrzliwie na swój talerz oczekując objawów biegunki u siebie.
- Wilgoć w majtkach od oglądania moich ponętnych towarzyszek. - Perka uśmiechnęła się niewinnie do Wilgi.
- Aaacha…- czerwień zaczęła pokrywać całą twarzyczkę malarki, a ona sama się skuliła. - Poszukam coś skromniejszego dla siebie.
Perka zaśmiała się.
- Nie trzeba i tak planuję się zdrzemnąć. Nie przejmuj się tym. - Zosia podniosła się od stołu i zgarnęła puste talerze po czym zabrała się za ich mycie.
- Może ja pozmywam. Przynajmniej będę choć trochę użyteczna. - zaoferowała się nieśmiało okularnica.
- Jeśli chcesz to chętnie skorzystam. - Perka opłukała ręce i ucałowała przy tym Wilgę w policzek. Obejrzała się na Aśkę. - A skoro mamy nieco odetchnąć… byłby problem gdybym się przeszła po okolicy?
- Byle nie za daleko, bo wleziesz na moczary. - odparła pobłażliwie gospodyni.
- Tylko po okolicy. - Perka pomachała czarownicom i ruszyła na swój spacer.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline