Przeciwników nie było zbyt wielu i nie wyglądali na takich groźnych, jak ich pierwsza przeciwniczka. Mimo tego Arthmyn uważał, że do walki należy podejść z rozwagą i pozbyć się przeciwników jak najszybciej, przy jak najmniejszych stratach własnych. Problem na tym jednak polegał, że zaklęć, które mogłyby szybko i sprawnie rozprawić się z wrogami, Arthmyn miał niewiele i wolał zostawić je na groźniejszych wrogów. Postanowił więc trzymać się za plecami kompanów, a w stronę stwora z mackami posłał niewielki kwasowy pocisk. |