Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2018, 12:18   #34
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Nie bez powodu Kraina Zgromadzeń uchodziła za bezpieczny rejon i to mimo, że graniczy ona z Sylvanią. Bezpieczeństwo zapewniają Strażnicy Pól, którzy dzięki znajomości terenu, wykorzystaniu zaskoczenia byli w stanie odpędzać wszystkich intruzów, w tym tych żywych jak i nieumarłych. Ludo posiadał pewne doświadczenie i wiedzę w tym zakresie. Jednak wobec tak rozległej i potężnej inwazji jakiegoś ważnego księcia czuł się bezrady. Jedyne co mógł zrobić, to próbować ocalić jak największą grupę bezbronnych mieszkańców z zagrożonego terenu i spróbować zaprowadzić ich we względnie bezpieczne miejsce. Kołodziej tak też i uczynił, przeprowadzał przez dym, rozglądał się za niebezpieczeństwem, wskazywał drogę w bezpieczną gęstwinę i dalej w las. Droga była męcząca, ale z każdym krokiem oddalali się od niebezpieczeństw. Tempo może nie było zbyt szybkie, ale mimo wszystko udało się oderwać od nieumarłych. A co ważniejsze znaleźli pozostałości jakiejś ludzkiej osady. Zabudowania były w złym stanie, ale i tak widok resztek ogrodzenia, domostw z pewnością poprawi nastroje w grupie uchodźców. Mały bohater widział jak praktycznie wszyscy ruszyli do osady, czym w jego opinii ryzykowali. Kto wiedział, co tam mogło się zalęgnąć, jakie leśne stwory opanowały opuszczoną wieś, jaka zaraza, czy inne nieszczęście przegoniła wcześniejszych jej mieszkańców, czy te domostwa nie są czasem nawiedzone przez zawistne duchy. Mogli obudzić jakieś straszliwe zło, na równi z tym które właśnie plądrowało tą prowincję. Bezpieczniej byłoby się tam zakraść, rozejrzeć i dopiero wrócić po resztę. Ludzie jednak już ruszyli i nie sposób było ich zatrzymać. Z tego też powodu Ludo postanowił zrobić coś całkiem innego, skoro mają się tu zatrzymać i spędzić trochę czas żeby na dojście do siebie, to trzeba było zbadać najbliższą okolicę. Strażnicy pól byli doskonałymi zwiadowcami, znali się na tropieniu, przetrwaniu i ukrywaniu. Do tego wśród swoich krewniaków Kołodzej uchodził za wędrowca, który chodź lubi dużo spać i się lenić, to jednak większość czasu spędzał poza rodzinną miejscowością. Kołodziej ruszył na swym kucu ruszył na zachód, poruszał się powoli i ostrożnie. Korzystał ze starych ścieżek i szlaków wędrówek zwierząt. Zszedł mu praktycznie cały dzień, wpierw przejechał przez zniszczony las, pełno w nim było mchu i paproci, ale co gorsza nie było w nim prawie żadnych śladów zwierzyny.

Dalej natrafił na polanę z jej brzegu obserwował łanię z młodymi. Ta jednak szybko zwietrzał kuca i uciekła gęstwinę. Kołodziej rozejrzał się przez chwilę i patrząc po tropach, śladach w ziemi i odchodach dostrzegł, że dzika zwierzyna często się tu pasła. Do tego część śladów świadczyła o obecności zwierząt gospodarczych. Krowie placki świadczyły o tym jednoznacznie. Było parę wyjaśnień, jest to stare było z tej osady, pewnie kolejne pokolenie i już nieco zdziczało. W pobliżu jest inna osada, lub bydło zostało spłoszone przez nieumarłych i zawędrowało aż w te okolice. Jeśli jest to krówka rasy Średniogórze ona żyje dziko, nie potrzebuje zagrody ani obory. Takie krówki mogą przebywać na pastwiskach przez cały rok. Jedyne czego im potrzeba, to dostęp do wody oraz zadaszona wiata na zimę. Gdyby udało się je złapać i przyprowadzić do osady, byłaby to okazja na pozyskanie mleka, a potem wspaniałej chudej wołowinki. Do ust Kołodzieja napłynął ślina, a brzuch zaburczał. Ludo wiedział, że musiał wracać do reszty uciekinierów.

[MEDIA][/MEDIA]

Wracał inną trasą, przejechał przez teren gdzie w przeszłość wiatr dokonał sporo zniszczeń, powstały liczne zagłębienia w ziemi, a drzewa wraz z korzeniami leżały wywróconego przez wiatr. Powinno być tu sporo drobniejszej zwierzyny, jednak nie było widać śladów ich bytności, grzybów też nie dostrzegł, ale z wysokości kuca źle się ich szuka. Czy takie drzewo nada się na budowę? Pewnie nie, ale na opał już prędzej, a nie trzeba będzie tych drzew ścinać.
[MEDIA][/MEDIA]

Ludo wjechał do osady, liczył na wieczorną strawę, ogrzanie się przy ognisku i chwilę odpoczynku. To był ciężki dzień. Im było ciemniej tym niziołka ogarniała większa pustka i to nie tylko w brzuchu! Jego wuj nie żyję, stał się czymś, czymś czym nie powinien się stać. Misja które się podjął upadła, powinien wracać do domu, do krewniaków, przekazać im te smutne rzeczy i ostrzec przed zagrożeniem. Tyle, że ta grupka uciekinierów może potrzebować jego wsparcia, wiedzy i umiejętności. Strażnik pól przy ognisku podzielił się tym co zobaczył po zachodniej stronie, a co dalej? Ludo tego już nie wiedział. Nie widział co czynić, do tego był straszliwie głodny!
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline