Ogień od wieków był przyjacielem człowieka. Wystarczyło się z nim dobrze obchodzić i pomagał w wielu sytuacjach. Jak na przykład w tej.
Cedmon miał cichą nadzieję, że gorąca kąpiel, jaką sprawił wojakom szejka, zniechęci tamtych od kontynuowania pościgu. Jeźdźcy szejka (lub jego brata) nie byli ognistymi dżinami, a ich wierzchowce raczej nie umiały latać...
Step jest szeroki, na szczęście jednak odnaleźli Ianvsa i obie dziewczyny. I okazało się, że są niedaleko wioski, o której wcześniej wspomniał były strażnik.
A tę informację Cedmon przyjął z niekłamaną ulgą.
- Łaska Fahima niech spłynie na ciebie i mieszkańców wioski - powiedział z ukłonem. - Cedmon jestem. Za gościnę i wodę dziękujemy. I za pomoc wszelaką. A praw gościnności obiecujemy przestrzegać.
Obyczaje obyczajami, ale na wszelki wypadek Cedmon wolał zachować czujność.