Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2018, 16:08   #71
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Szli tunelem, ostrożnie "macając" prowizorycznymi laskami znajdujący się przed nimi teren.
Było łatwiej, tylko to nieustępliwe, rytmiczne stuk stuk, rozbrzmiewające za każdym razem gdy końcówka laski uderzała o grunt, wydawało się niewyobrażalnie głośne w gęstym mroku.
Z początku Joe nie rozpoznał Nicka. Już chciał go zaatakować, gdy do jego otępiałej świadomości dotarł głos stalkera. Joe zatrzymał ostrza nim zrobiły krzywdę ich przewodnikowi. W mroku stuknęła upuszczona laska o podłogę odbijając się kilka razy, a echo tego poniekąd cichego stukotu niosło się daleko wzdłuż pogrążonych w mroku korytarzy.
Chwila ciszy wydawała się rozciągać w nieskończoność.
- Przepraszam - wyszeptał Joe cofając ostrza. Pochylił się i podniósł swoją laskę.

Uśmiechnął się szczerze, gdy dostrzegł wewnątrz większość zaginionych. W szczególności twarz mu się rozjaśniła, gdy dostrzegł Keirę.
- Nic ci nie jest? Wszystko ok? - zapytał ją podchodząc i zatrzymując się o krok od niej, jakby natrafił na niewidzialną ścianę. Widać było, że nie bardzo wie, co powinien zrobić. Przytulić? Podać rękę? A może po prostu rzucić niezobowiązujące Hej?
Chwila niezdecydowania wydawała się trwać w nieskończoność. Przynajmniej w umyśle chłopaka. W realnym świecie, minęło ledwie kilka sekund. Joe przełamał impas i objął Keirę w swe ramiona.
- Tak się cieszę, że cię odnalazłem. - rzekł pełen entuzjazmu.
- Przepraszam... - rzekł po chwili - Obiecałem cię chronić, a pozwoliłem by nas rozdzielono... zawiodłem cię... - Joe był wyraźnie skruszony i zły na siebie samego.

***

Keira pomogła Joe usunąć i opalić dziwne narośle, tak jak nakazał Nick. Wbrew zapewnień Joe uparła się również, by go zbadać i opatrzyć rany. Których na szczęście raczej nie miał wiele.
Mimo wstępnych oporów, Joe wydawał się odprężać pod dotykiem dziewczyny. Musiał przyznać, że lubił, jak się nim interesowała, jak przejeżdżała palcami po jego skórze szukając, no w sumie nie wiedział czego, ale było to miłe. Nawet bardzo miłe.

***

- Hellhund? - Joe przyglądał się z niedowierzaniem stworowi leżącemu na stole.
- Zatem można niektóre z stworzeń tutaj zabić? - powiedział z mocnym ruskim akcentem. Jakby delektował się tym stwierdzeniem. Dziwny cień przetoczył się przez jego twarz.
Joe śledził uważnie poczynania Abi. To, że stworzenie było z krwi i kości dawało mu dziwnej otuchy. Po tym co widział do tej pory, spodziewał się, że wszystko tutaj to efemeryczne zjawy, dym i światło, nic więcej. Lecz jeśli coś krwawiło, można było to zabić. Tylko czemu to było takie ważne? Joe wstrząsnął głową odpędzając od siebie myśli o mordzie i gwałcie. To nie były jego myśli...

Wreszcie udało mu się, choć nie bez wysiłku, oderwać wzrok od patroszonego truchła.
- Powinniśmy się przespać - rzekł do Keiry.
- Jeśli... jeśli chcesz... - przełknął ślinę, bo nagle zaschło mu w gardle - możesz spać koło mnie, będzie... będzie ci cieplej. - Joe wydawało się, że serce wali mu niczym młot, a policzki płoną żywym ogniem. Oby tylko nie zauważyła, oby tylko nie zgadła, jak trudno mu było coś takiego powiedzieć.
 
Ehran jest offline