Soroyama był z siebie zadowolony. Wyraźnie zaznaczył swoją obecność na boisku i jednocześnie nie podciął chłopakom skrzydeł. Gdyby nie był tak skromny, to klepał by się sam po plecach. Ale co innego być świadomym własnej świetności, a co innego napawać się tym. To było by w złym guście. - Panowie, radość radością, ale musimy się przyłożyć - powiedział poważnie w szatni - Dwu cyfrowy wynik to coś czego nie powinniśmy odmawiać naszym wiernym kibicom. |