Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2018, 19:25   #171
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Tymczasem wśród szumów wielu głosów oraz wykonywanych prac, Agnese dosłyszała gdzieś na górze okrzyki oraz szczęk oręża. Wampirzyca poderwała się i ruszyła w tamtym kierunku.

Zaczynała się poważnie martwić czy jej pobyt tutaj nie przystwarza Alessandro zbyt wielu kłopotów. No bo ile to będzie trwało i czy kiedykolwiek zrobi się znów spokojnie? Zła na siebie wbiegła na piętro. Dotarła szybko na piętro, gdzie przed zamkniętymi drzwiami stał Borso z paroma wojakami. Pod drzwiami leżało kilka ciał. Drżąca klinga w ręku Borso oraz okrwawione topory trzymane przez Walijczyków dobitnie wskazywały, co tutaj się stało.
- Witaj signora - szybko potwierdził ghul dostrzegając Agnese - znaleźliśmy trójkę takich, co próbowali się przemknąć. Dorwaliśmy dwóch, jednak jeden się zamknął ze służącą zamkową, która pechem właśnie przechodziła. Wcześniej nie mogliśmy zabronić się komukolwiek pojawiać. Wszyscy bowiem harują nad jakim takim doprowadzeniem zamku do podstawowej użyteczności. Trzyma tam ją, właśnie się zamknął wewnątrz komnaty.
Agnese zerknęła na drzwi, starając się rozpoznać w jakiej części pałacu się znajdują i dokąd prowadzą. Było to jednak zwykłe pomieszczenie, komnata zamknięta zewsząd, zaś ze środka wydobywały się:
a. przekleństwa mężczyzny,
b. przestraszone piski uwięzionej kobiety.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/0a/1d/c1/0a1dc14602bbc589a7a6223a7c4b80cb.jpg[/MEDIA]

Nie byłoby więc problemem dobrać się do tamtego, tyle iż mogłoby to spowodować, że przeciwnik zdąży uczynić służącej krzywdę.
Agnese zapukała w drzwi.
- Czy moglibyśmy chwilę porozmawiać nim zrobisz głupotę?
- Kurrrwa!
- odkrzyknął jakiś kaszlący głos. - Nie zróbcie niczego głupiego, bowiem niewiele mam do stracenia.
- Dobrze, że jesteś świadom swego położenia.
- W głosie Agnese był spokój. - Masz opcję wypuszczasz ją, a ja ciebie, albo giniesz. Co ty na to?
- Haha, wypuszczę ją, zaś wy mnie zadźgacie. Szukasz chyba idioty, kobieto. Zrobimy tak, wy się odsuniecie, ja sobie spokojnie wyjdę z nią. Kiedy będę na zewnątrz przy wejściu na ulicę, wypuszczę ją, bowiem niby po co mi ona, pasuje teraz?

Niestety na to Agnese nie mogła się zgodzić. Dała znać Borso by podał jej miecz, po czym kazała im się odsunąć. Po cichu wyszeptała słowa temporis. Użyła potencji i jednym kopniakiem wyważyła drzwi. NIm mężczyzna zdążył zareagować wpadła do pomieszczenia. Jej wyostrzone zmysły bez trudu zlokalizowały przeciwnika. Wykonała pchnięcie wymijając trzymaną służącą. Tyle, że mężczyzna trzymał sztylet bezpośrednio przy szyi kobiety. Agnese poruszała się wielokroć szybciej, jednak nawet ona nie mogła: wywalić drzwi przemieścić się kilku metrów oraz zadać ciosu podczas gdy dłoń mężczyzny miałaby przestawić ostrze sztyletu zaledwie pół cala. Musiałaby czas nie tylko zmienić, ale najnormalniej zatrzymać. Dlatego właśnie owszem, trafiła osobnika, lecz miała jednocześnie leżącą, tracącą przytomność kobietę, która własnie się wykrwawiała powoli. Agnese dopadła do kobiety i szybko zalizała ranę, którą zrobił oprych. Tamten leżał pod ścianą, kobieta właściwie traciła przytomność. Wampirzyca ocaliła ją ledwo ledwo. Utrata krwi była spora, stanowiłaby zresztą dla wampirzycy coś, a’la salon perfum dla super elegantki. Jednak Contarini była objedzona po uszy, zaś takich zapachów świeżej krwi właściwie obecnie nie brakowało na korytarzach Pałacu Weneckiego Colonnów. Służka leżała, ale nic jej nie groziło. Spała bowiem, choć biorąc pod uwagę utratę krwi należało się spodziewać osłabienia ewentualnie gorączki.

Chwilę potem wbiegł Borso oraz wojownicy. Najstarszy ghul Agnese obrzucił wszystko fachowym wzrokiem.
- Dziękuję signora - rzekł do wampirzycy, później jednak zmienił adresatów słów. - Panowie, ruszamy dalej. Tutaj nie mamy już nic do zrobienia. Trzeba tylko przekazać rodzinie, żeby zabrali ją stąd - wskazał na leżącą niewiastę - oraz ułożyli gdzieś. - Signora, jeszcze jakieś rozkazy? - spytał swoją pania przed ruszeniem na dalszy obchód.
- Możemy chwilę porozmawiać Borso, na osobności? - Agnese uśmiechnęła się do swego ghula. Zaniedbała ich, zaniedbała ten pałac i następną noc zamierza poświęcić, na naprawienie tego błędu.
- Oczywiście signora - spojrzał pytająco. - Panowie, niechaj któryś zawoła kogoś ze służących, żeby się zajął nieprzytomną kobietą. Idź - wskazał na prawego - natomiast ty popilnuj.
Tamci skinęli wykonując polecenia. Borso umiał je wydawać jak klasyczny sierżant, którego musiało się po prostu słuchać.
- Signora, jestem na twoje rozkazy - zwrócił się do Agnese. - Chodźmy może do komnaty obok.
Agnese przeszła ze swoim ghulem do pokoju obok. Gdy już byli sami rozgryzła nadgarstek i podała go Borso.
- Napij się i zalecz rany. Miną wieki nim dotrzesz do medyka. - Powiedziała głosem pełnym czułości i troski.
- Dziękuję signora - Borso posłusznie skorzystał. Agnese czuła, jak jego usta przylegają do jej skóry, zaś wargi wciągają krew. Jednocześnie wiedziała, iż powoli skaleczenia mężczyzny goją się. Wreszcie przestał pić odrywając usta. Oblizał je zdejmując wszelkie kropelki krwi, które pozostały na jego wargach. - Dziękuję - powiedział ponownie bardzo zadowolony ghul.
- Dbaj o siebie. - Agnese pogładziła ramię ghula. - Niech ktoś jutro wsadzi Pazziego na osła razem z częścią złota, które przywieźliśmy i wyprowadzi pod miasto. Możesz poprosić o to Yangelię. A teraz… wracajmy do naszych obowiązków.

Mrugnęła do ghula i opuściła komnatę. Tej nocy skupiła się na krążeniu po pałacu i wydawaniu drobnych poleceń. Gdy nikt nie widział sama podnosiła jakieś meble i elementy wyposażenia, wykonując czynności do których potrzeba by było nawet kilku mężczyzn. Skróciła żywot kilku umierających napastników, pijąc z nich.Czując jak ogarnia ją zmęczenie obmyła się i po raz pierwszy od dawna położyła się sama, wsłuchując się w odgłosy prac.
 
Aiko jest offline