30-10-2018, 19:49
|
#219 |
| Szło wyśmienicie. Przeciwnik reagował na wyrywane z niego ochłapy i samemu nie miał jak odpowiedzieć. Przynajmniej w ferworze walki tak się mogło wydawać. Przyjemny dreszcz przebiegł po karku wilkołaka kiedy ten ponownie zatopił zęby w ofierze i choć nie został nagrodzony słodkim smakiem ciepłej krwi, to i tak niemal zawył z podniecenia. W końcu ktoś na tyle silny aby stawiać mu opór.
Jednak stan ten nie trwał długo, bo do czasu aż potwór nie zniżył lotu, jednocześnie ocierając się o jakąś kamienna konstrukcję. Wielkie cielsko nieumarłego gada przeszurało wczepionym w nie, uciążliwym kłębem czarnego futra, kłów i pazurów po zaskakująco ostrych kamieniach. Wilkołak zawył z bólu wczepiając się pazurami mocniej w ponownie wznoszącego się gada. Plecy wilkołaka zalała ciepła krew, a strzępki czarnego futra i rozdartej skóry zawisły na naruszonej, kamiennej ścianie. Silne uderzenia skrzydeł raz za razem odpychały ich od ziemi. Skrzydeł!
Z wyszczerzonymi kłami, wbijając pazury najgłębiej jak tylko potrafił, wilkołak zaczął piąć się w stronę najbliższego skrzydła. Jeśli miał znaleźć się na ziemi, znajdzie się tam na własnych zasadach i z pewnością nie sam. Jeszcze tylko chwila. Jedno zaciśnięcie szczęk u podstawy błoniastej kończyny. Jedna złamana kość. Jeden rozerwany staw.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
| |