- Masz jakiś problem, młody?
Chwila milczenia.
- A skąd...
- I tak trzymaj...
Kenji delikatnie pokręcił głową. Czuł, że jako kapitan powinien zareagować, wziąć obu chłopaków za łby i choćby na siłę pogodzić ze sobą, zniszczyć konflikt w zalążku. Taki plan miałby jednak dwa słabe punkty. Po pierwsze Roy nie dałby ot tak "wziąć się za łeb", a Urashima nie był do końca pewny czy dałby mu radę. Po drugie Irlandczyk tak szybko jak wybuchał, tak też się uspokajał. Lepiej więc było przeczekać, tym bardziej, że Japończyk w sumie się z nim zgadzał.
Nie rozumiał jednak skąd ta irytacja kolegów. Przecież to normalne, że laury za wygrany mecz zbierają ci, którzy grają w ofensywie. Dla defensywy oznaką dobrego spotkania jest brak krytyki i z tego powinni się cieszyć. Kenji pamiętał jak sam kiedyś chciał grać w napadzie. Nie on wybrał sobie pozycję w obronie, ba opierał się temu jak mógł. W końcu jednak musiał przyznać, że to jego miejsce na boisku, a wraz z nim przyjąć wszystkie blaski i cienie gry na nim. Czemu inni tego nie rozumieli? |