Przebrany w zwykłe ciuchy, skórznię i kolczugę Lothar, który starał się wyglądać bardziej jak najemnik, a mniej jak szlachcic, wyszedł spod pokładu.
- Na to chyba już trochę za późno - skomentował wypowiedź Axela, wskazując na bratającego się już z tubylcami Zinggera.
- Jeśli żebracy wyczują pieniądze, jedzenie albo litość to się nie opędzimy od nich. Lepiej więc by czuli strach - powiedział. Pamiętał swoją pierwszą wizytę w mieście, gdy niemal nie mógł przedrzeć się konno przez tłuszczę, dopóki jednego i drugiego nie smagnął nahajem przez gębę.
Z "normalnymi" wieśniakami i mieszczuchami musiał rozmawiać i robił to bez słowa skargi, ale to?
- Ktoś musi stale pilnować barki, dopóki nie dowiemy się co i jak. Nie podoba mi się to miejsce - dodał.
Jeśli zaobserwuje zbliżających się strażników, wejdzie do kabiny, by tam zadecydować czy wyjść jako szlachcic czy jako właściciel barki.