Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-10-2018, 15:55   #80
archiwumX
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
- Witajcie! - oznajmiła Alette, gdy wkroczyła do kajuty zajmowanej przez przyjaciółkę i jakiegoś osobnika.
- Alette! - krzyknęła, właściwie niemalże pisnęła z radości Tina, widząc Cereankę. Rzuciła się jej na szyję i przytuliła. - W fabryce ponoć doszło do jakiejś awarii i dużo tam było zamieszania, ale zakazali komukolwiek się w to wtrącać. O rety - westchnęła Tina, widząc stan swojej przyjaciółki. Dziewczyna przyjrzała się twarzy Cereanki, Masz jakieś ślady wokół oczu i poparzenia. Dobrze się czujesz?
- Spokojnie! Ze mną jest w porządku, potrzebuję tylko trochę odpoczynku - uspokoiła Tinę Cereanka. Gdy się ta uspokoiła: - A co fabryki, to się okazało, że jest w niej wejście do tuneli, z których korzystają jacyś terroryści... ta awaria to tak naprawdę nasze walki z nimi. Był tam też Rhail, brał udział w wysadzeniu ich bunkra w powietrze.
Po zdaniu tej relacji Alette czekała na reakcję Tiny.
- Łał, to naprawdę krótka wersja wydarzeń. Cóż… więcej opowiesz mi później. Lenteroot szykuje dla nas ponoć jakąś misję w zewnętrznych rubieżach w następnym tygodniu. Nie mogę się doczekać, żeby wyrwać się z tej planety. Bałam się wychodzić ze statku sama, więc robiłam porządki. I znalazłam ciekawą rękojeść do miecza lub sztyletu. Wydaje się być bardzo wygodna, może sobie wymienisz? Jeszcze parę gratów odkurzyłam, może coś ci się spodoba.
- Świetnie, ale o misji i tych rzeczach porozmawiamy później - odparła Alette. - Ta walka z terrorystami jeszcze się nie skończyła... Dowiedzieliśmy się, że mają zaatakować Pałac po walkach na arenie i mają tu ludzi, a może i roboty... zdaje się w nocy walczyłyśmy właśnie z jednymi z nich.
- No dobrze… Zatem co zamierzasz?
- Przed walkami na arenie nic nie wskóramy... Pozostaje tylko spróbować wydobyć jak najwięcej informacji z tego co mamy i dobrze byłoby, żebym mogła się trochę tu przespać - zastanawiała się Cereanka. - Oprócz bitwy w fabryce i włamania do twojego statku słyszałaś o jakichś innych incydentach?
- Atmosfera była dosyć napięta po tym incydencie w fabryce, ale niczego konkretnego nie słyszałam. W końcu jestem tylko zwykłą szmuglerką.
- Hmm… - zadumała się Cereanka. - O innych włamaniach, a te nasze droidy ewidentnie poszły do ładowni i tam czegoś szukały... Tina, jak robiłaś tam porządki, zauważyłaś tam coś niezwykłego?
- Noo… Trochę się nam zebrało tych artefaktów… Nie wszystkie oddaliśmy Lenterootowi. Między innymi został twój starożytny miecz z tym dziwnym chwytem.
- Nie, to nie to! - żachnęła się Alette. - Gdyby nie szukali czegoś konkretnego, to by nie ryzykowali takiej wpadki... Powinniśmy się dobrać do ich banków pamięci. Chodźmy zabrać je do warsztatu! - zdecydowała w końcu.
Alette ruszyła do swojego pokładowego warsztatu i od razu zabrała się do roboty. Poszło jej znacznie lepiej, niż sądziła, ledwie parę minut wystarczyło, aby złamać zabezpieczenie, a potem nieco dłuższą chwilę, by znaleźć odpowiednie dane. Droidy otrzymały priorytetową misję zdobycia jakiegoś przedmiotu na statku Tiny, z trybem pełnej agresji w razie napotkania oporu. Alette wyświetliła obraz przedmiotu, jaki miały znaleźć. Na hologramie pojawiła się malutka piramidka ze ściętym czubkiem. Wyglądała dokładnie jak… holocron Sithów. Z tym że Alette nigdy takiego nie posiadała, a znała jedynie z dokumentów. Co ciekawsze, Alette doszła do wniosku, że to Lenteroot był właścicielem owych droidów, choć raport aktywności wskazywał, że od dawna nie były używane.
- Cholera! - warknęła Cereanka. - Wygląda na to, że Latenroot robi nam krecią robotę... - Jednak wzięła głęboki oddech i zmieniła temat: - Teraz nie mamy na to czasu. Zajmiemy się tym. - Wyjęła zaszyfrowany datapad i skopiowała po kawałku tekstu z miejsc, gdzie powinny się znajdować początki plików do swojego datapada, w którym zaczęła przeglądać dane wykradzione z centrali pod fabryką w poszukiwaniu kluczy, którymi możnaby odszyfrować skopiowane dane z zaszyfrowanego datapadu.
Cereanka tak gładko przeszła do następnego problemu, że nie zauważyła zakłopotania na twarzy Tiny i jej ogólnego podenerwowania.
- J-jasne, pomogę ci, ale… - urwała, odwracając wzrok. - Nieważne.
Alette odwróciła się do przyjaciółki. - C-co? - zapytała, uważnie obserwując Tinę.
- Alette, ja wiem, czego one szukały… - odparła Tina niemal ze łzami w oczach. - Ale nie wiedziałam, że to tak ważne… Chodź! Pokażę ci.
Tina zaprowadziła przyjaciółkę do swojej kajuty. Sięgnęła do jakiejś skrytki pod łóżkiem, jak przystało na szmuglerkę, i wyciągnęła to. Holocron Sithów. Krwistoczerwony, żarzący się w dłoniach Tiny jak rozgrzane węgliki. - Ja nie wiedziałam, że to coś ważnego… - Jej głos załamywał się od płaczu, uspokoiła się jednak, gdy mocniej zacisnęła dłonie na holocronie. Jej głos zmienił się w diaboliczny. - Ale to coś… sprawia, że czuję się lepiej, tylko o tym myśląc… gdy trzymam to w dłoni… czuję się silna… czuję pasję, jakiej nigdy w życiu nie czułam… Ale nie potrafię jej użyć - zakończyła bezradnie, upuszczając holocron, który bezgłośnie upadł na ziemię. Nie! Nie upadł, zatrzymał się o milimetry od podłoża i lewitował.
- Już dobrze! - Alette przytuliła Tinę, a następnie wzięła chustkę i owinęła nią holocron. - Przestań już o tym myśleć - pocieszała przyjaciółkę - ja już pomyślę, co zrobić z tym dalej. Teraz wróćmy do tych datapadów.
Gdy już ruszyły z powrotem do warsztatu, Cereanka postarała się na szybko przypomnieć sobie coś o dokumentach, które mówią o tym tajemniczym artefakcie.
Alette wiedziała tyle, że holocron można było nazwać swego rodzaju bazą danych, choć stworzoną nie z obiektywnych danych, lecz z przemyśleń i mądrości tworzącego go Sitha. Holocronu nie mógł stworzyć byle kto, potrzebna była do tego prawdziwa Moc. Z holocronu zaś można się było nauczyć przeróżnych rzeczy, poznać pewną filozofię życia, nauczyć się konkretnych rytuałów lub ruchów. Ale też nie mogła ich używać pierwsza lepsza osoba, lecz wieloletni adept Mocy.
Gdy przyjaciółki dotarły do warsztatu, Alette rzekła: - Jak będę miała wolny czas, postaram się zbadać, co to jest i co z tym zrobić... A, to teraz pora zająć się tymi datapadami.
Alette po parunastu minutach oględzin nie potrafiła wytropić żadnego klucza w szyfrze. Kompletnie nie zgadzał się z tym, którego używali terroryści. To wyglądało na coś znacznie trudniejszego. Stworzonego przez najlepszych specjalistów w galaktyce, z imperium lub jakiejś innej międzysystemowej. Jedyny pomysł, na jaki wpadła Cereanka, to zdobyć oprogramowanie łamiące, które na siłę zdobędzie klucz szyfru, ale z tym wiązało się ryzyko uszkodzenia danych i spore pieniądze. Nie wiadomo było, czy jest to tego warte. Alette zaś nie mogła się skupić, przed oczami wciąż miała żarzący się na czerwono holocron. Gdy się rozejrzała, dostrzegła Tinę skuloną pod ścianą, rękoma obejmującą kolana. Wciąż nie wyglądała najlepiej.
- Alette, co jeśli oni po to wrócą? I co to jest? Źle się czuję. Gdy rzuciłam to na ziemię, czułam, jakbym wyrzuciła cząstkę siebie.
Widok kulącej się Tiny napełnił ją strachem i smutkiem.
- Już spokojnie... - Cereanka przyklęknęła przy przyjaciółce, nakierowała jej twarz w swoją stronę i poprosiła: - Pozwól się zbadać.
Pierwsze co zrobiła Alette, to dotknęła jej czoła. Było rozpalone. Tina drżała z zimna. Cereanka naturalnie postanowiła położyć ją do łóżka i przykryć pierzyną. Dopiero później mogła myśleć o tym, co robić dalej. Jednak gdy poprowadziła ją korytarzem, Tina wyrwała się nagłym przypływem nadludzkiej siły.
- Nie! - krzyknęła, wskazując na swój pokój. - Tam nie.
Prawdopodobnie chodziło jej o holocron, który wciąż tam leżał. Tina dała się położyć dopiero w kajucie gościnnej. Alette odetchnęła z ulgą, gdy Tina się uspokoiła. Coś jej jednak nie pasowało. Gdy zamknęła oczy, wyczuła niedostrzegalne wcześniej drżenie. Aż jej ciarki po plecach przeszły, gdy poczuła aurę ciemnej mocy wokół swojej przyjaciółki. Zwykła medycyna mogła jej nie pomóc…
Gdy udało się ustabilizować Tinę, rzekła: - Zrobię coś na uspokojenie i gdy będziesz gotowa, wtedy porozmawiamy. Dobrze?
- Mhm… - mruknęła cicho, kiwnąwszy głową.
Alette poszła do kuchni, gdzie zrobiła dla siebie i Tiny herbatę z ziół uspokajających skołatane nerwy. Gdy napary były gotowe, wróciła z nimi do przyjaciółki i podzieliła się napojem. Zrobiwszy to, też zaczęła pić herbatę, cierpliwie czekając, aż Tina nawiąże rozmowę.
- Uważaj, gdy będziesz tego dotykać - powiedziała po dłuższym milczeniu. Wydawała się już w pełni uspokojona, choć zdążyła się przez ten czas porządnie spocić. - Nie daj mu się przekonać - dodała chwili, zawieszając spojrzenie na suficie.
- Zatem najlepiej go nie dotykać... dobrze, że zawinęłam go w chustkę... - Przemyślała tę sprawę, a później zapytała: - Teraz pozwolisz, że spróbuję ustalić, co to jest. Możesz opowiedzieć, jak ten holocron trafił w twoje posiadanie? - Powiedziawszy to, wyjęła z kieszeni swój datapad, aby móc znaleźć informacje związane z misją, przy której do tego doszło.
- To było jakieś pół roku temu. Nie pamiętam, na jakiej planecie... Ty z Rhailem przeszukiwaliście jakieś podziemne ruiny. Ja czekałam przy statku… nudziło mi się… poszłam na spacer. - Tina mówiła całkiem beznamiętnie, wciąż wpatrując się w sufit. - Znalazłam tę piramidkę pod drzewem, była cała brudna. Nie sądziłam, że to coś ważnego. A potem, gdy ją wyczyściłam, nie mogłam się od niej oderwać. Podejrzewałam, że to coś niedobrego, ale nie chciałam o tym mówić. Poza tym on… mi zabronił…
Alette odfiltrowała z listy misje z podanego okresu, podczas których przeszukiwała z Rhailem podziemne ruiny, a następnie zapytała: - Zakazał ci mówić? Holocron czy jakiś kosmita? - Duch z Holocronu - odparła głosem pełnym grozy.
- Jak wyglądał, brzmiał i co mówił? - drążyła dalej Alette.
Tina nie od razu odpowiedziała. Najpierw rozejrzała się po pokoju.
- Wygląda jak Mistrz Jedi. Taki jak w twoim albumie, który dostałaś od lokaja. Tylko że nosi maskę na twarzy i ma nasunięty kaptur. I jest przeźroczysty. Mówi niewiele i zawsze wolno, a jego głos brzmi trochę jakby mówił przez wiadro. Po prostu jak duch! Zabronił mi o nim mówić i kazał dobrze schować holocron. Kiedyś ktoś przybędzie po niego i się odpłaci za przechowanie go. Ale on zbyt często się nie pojawiał. Może z cztery razy, odkąd znalazłam tę… piramidkę. Poza tym, gdy ją trzymałam, to sama czułam... że z nikim nie powinnam się tym dzielić. Sterowała moimi emocjami. Teraz to zrozumiałam… Ten holocron działał jak narkotyk. Czułam się z nim lepiej. Ale kiedy się oddalałam, to traciłam nad sobą kontrolę... Nie wiem, skąd ktoś mógł się dowiedzieć o tym holocronie. Może… może mają jakieś ukryte kamery? Podsłuchy?
Alette otworzyła w datapadzie bazę danych o użytkownikach mocy, a następnie wprowadziła zapytanie wyszukujące na podstawie szczegółów, które wyłowiła z opisu Tiny. Tak wyszukane wyniki spróbowała skorelować ich historie z regionami, w których miały misje w interesującym okresie.
Pytanie o kamery trochę zirytowały Cereankę, ale udało się to przed przyjaciółką jakoś ukryć...
- Nasłuch, kamery? - zapytała się Alette. - Roboty poszłyby prosto do ciebie. Nie! Wszystko jest tu! - Pomachała znacząco datapadem. - W swojej bibliotece ma wiele wiedzy. Poskładał znalazł poszlaki i złożył je do kupy. Właśnie teraz próbujemy odtworzyć jego wyczyn... tylko od drugiej strony.
Baza danych po Lenteroocie nie była jednak szczególnie pomocna. Może gdyby chociaż znała miejsce znalezienia tego holocronu, ale Tina nie potrafiła sobie przypomnieć. Alette wpadła na pomysł, jak jej pomóc. Przyniosła swój raport, ponad 50 misji z ostatnich dwóch lat. Zaczęła od tych, które najbardziej pasowały czasowo i opowiadała Tinie, jak wyglądała planeta, którą odwiedzili i co tam robili. Może przez spojrzenia przyjaciółce się przypomni. Alette opisywała jej rdzennych mieszkańców trzynastej planety, gdy Tina podskoczyła na łóżku.
- Tak, ludzie-psy, Bothanie! To na ich planecie znalazłam ten Holocron. Teraz pamiętam… paru tubylców nieprzychylnie się wtedy do mnie odnosiło, nie podobało im się, że grzebiemy przy ich ruinach… Teraz myślę, że to mogli być jacyś strażnicy… - Zamyśliła się, wkrótce jednak pokręciła głową. - Nie… nie pozwoliliby mi tego zabrać…
Gdy już udało się namierzyć planetę Alette wysłała do bazy danych Latenroota kwerendę odwrotną do poprzedniej, czyli korelującą miejsca z historiami użytkowników, a następnie zgłębiła się do pamiętnika tej misji, starając się złapać trop.
Lista Jedi, którzy mogli się pojawić w ostatnim stuleciu, była przeogromna. Alette spędziła trochę czasu, żeby ustalić, którzy z nich przebywali tam dłużej, by mieli czas stworzyć holocron, jednak lista i tak była wciąż duża. A prawdopodobnie i tak miała spore braki. Lenteroot sam przyznał, że nie posiada informacji o przynajmniej dwóch trzecich wszystkich istotnych Użytkowników Mocy. O Sithach zaś Alette mogła posiłkować się informacjami z ogólnych historii lub biografii, które były bardzo skąpe i nie były zbyt dobrze skatalogowane i otagowane. Ale i z tym Alette sobie poradziła. Na szybko przeprogramowała wyszukiwarkę i udało jej się znaleźć dziesięciu Sithów, którzy w ciągu 1500-1000 lat przed powstaniem Imperium przebywali na Bothawui. Na tym jednak kończyło się jej odkrycie. Informacji o nich było bardzo mało, Alette mogła wykasować z rejestru tylko jednego Trandoszańskiego Sitha, który na pewno nie zgadzał się z opisem Tiny. O pozostałych Alette nie wiedziała nic poza imionami, reszty informacji musiałaby poszukać w porządniejszym archiwum.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.

Ostatnio edytowane przez archiwumX : 29-10-2018 o 16:02.
archiwumX jest offline