To nie było już tylko skradanie się i przeszukiwanie pomieszczeń. Obecność orków, jasno świadczyła, że byli na wrogim terenie zajętym przez nieprzyjaznego... wroga.
Zapasy jedzenia i picia były dobrą informacją. Kea wiedziała, że rasa nie ma większego znaczenia. Olbrzymy, ludzie, elfy i orkowie. Z jednej strony każdy jadał co innego, ale z drugiej wszyscy jedli to samo... tylko inaczej przyrządzone.
Osobiście nie widziała problemów z jedzeniem tej żywności, ale skoro panowie odradzali, to niczego nie wzięła.
Brama, czy korytarz? Kea nie wiedziała co jest za rogiem i co za bramą. Ale na tym właśnie polegał problem - nie wiedzieli i musieli się dowiedzieć. Niestety nie słychać było żadnych kroków, ani innych dźwięków, zaś brama nie miała żadnych oznaczeń.
Kea zdała się na decyzję pozostałych i podczas gdy oni zajmowali się sztabą blokującą bramę, ona wypatrywała i nasłuchiwała dwie pozostałe odnogi korytarza, oczywiście nie oddalając się od reszty ekipy na więcej niż dwa kroki. Nie chciała, aby coś ich zaskoczyło i osłaniała tyły, gdy zwiadowcy byli zajęci czymś innym.