02-11-2018, 11:17
|
#34 |
|
- To nie zapijaczone mordy! - Karczmarz usiłował przekrzyczeć żądny krwi tłum. - Tylko krzyżowcy! A to nie bójka, tylko krucjata! Południowe śmiecie w Waterdeep nie istniejecie! - Zaskandował oberżysta.
Nauczony doświadczeniem Rad’ghanuz starał się wyminąć przepełniony pijacką agresją motłoch. Jeden z Czerwonych wysilił się próbując podnieść ławę, aby rzucić nią w githyanki. Napiął się, aż poczuł jakby mięśnie na plecach miały zaraz pęknąć.
Karczmarz spojrzał na niego i uśmiechnął się szyderczo.
- Nie dasz rady tego podnieść. Jest przybite do podłogi! Na wypadek bójki. - Zatrząsł się ze śmiechu.
Łysy doker, który po rzucie Jandarem i kilku innych wyczynach zdawał się być prawdziwym paladynem pośród swych braci “krzyżowców”, złapał Czerwonego za głowę i uderzył nią o stół, prosto w rozlane piwo. Uderzył o stół po raz drugi i wtedy wilgoć na twarzy pochodziła już nie tylko od piwa.
- Trzymaj go Hindor! Zabawimy się nieco za to co zrobił Mrirthowi. - Zabrzmiał ponury głos wysokiego garbiącego się mężczyzny z resztką włosów. Nie wyglądało na to, żeby miało się skończyć na kilku ciosach i kopniakach.
Rad’ghanuz zgarnął Jandara z ulicy do pokoju. Kiedy elf doszedł do siebie, zauważył, że stracił sakiewkę. Przeklęty gnom...
|
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 08-11-2018 o 09:48.
|
| |