Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2018, 23:06   #14
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
Nienatarczywe spoglądanie na zamawiającego oraz natychmiastowe sięgnięcie po wódkę, sok pomidorowy i shaker, świadczyły o pełnym zorientowaniu Lexa na klienta. Nie było tu śladu gburowatej pozy rezerwy obecnej wśród niektórych barmanów względem osób nie będących stałymi bywalcami, co nieraz można było zauważyć w niektórych pubach. “Jasne, siadaj, już robię. Wszak jestem tu dla ciebie” wynikało wprost z zachowania i mowy ciała wampira. Jednocześnie niespieszne i naznaczone leniwą rutyną ruchy, oraz brak chęci skrócenia kontaktu na samym wstępie poprzez choćby i niezobowiązujące zagadnięcie, sprzyjały utrzymaniu dystansu. Pomagały utrzymać ślady respektu.
Lex długo już pracował za barem.

Mieszając wódkę z sokiem pomidorowym w shakerze, przysunął sobie pozostałe składniki.
Mężczyzna wyglądał na zadowolonego, przyglądając się procesowi tworzenia koktajlu.
- Ee no widzę, normalnie bez mrugnięcia okiem - pochwalił.
- Mary to nic skomplikowanego. - Lex wycisnął trochę cytryny i dodał resztę aby za chwilę znowu zacząć mieszać w shakerze. - Jest dobra raczej na kaca, nie na starter.
Mężczyzna wzruszył ramionami, rozpiął kurtkę i wyciągnął paczkę papierosów z wewnętrznej kieszeni.
- Mruganie też nie jest skomplikowane - wymamrotał trzymając peta w ustach i szukając czegoś w tylnej kieszeni, najprawdopodobniej zapalniczki.

Faktycznie, nie było. Wystarczyło pamiętać aby robić to od czasu do czasu gdy nie żyjące już ciało nie robiło tego odruchowo. Lex nie skomentował sięgając w bok po popielniczkę. Postawił ją przed gościem razem z paczką zapałek z logiem baru.
Mężczyzna kiwnął z wdzięcznością i sięgnął po zapałki. Uniósł paczkę jednak zatrzymał się w pół drogi.
- W sumie, nie powinienem, można od tego umrzeć. - Uśmiechnął się i odłożył zapałki, po czym wsadził nieodpalonego papierosa do popielniczki.
- No one lives forever - odparł wampir sentencjonalnie i przelał zawartość shakera do wysokiej szklanki. - Czterysta za Marysię - dodał.

Mężczyzna wyciągnął z tylnej kieszeni portfel po czym wręczył Leksowi kilka banknotów. Na jednym z nich, widniał napis “wzór” i zaraz wyłuskany przez nieumarłego z pośród pozostałych wylądował na kontuarze przed klientem.
- Jeszcze ten mi wymień i styknie.
Mężczyzna uśmiechnął się, po prawdzie cały czas trzymał jeszcze portfel w dłoniach.
- Słusznie, o interes trzeba dbać. O to co dzieje się w jego okolicy też. - To powiedziawszy położył na ladzie inny banknot, na którym tym razem nic nie było napisane.
- Mi wystarczy dbanie o to co za barem - Lex odparł leniwie jedynie pobieżnie i pro forma sprawdzając, czy dowcipniś nie przygotował mu innych niespodzianek. Tak niskich nominałów fałszować nie było sensu. - Interes to sprawa managera, a spokój w okolicy naszej dzielnej policji.
Mężczyzna wreszcie wziął do ręki drinka.
- Ale mi nie wystarcza - mówiąc to przestał się uśmiechać - musicie się lepiej postarać. - Facet rozejrzał się po barze opierając łokieć o ladę.
- Musimy? - Lex próbował jeszcze grać niezorientowanie względem tego z kim rozmawia. Pewności może i wciąż nie miał, ale ostatnie słowa gościa baru, oraz ich wymowa, wraz z rewelacjami jakie przekazał wcześniej Adam zaczęły nieprzyjemnie się zazębiać.

Mężczyzna pokiwał głową wciąż patrząc na salę. Leniwie sięgnął po gazetę którą wcześniej przeglądał Lex.
- Nie trzeba takich, smutnych historii - mówił między przekładaniem kolejnych stron. - Biznes trzeba robić dyskretnie, nie zwracać na siebie uwagi. Takie rzeczy… - palec mężczyzny zatrzymał się na artykule o morderstwie - to ma się skończyć w ciągu tygodnia.
- Nie do końca rozumiem. - Lex zaczął myć shaker w zlewie pod blatem. - To tak jakby na dzikim zachodzie, w miasteczku jakiś wariat mordował ludzi i jednego akurat zaszlachtował na tyłach Saloonu. Do tegoż Saloonu przychodzi wstrząśnięty obywatel, albo dajmy na to szeryf i każe barmanowi skończyć z mordami. - Wampir odstawił shaker i wyciągnął komórkę klikając po wyświetlaczu. - Możliwe są dwie opcje, albo barman z saloonu jest podejrzany, albo...

Cytat:
Napisał Lex sms do Adama i Lwa
Wyatt Earp przybył do Saloonu. C’mmn, byle szybko…
- …albo też ktoś chce zwalić na biednego barmana rozwiązanie ogólnomiasteczkowego problemu - dokończył chowając smartfona.
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Lubie westerny, tyle tam zawsze słonecznych widoczków. Wszystko wygląda tak prosto. Zbir jest zbirem, indianin indianinem, a barman tylko barmanem, nawet nikt do niego nie strzela. - Mężczyzna przejechał palcem po brzegu swojego szkła. - W biały dzień to się zawsze tak ładnie układa. Może dlatego nie kręcą westernów nocami?
- Aye, noce są od noir - Lex brnął w tematy filmowe. - Mam z westernami inny problem. Poker w sali głównej, nieodłączny dla tego gatunku. Zwykle takowy kończy się mordobiciem albo strzelaniną… Nie to co brydż. Gra dżentelmenów. Taki barman wiedząc co może wyniknąć z pokera, zaproponowałby takowemu obywatelowi, bądź szeryfowi, żeby poczekał na zapleczu, a on załatwi aby było czterech do brydża, gdzie sie na spokojnie o tym pogada. W słonecznych, pokerowych, jankeskich westernach na to miejsca nie ma. - Nieumarły bezradnie rozłożył ręce. - Dlatego wolę noir, tam coś takiego to i owszem. Więcej w tym sensu.

Mężczyzna wzniósł szkło do toastu, po czym znów odstawił na blat.
- Lubię brydża.
- Schodami w wieżyczce na górę - Lex rzekł ciszej machając lekko ręką, aby zwrócić uwagę jednego z ochroniarzy zatrudnionych przez Adama, który akurat pilnował wejścia do ich prywatnego VIP-room. Lekkim ruchem głowy wskazał klienta i drzwi pointując to kciukiem w górę. - Reszta mam nadzieję zaraz dotrze. - Zgrabnym ruchem zgarnął szklankę z krwawą mary, wylewając ją do zlewu i na powrót odstawiając na blat. Jakby gość zostawiał pustą szklankę.
Mężczyzna wstał od blatu i ruszył ale w stronę kibla. Jednak po trzech minutach wyszedł z toalety i ruszył we wczesniej wskazanym kierunku.
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 27-10-2018 o 23:08.
Leoncoeur jest offline