Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2018, 19:20   #217
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Otwin dając pierścień kapłance nie dostał już go z powrotem, prawdę mówiąc nie dostał od niej już żadnego odzewu, była pochłonięta modlitwą.

Jak się okazało przy bramie nie było żadnego strażnika. Bohaterowie mogli ukradkiem zakraść się na posiadłość. Ostatecznie Otwin postanowił zrobić swoje, a kapłanka swoje, a więc starała się znaleźć jakieś mniej widoczne wejście do posiadłości, znalazła drzwi prawdopodobnie dla obsługi, które także były otwarte. Wślizgnęła się przez nie i wypatrując wiatrów magii skierowała się w miejsce, gdzie one prowadziły. Otwin szybko podszedł do pierwszego budynku jakim był mniejszy szpichlerz i po prostu podpalił go od jednej z wiszących tam latarni. Nie trwało długo, gdy to budynek zajął się w płomieniach. Z początku nie działo się nic. Na posiadłości było dziwnie cicho. Bohater skierował się miejsce, gdzie ówcześnie widział kręcącą się Klarę. Gdy wszedł do budynku miał problemu z odnalezieniem kapłanki. Z początku nie było wiele możliwości wyboru, ale później pojawiły się nowe drzwi i zakręty w różnych kierunkach. Dwór nie był w prawdzie wielki, ale zwykły dom to też nie był. Bohater zaczął kierować się do pomieszczenia, gdzie ostatnim razem widzieli Von Schranka. Jak się okazało to pomieszczenie było zamknięte. Bohater musiał zdecydować, czy ma zamiar niszczyć drzwi czy może iść dalej w poszukiwaniu kapłanki. W całym budynku było cicho, co z pewnością było dziwne, ale też nie pomagało w odnalezieniu Klary.

Klara jak się okazało musiała przejść dosyć zawiłą drogę, prowadzącą do jednego z pomieszczeń, w którym to była piwnica, do której też klapa była otwarta, a z niej dochodził przerażające odgłosy jęku. Kapłanka spokojnie, z początku wyjrzała czy może coś tam dostrzeże, okazało się, że zobaczyła nawet więcej niż potrzebowała. Wyglądało jak gdyby był tam portal do innego wymiaru pełnego ognia, krwi i goryczy. Bliżej jej, na samym środku stał ledwie do poznania Fritz von Schrank osłonięty w krwisto czerwonej szacie.



Człowiek, którego pobieżnie znała już od kilku lat, a który prawdopodbnie przez ten czas ją unikał. Jego twarz była częściowo zakryta przerażającą maską, którą trzymał przed sobą. Przy pasie miał księge jak gdyby ze skórą ludzkiej twarzy. On sam wypowiadał jakieś chaotyczne słowa. Klara co prawda nie słyszała dokładnie słów, ale starała się czytać z warg. W około niego była poświata śmierci i chaosu. Na ziemi leżeli jego strażnicy, było ich sześciu bądź siedmiu, ciężko było dokładnie dostrzec. Wyglądało, jak gdyby się sami okaleczali, zrywając z siebie skórę, czy nawet odcinając sobie części ciała. Kapłanka była pewna, że ludzie ci odczuwają ból, bo właśnie oni czyniąc to jęczeli. Przed Fritzem był wysoki stół, na którym stała misa z czymś, jak gdyby martwym oskórowanym dzieckiem, księga i coś jeszcze, lecz Klara nie była w stanie dostrzec co to takiego. Na ścianach były pozapalane świece, dawały one co prawda dużo światła, ale miejsce, gdzie stała nie pozwalało na to, aby zobaczyć wszystko. Bohaterka miała wrażenie, jak gdyby coś na nią patrzyło, ale nie była w stanie dostrzec, czy było coś jeszcze.

Randulf widział jak na twarzy Alicji maluje się zaskoczenie na widok stworzenia, jak właśnie wyskoczyło z chałupy, gdzie był jeszcze przed chwilą Oswald. Randulf postanowił działać i słać kolejne strzały. Kolejny raz w jego wizji strzałą miała się palić i tak też się stało. Strzała utkwiła w okolicy szyi potwora, a w momencie, gdy się zbiła zapaliła się, jak gdyby mocniej. Stworzenie poruszyła całym łbem, aby zagasić strzałę przy tym ją łamiąc. A to okazało się być idealną pozycję na atak Oswalda.

Randulf w tym czasie zaczął wycofywać się w kierunku siedziby Fritza von Schranka. Z daleka zauważył palący się domek na posesji władyki. A później otwarte drzwi boczne. Alicja szła razem z nim, jednak gdy tylko doszła do bramy nagle zatrzymałą się i stała tak w miejscu. Mogło to wzbudzić zaskoczenie, lecz sama jeszcze przed jakimkolwiek pytaniem odparła:

- Nie mogę dalej iść, to miejsce przepełnione jest chaosem. Jeżeli na prawdę masz zamiar tam wejść, to obiecaj mi, że zaraz wrócisz. Nie bądź tam zbyt długo, bo to może to na ciebie wpłynać.

Oswald z kolei miał całkowicie nową sytuację. Odczuwał się dziwnie - z pewnością nie do końca swojo. Wyglądało jednak, jak gdyby był wewnętrznie gotowy na to co się właśnie stało.


Wyskoczył w budynku. W oddali widział czerwone smugi ukryte w domostwach. Widział, a raczej czuł, że są ukryci ludzie - kawałki krwi i kości jeszcze świeże, jeszcze ciepłe. Jednak co ciekawe potrafił tę myśl opanować. Na jego drodze stał większy od niego potwór, który to tego czerwonego koloru nie miał. W jego oczach był czarny jak węgiel, ziemny jak lód. Bohater wydał z siebie przerażający dźwięk i słyszał jak ludzie w domostwach zaczynają dodatkowo panikować. Oswald wykorzystał potężny rozpęd, aby ruszyć na bestie i ją zdezorientować. Gdy stworzenie okręciło się szukając czarnego futrzastego przeciwnika, ten naskoczył na niego wbijając swoje ostre pazurska w skórę. Stworzenie, jak gdyby zaskowytało. Bohater zaś imając się dobrze stworzenia zbliżał się jak najbardziej szyi. Oswald nie był w stanie wyczuć krwi, czy ciepła stworzenia by było ono zimne i bezkrwiste. Było ono po prostu martwe. W pewien sposób też nie atrakcyjne, jeśli chodzi o mięso, ale silne i stawiające czoła. Bosch przejechał swoimi ostrymi szponami po gardle potwora, wyrywając tym samym duża część mięsa, które to spadło na ziemię. Stworzenie miało ciężko, aby zrzucić z siebie napastnika poprzez tarcie łbem, Oswald zbyt mocno się trzymał, a i ruchy po pozwalały, aby go dobrze sięgnąć, to też odbiło się tylnymi nogami od ziemi i wzbiło się w powietrze. Bohater po raz kolejny atakował, a że będąc na stworzeniu, które teraz unosiło się nie miał możliwości zbyt wiele to też tam atakował. Kolejne kawałki mięcha spadły na ziemię. Stworzenie nie wyglądało, jak gdyby miało odczuwać ból. Bohater zauważył, że tuż obok niego znajduje się zbita złamana strzałą Randulfa, która wbita na tyle głęboka, że mógł jej się jeszcze lepiej przytrzymać.

Stwarzanie z kolei zaczęło nawracać w powietrzu, starając się zrzucić bohatera. Co okazało się być arce trudnym, bo pazurka były wbite dosyć głęboko. Oswald z góry mógł dostrzec Randulfa, który zmierzał ku posiadłości Fritza von Schranka. Stworzenie zawyło i na frunęło na jeden z wyższych budynków ocierając się o niego częścią ciała, gdzie był Oswald. Bohater utrzymał się stworzenia, ale poczuł pieczenie na plecach. Kilka kamieni musiało rozciąć plecy.

Stworzenie zaczęło ponownie wzbijać się ku górze i wyglądało na to, że chce ten proceder powtórzyć.
 
Inferian jest offline