Elena pokręciła głową. Sama była niezłą wojowniczką – choć wolała siebie określać mianem „szukającej spokoju we wschodniej filozofii” - ale nie sądziła, by walka z Krwawą Wróblicą była jedynym wyjściem, nawet, jeśli była efektowna.
Niemniej jednak wampirzyca przegrała, pies został ocalony, czego chcieć więcej?
Zaklaskała w dłonie parę razy, bardziej ze zniechęcenia niż z zachwytu nad rozwojem wypadków, po czym podeszła powoli do pokonanej – Proszę – powiedziała, nadstawiając swój nadgarstek – Może Pani napić się mojej krwi, to powinno pomóc. Oczywiście, odliczę ją sobie od krwi w lodówce którą miałam zapłacić za psa, ale to chyba dobry układ dla obydwu z nas. Jak się Pani napije może mi pani wynaleźć jakąś obrożę dla psa i kaganiec może też, musiała go Pani na czymś prowadzić, czyż nie? Myślę, że umowa z krwią jest naprawdę dobra, Pani zyska pożywienie, a ja ghula. Wszyscy wygrywamy w takim wypadku, czyż nie? - spytała retorycznie.
Ah, własny pies-ghul! Nigdy tak o nim nie myślała, ale miała wrażenie, że to było jej potrzebne, by dopełniła swój niezależny, wyzwolony, wampirzy żywot. |