Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2018, 20:09   #32
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Dzień Pierwszy, Poranek
"Schron Rozpaczy"
Podróż w nieznane okazała się bardziej przerażająca, niż mogłoby się wydawać. Zazwyczaj podróżom, podczas których odkrywało się nowe tereny, faunę i florę, towarzyszyła ekscytacja, nutka poddenerwowania owiana silnym poczuciem chęci, by brnąć dalej. W tym przypadku jednak, pozostał tylko lęk, bezsilność i niepewność. Umysł Lisy napełnił się gęstą, czarną chmurą, ogromną mroczną przestrzenią, w której czuła pustkę. Pustka ta zaś, choć powinno być zwykłym “niczym” - przytłaczała. Gniotła ją i ściskała płuca, żołądek, serce, będąc kumulacją rozpaczy, bólu i przerażenia. Mrok istniał, a poza nim nie było już niczego. Żadnej nadziei, obietnicy lepszego jutra, ulgi..

Później tę samą pustkę dostrzegła w oczach martwego Roya. Krzyknęła tylko krótko, bo szybko głos utknął w jej gardle, zupełnie jakby pękły struny głosowe i nie miałaby się już nigdy odezwać. I choć płakała bezgłośnie, nikt się nie zatrzymał, bo nie było na to czasu. Musieli iść, uciec, trzymać się razem. Ona zaś musiała być dzielna i samodzielna, co sprawiało jej ogrom trudności, o których nigdy nikomu nie opowiadała.

Po godzinie zabrakło jej łez. A może tak naprawdę, zabrakło już sił. Nie mogła płakać. Jej wargi choć oblane mocnym kolorem, były niemal suche. W tej chwili chciała spać, potykała się niemal o własne nogi, ale udawała, że wszystko jest dobrze, że nic się nie dzieje. Pustka, którą widziała wcześniej, ogarnęła ją na tyle, że nic nie czuła. Bez emocji, uczuć, chęci, bez życia. Snuła się jak kukła, z której wypruto słomę i twarde kulki kaszy, a na koniec wyrwano guziki służące za oczy.

Gdy sytuacja zmieniła się, jakby na ich korzyść, i odnaleźli miejsce, w którym mogli się skryć i odpocząć, cyruliczka wciąż nic nie czuła. Ogromna pustka niosła ze sobą lęk, beznadziejność, przerażenie, okropnie niewyobrażalną nicość bólu tak wielkiego, jakby runął na jej ciało dom z kamienia. Jedno, potężne nic, mające w sobie same okropieństwa.

Pustkę przerwał Erik, który odezwał się do niej. Otrząsnęła się i choć strach nie zniknął, próbowała go ukryć. Zachowała powagę i była grzeczna. Mimo iż pomógł jej i wtedy przy bramie mu ufała, to teraz się bała. Obawiała się długu wdzięczności, który mógłby chcieć, aby spłaciła. Kiedy jednak nic takiego się nie stało, przeszło jej przez głowę, że pewnie domyślił się jej obaw, dlatego zrezygnował. Może w nocy, prócz ze zniedołężniałym ojcem, powinna też poprosić Thorsteina, aby z nią spał? Mógłby pewnie ją obronić, mógłby powiedzieć, co powinna zrobić dziś i jutro, i przez następne dni. Melisa potrzebowała się na kimś oprzeć.


Gdy Erik odszedł, Lisa spojrzała na ojca. Przebrała go, co z niewładną ręką zajęło więcej czasu, niż by chciała. Nie przejęła się tym jednak, gdyż w pustce czas nie istniał…

Weszła z ojcem bardziej w środek wioski i zaczęła pytać ludzi mniej zajętych, czy by nie zajęli się jej tatą. Wytłumaczyła powód i dla pary młodych ludzi, był on słuszny i wskazywał na dobre serce oraz pracowitość. Cenili te cechy. Lisa podziękowała i odeszła w miejsce, gdzie byłaby najdalej od zgiełku, zupełnie sama. Nie było to aż tak trudne, gdyż wioskę zapełniało zaledwie szesnaście osób. Nie była to liczba imponująca, ale może wystarczająca, aby cokolwiek zdziałać.

Cyruliczka zaczęła robić małe kółka wokół własnej osi, rysując na ziemi ścieżkę ze swych podeszew. Próbowała przygotować się na coś, na co nie była w stanie się przygotować. Dyszała ze strachu i czuła ból bijącego mocno serca, które próbowało wyskoczyć zza żeber i uciec jak najdalej stąd, nie patrzeć na to i nie czuć bólu wraz z właścicielką.

Melisa wcięła grubszy patyk i wsadziła go między wargi. Zacisnęła na nim zęby, odwiązała chustę, która do tej pory trzymała rękę. Jej oddech stał się jeszcze głośniejszy, kiedy wzrok wbił się w gruby konar drzewa, przed którym stała. “To tylko jeden ból, tylko jeden i potem już tylko lepiej”, próbowała się zmotywować i choć wcale nie wierzyła w te słowa, naparła na pień uderzając w niego z całych sił.

W normalnych warunkach wrzasnęłaby z bólu. Tym razem jednak wbiła zęby mocno w gruby badyl, który miała w ustach. Osunęła się plecami po drzewie, aż w końcu pod nim usiadła. Łzy samoistnie spłynęły po policzkach. Początkowo wydawało jej się, że zemdleje. Zakręciło jej się w głowie, obraz przed oczami zasnuła mgła, wizja rozdwajała obiekty, zdawały się być niestabilne i ruchome.

W końcu jednak przeszło i wiedziała, że z ręką już lepiej. Zrobiła sobie lepszy opatrunek, dokładniejszy, uprzednio oczyszczając ranę. Potem ruszyła do wioski aby pomóc też innym. Widziała Erika, który organizował domy, a nawet chyba i ten punkt medyczny, o którym wspomniał. Było to bardzo miłe i sprawiło, że lekki uśmiech zagościł na jej twarzy. Skupiła się jednak póki co na innych. Nawet Otto miał u niej swoje pięć minut, choć pewnie dla wielu nie zasługiwał na żadną pomoc, gdyż był sam sobie winien. Po wszystkim Lisa chciała jeszcze spróbować uzupełnić zapasy ziół potrzebnych do leczenia. Nad rzeką może i poszukałaby jakiegoś dobrego kamienia, który posłużyłby jako tłuczek do moździerza. W pustce widziała tylko ścieżkę prostą, acz trudną. Skupiała się na tym, co umiała najlepiej. Nie miała więcej pomysłów.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 31-10-2018 o 11:27.
Nami jest offline