Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2018, 19:05   #21
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=x09DgP-tr9U[/MEDIA]
Dom… taki prawdziwy. Nie zapluta, zawilgocona nora pełna gruzu, ale czysty, schludny… po prostu dom. Miejsce do którego na pewno z chęcią się uciekało po ciężkim dniu, odcinając się od problemów symbolicznym trzaśnięciem drzwiami. Azyl, sanktuarium. Prywatna oaza spokoju na pustyni szaleństwa ich chorych czasów. Czyste łóżka, czysta pościel, firanki w oknach i kwiaty na parapecie. Obrus na stole i kuchnia wypełniona talerzami, garnkami, słoiczkami z przyprawami. Lamia nie pamiętała jak wyglądał jej dom, czy w ogóle go miała. Tak samo nie pamiętała rodziny, młodości… tylko okruchy potrzaskanego lustra odbijającego koszmar wojny. Mimo tego ledwo przekroczyła próg poczuła się irracjonalnie bezpieczna, jakby ktoś zamknął ją w bunkrze głęboko pod ziemią i zapieczętował wrota. Oddychało się jej jakoś lżej, resztki depresyjnego otępienia po pożegnaniu z Danielem też uleciały w dal, zostawione za solidnymi drzwiami wejściowymi bez numeru. Chodziła za Betty, obok Amy i oglądała, zglądała i zaglądała w kąty podczas gdy gospodyni oprowadzała dwuosobową wycieczkę, przy okazji robiąc za przewodnika po ciekawostkach, aż doszły do dyb. Te momentalnie pochłonęły uwagę sierżant, przyprawiając jej gębę o radosno-kosmaty wyraz.
- No nie wiem… nie wiem Betty - mruknęła z rozmysłem, podchodząc do konstrukcji i gładząc drewnianą górę - Chyba nie byłyśmy aż tak grzeczne… albo niegrzeczne. Cholera, teraz nie wiadomo co bardziej zasługuje na zapięcie... w tym - popatrzyła niewinnie na pielęgniarkę.

- My? To Amy też chcesz w to wciągnąć? - okularnica od razu wyłapała możliwość swojej ulubionej ostatnio szpili pod adresem okaleczonej blondynki. Ta z fascynacją i ciekawością rozglądała się po tym łazienkowym prywatnym loszku ich gospodyni ale też tak jak i jej kumpela w końcu z ciekawością podeszła do “króla kolekcji” jak te dyby nazywała gospodyni.

- Co?! Nie, nie, ja tylko tak oglądam! - zapewniła szybko speszona blondynka znowu momentalnie się czerwieniejąc.

- Tak? No to chodź pooglądaj. Pokażę ci co i jak to potem sama będziesz mogła zapinać Księżniczkę jeśli będzie niegrzeczna. A ty Księżniczko no pozwól tutaj jak cię twoja łaskawa pani tak ładnie prosi. - Betty wydawała się świetnie bawić i z dumnego prezentowania swojej kolekcji, i speszonej ale i zaciekawionej blondynki, i gry jaką podjęła Lamia. Otworzyła dyby by Księżniczka mogła zająć w nich miejsce i wskazała na nie zapraszająco.

Nie pozostało sierżant nic innego jak podejść i złożyć głowę pod opiekę okularnicy.
- Twe życzenie pani mym rozkazem. Oddaję się na łaskę… i niełaskę - mruknęła nisko opierając nadgarstki w odpowiednich dziurach. Przekrzywiła kark aby patrzeć na starszą kobietę - To drugie może być zabawniejsze… fakt, Amy się przyda łyknąć trochę nowości. Kto wie? Jeszcze odkryje jaka to dobra zabawa i będziemy się biły która którą zakuje.

- Nie no weź… no co ty…
- blondynka stropiła się zupełnie słysząc słowa kumpeli i uciekła wzrokiem gdzieś w bok. Ale gdy jednak gospodyni zaczęła oporządzać króla swojej kolekcji i swojego ciemnowłosego gościa nie mogła się powstrzymać by nie obserwować tego z wypiekami na twarzy i płonącymi z ciekawości oczami.

- O tak, Księżniczko, masz do tego wrodzony wdzięk i talent. - Betty pochwaliła Lamię za jej chęć współpracy. Ta zaś poczuła jak na nadgarstkach i szyi najpierw a potem także i na karku ogranicza jej swobodę poruszania się obite skórą drewno. Czuła też specyficzny zapach wyprawionej skóry i jakieś brzdęki gdy właścicielka sprawnie coś domykała w tych dybach. Były ustawione na takiej wysokości, że musiała się dość mocno pochylić czyli i wypiąć w dość dla siebie niewygodnej pozycji.

- I spójrz Amy jak ślicznie Księżniczka teraz wygląda prawda? - Betty cofnęła się o krok podziwiając swoją ulubienicę w objęciach króla swojej kolekcji. Wzrok jej pałał tak pożądaniem jak i czułością, wzruszeniem prawie. Amy mechanicznie pokiwała twierdząco głową zafascynowana tym zjawiskiem. - Naprawdę ślicznie. - siostra przełożona wróciła z powrotem do Lamii, pochyliła się aby pogłaskać ją delikatnie po policzku i czule pocałować w usta. Oderwała się i puściła jej żartobliwe oczko.

- A teraz Amy tak na szybko pokażę ci co i jak. Widzisz ty się zamyka i otwiera te dyby. - zaczęła tłumaczyć blondynce a ta jakoś bezwolnie zaczęła obserwować i kiwać twierdząco głową. - Ale to oczywiście nie wszystko. Tutaj można regulować wysokość. - kasztanka wróciła do głównej części dyb i uklękła więc jej twarz znowu znalazła się dość blisko twarzy uwięzionej. Poprzestawiała coś i po chwili dyby a wraz z nimi Lamia rzeczywiście zjechały niżej. Tak, że teraz już klęczała na kolanach i właściwie była jak na czworakach tylko zamiast podpierać się rękami to podpierały ją dyby.
- Powiem ci Amy, że jak dla mnie to bardzo ciekawa pozycja. - brunetka zwierzyła się blondynce a ta zaabsorbowana i pod wrażeniem znowu zdobyła się tylko na pokiwanie głową i nerwowy uśmiech. - Jak widzisz cały tył jest wyeksponowany i do twojej czy mojej dyspozycji. - okularnica wskazała na biodra i tyłek uwięzionej w dybach dziewczyny. Amelia zaśmiała się jeszcze bardziej krótko i nerwowo czerwieniejąc jeszcze bardziej.

- Ale jeśli potrzeba oczywiście można naprawdę zrównać kogoś do odpowiedniego poziomu. - pielęgniarka jeszcze raz przesunęła machinę i teraz nadgarstki i głowa Lamii wylądowały już przy samej podłodze. - To pozwala spojrzeć na świat z właściwej perspektywy. - tłumaczyła lekko i wesoło i powstała. A, że nadal stała dość blisko Lamii ta miała przed swoją twarzą jej orientalne kapcie a z tak bliska z trudem sięgała wzrokiem powyżej pasa pielęgniarki. Za to gdy została w tej pozycji jej biodra mogły być albo najwyżej położonym punktem jej anatomii albo też położyć się płasko na ziemii. Ale okazało się, że na to Betty i jej król też ma odpowiedni trik.

- Niestety Amy, niektórzy tak bardzo nie chcą współpracować, że wzbraniają się przed odebraniem należnych środków dyscyplinujących. - westchnęła niby smutno gospodyni przechodząc wzdłuż ciała uwięzionej Lamii gdzieś właśnie na jej tyły. Więc ta straciła ją z oczu a tylko słyszała jej głos i kroki no i czuła dotyk na swoim ciele. Za to widziała nadal blondynkę. Ta zdradzała wszelkie oznaki zaciekawienia, i to już z wyraźnie kosmatym odcieniu ale też nadal była zbyt speszona by robić coś więcej poza zafascynowaną obserwacją.

W tym czasie Betty znowu uklękła i bez pośpiechu unieruchomiła kostki Lamii w jakichś obręczach.
- Jest też oczywiście można regulować według żądanej pozycji. - wesoło i z lubością Betty instruowała te detale blondynce. I rzeczywiście po paru przedstawieniach te dolne uchwyty raz ścisnęły kostki uwięzionej do siebie a innym razem rozszerzyły je szeroko dając dostęp do środkowych rejonów jej anatomii.

- Oczywiście są do tego jeszcze różne opcje dodatkowe. - Betty dalej mówiła dalej podchodząc do jakiejś szafki i wracając z jakimiś bibelotami. - Czasem bardzo pomaga niepewność i oczekiwanie. - powiedziała wesoło zakładając na głowę i oczy uwięzionej czarną opaskę przez co wyłączyła jej z użytku wzrok. Teraz świat odbierała głównie za pomocą dźwięków i zapachów. Słyszała lekkie kroki Betty i szelest jej ubrania gdy stała też przed nią. Zaraz znowu też poczuła zapach jabłkowego szamponu a na twarzy gorący, wilgotny oddech.
- Do tego sama rozumiesz, że jako dbająca o dobrą opinię kobieta muszę dbać o reputację i poprawne relacje z sąsiadami. A niektórzy niestety są tacy głośni. - westchnęła smutno okularnica i Lamia poczuła jak ta ściska jej policzki zmuszając ją do otwarcia ust i po chwili wylądował w nich prawdziwy knebel który Betty sprawnie zamontowała na jej głowie.

- Naturalnie teraz to tylko taka szybka demonstracja. W ogóle nie jesteśmy odpowiednio ubrane do złożenia wizyty królowi. No ale tak tylko chciałam wam pokazać co i jak. Może później weźmiemy się za to na poważnie, teraz niestety nie mamy na to czasu. - westchnęła Betty tym razem aż kipiąc ze smutku i niecierpliwości. - No spójrz Amy jak nawet teraz Księżniczka prześlicznie wygląda. - wymruczała z zadowolenia pewnie obserwując Lamię skutecznie unieruchomioną przez dyby. - I co? Podoba wam się moja kolekcja? - zapytała widocznie kończąc tą królewską demonstrację.

Na początku ciężko było Mazzi odpowiedzieć inaczej niz zduszonym przez knebel sapnięciem. Przez chwilę spodziewała się świstu bata i pieczenia na tyłku… niestety na takie atrakcje musiały obie z Betty poczekać do wieczora. Albo późnej nocy, zależy kiedy zawinie się masażystka od Claudio. Dopiero kiedy więzy puściły i wróciła do mniej wiecej wyprostowanej pozycji, wyjęła knebel i westchnęła od serca.
- Na pewno nie mamy więcej czasu? - rzuciła orientacyjnym spojrzeniem na łaskawą panią, w myślach rozbierając ją już kawałek po kawałeczku. Najlepiej nożem, ale na tyle delikatnie aby nie uszkodzić skóry…
- Jakie dodatki masz do tej piaskownicy? - wstała z klęczek, rozglądając sie chciwie po szafkach pod ścianami - Pytam aby wiedzieć czego się spodziewać - dodał niewinnie, na poziomie dziwki zamkniętej w burdelu. Dobrowolnie.

- Oj, myślę, że powinnaś znaleźć sobie coś co ci podpasuje. - Betty uśmiechnęła się promiennie głaszcząc kochankę po policzku. - Może nawet Amy znajdzie coś dla siebie. - okularnica spojrzała na blondynkę która wciąż była pod wyraźnym wrażeniem tego pokazu. Spojrzała na nie obie spłoszonym i nieco chaotycznym wzrokiem.

- Oj, nie, nie, mi nic nie trzeba! - zapewniła szybko znowu prześlicznie się rumieniąc. Betty roześmiała się wesoło i zrobiła krok by stanąć obok czarnulki i objąć ją władczym gestem.

- Nic ci nie trzeba? Czyli bez niczego czyli nago? No powiem Amy, że też mi bardzo pasuje taka wersja. - okularnica posłała blondynce rozbawione i ironiczne spojrzenie przez co ta znowu stropiła się do reszty.

- Ale nie! Bo mi chodziło… No… Oj bo ty wszystko przekręcasz co ja mówię! - wydukała w końcu blondi trochę ze złością, trochę z frustracją. Gospodyni dała jej spokój dając gestem znać, że czas opuścić ten jej prywatny loszek niecnych rozkoszy.

- Nie ma się czego wstydzić, tu sami swoi - Mazzi wdzięcznie przykleiła się do boku pielęgniarki, patrząc figlarnie na ostatnią z trójcy - Chcesz to ci potem pomogę poszukać czegoś odpowiedniego, co ty na to? Musimy się jakoś… no jakoś trzeba będzie sobie zagospodarować czasy, gdy zostaniemy jutro we dwie. Na cały dzień - koniec dodała już z jawnym uśmiechem od ucha do ucha.

Blondynka grzecznie pokiwała głową, ufnie wtulając się w czarnowłosą. Kasztanowłosa zaś pokiwała z aprobatą głową patrząc z ciepłym uśmiechem na nie obie.
- A właśnie gołąbeczki, skoro już o tym mowa. - zaczęła zamykając te swoje skarby z powrotem w łazience i opuszczając swoją sypialnię. Przeszła naprzeciwko, do pokoju z puzzlami.

- W szafach macie ubrania, gdybyście potrzebowały gdzieś wyjść czy coś takiego. - powiedział wskazując gestem szafy a w końcu podeszła do nich i otwarła by zademonstrować zawartość. No i były tam ubrania. Częściowo uniwersalne bluzy, spodnie czy koszulki pasujące do większości codziennych okazji czy na zewnątrz czy wewnątrz gdy trzeba było się po prostu ubrać bez specjalnych wymagań. Część zaś była typowo kobieca jak bluzki, spodnie z ozdobami a w jednej z szafek była tylko bielizna. Więc ubrać też było się w co, nie tylko w ten symboliczny zestaw ubraniowy jaki dostały w szpitalu.

- I jeszcze coś gołąbeczki. - Betty odwróciła się i popatrzyła na nie poważnie. - Jesteście u mnie na przepustce więc odpowiadam za was. Jeśli cokolwiek wam się stanie, będę miała z tego powodu kłopoty. Jak jutro pojadę do pracy właściwie powinnam ściągnąć kogoś by się wami zajął albo zabrać ze sobą do szpitala. No ale zwykle mam chociaż parę dni czy tydzień na przygotowania a teraz jest weekend, z dnia na dzień a dziś jest święto. Nie zdążyłam nikogo załatwić. A nie chcę was z powrotem szarpać do szpitala bo co to za przepustka jak się wraca na pół dnia do szpitala prawda? Dlatego musicie o siebie zadbać same i proszę was byście pilnowały się nawzajem. Zaufam wam, i mam nadzieję, że nie dacie mi powodów bym tego żałowała. Amelio, Lamia nie zna miasta więc jeśli coś by trzeba było to proszę cię, pomóż jej. A ty Księżniczko, zaopiekuj się Amy. - okularnica przedstawiła jak to jest z tą przepustką załatwianą na wariackich papierach i na ostatnią chwilę i to w długi weekend i bez przygotowania. Blondynka też spoważniała gdy tego słuchała i popatrzyła na stojącą obok kumpelę po czym uśmiechnęła się łagodnie i pokiwała twierdząco głową na znak zgody.

Nie róbcie nic głupiego, bądźcie grzeczne. Nie rozmawiajcie z obcymi, nie bierzcie słodyczy od nieznajomych i nie wsiadajcie do obcych aut… a tym bardziej nie bierzcie drinków za darmo od gości którym źle z oczy patrzy…

- Tak mamo, będziemy grzeczne - sierżant przewróciła oczami, ale też w końcu spoważniała - Nie martw się, niczego durnego nie wywiniemy żeby ci narobić problemów… daj spokój. Komu innemu by kusiło, no ale nie tobie - wzruszyła ramionami - Skoczymy jutro do biblioteki i ratusza. Czas odebrać żołd i przestać być biedna łajzą… tylko łajzą z klasy średniej - zabujała brwiami.

- Świetnie gołąbeczki. A teraz chodźmy do kuchni, mamy sporo pracy. - siostra przełożona uśmiechnęła się sympatycznie i pogodnie a wychodząc z pokoju puzzli wzięła każdą ze swoich gości za rękę i poprowadziła przez living room ku kuchni.

W kuchni zaś gospodyni zarządziła robienie ciasta. A przy okazji wyjaśniała i pokazywała co i jak jest w tej kuchni. W ruch poszły więc mąka, jajka, cukier i cały ten kuchenny sprzęt do robienia ciasta. A na trzy pary rąk pod sprawnym zarządzaniem okularnicy szło to całkiem sprawnie. Tak sprawnie, że w końcu upiekły dwa ciasta, w tym znowu murzynka który tak lubiła Amelia i który znowu ją rozczulił. A raczej to, że właśnie robią tego murzynka, tym razem razem, właśnie specjalnie dla niej.

A potem trzeba było się po tym kucharzeniu wyszorować. Ale choć pod presją czasu to zdążyły się wykąpać w wannie. A dla oszczędności wody i energii nawet razem. I choć nie było takiego zaangażowania jak pamiętnej, sobotniej, pierwszej kąpieli w szpitalnej łazience między Lamią a siostrą Betty to i tak wspólna kąpiel z dużą ilością śmiechu i chlapanej, ciepłej i pachnącej szamponem wody poprawiła całej trójce humor.

Gdy się uwinęły na zewnątrz robiło się już ciemno. Ale było warto. Betty po całym dniu na nogach wreszcie z lubością mogła wyciągnąć swoje długie nogi w sadowiąc się w fotelu. Można było wreszcie usiąść przy świecach i stoliku zastawionym świeżo upieczonym cieście. I popijać jabłecznikiem który Betty okazało się, rzeczywiście ma. Nawet miała stary magnetofon i zestaw kaset więc można było tak jak to sobie prawie niechcący wymarzyła Lamia na szpitalnym łóżku Amelii, powybrzydzać co się chce posłuchać. Zrobiło się całkiem przyjemnie, ciepło i rodzinnie. Betty rzuciła gdzieś mimochodem, że tak mogą czekać do fajerwerków które powinno być świetnie widać z balkonu. I, że jak nie przyjdzie ta masażystka do fajerwerków to pewnie już nie przyjdzie. Ale sądząc po tym jej spojrzeniu jakim przeciągała po sylwetce Księżniczki rozpartej na kanapie to chyba nawet niezbyt smuciła ją ta perspektywa.


- No i wykrakałam. - mruknęła Betty odstawiając kieliszek na stół gdy dało się słyszeć pukanie do drzwi. Podniosła się wkładając z powrotem swoje czarno - złote kapcie na stopy i wyszła z living roomu by otworzyć drzwi. Amelia ciekawie zerknęła na kumpelę a potem musiała się odwrócić by obserwować scenę przy drzwiach. Lamii było łatwiej bo wystarczyło jej spojrzeć w bok.

Betty otwarła drzwi i dało się słychać jej i głos drugiej kobiety. Betty chyba była zaskoczona ale prawie od razu wypuściła nową do mieszkania. Gdy właścicielka zamykała drzwi oczom jej pacjentek ukazała się szczupła sylwetka ciemnowłosej raczej krótkowłosej kobiety. O dziwo w bardzo męskim stroju bo garniturze, krawacie i spodniach.
Nowa musiała przyklęknąć przy drzwiach bo Betty jak zwykle wymusiła zmianę butów na kapcie. W końcu więc obie podeszły do stolika zajmowanego przez Lamię i Amelię.
- To jest Madison gołąbeczki. Rehabilitantka od Claudio. - Betty weszła w rolę gospodyni całkiem naturalnie.

- Właściwie to wolę Madi. Wszyscy mi tak mówią. - uśmiechnęła się rehabilitantka lekko unosząc dłoń na przywitanie. W drugiej trzymała jakąś walizkę czy raczej neseser dopasowany stylem do reszty jej stroju. No teraz może poza kapciami od Betty. - Już mówiłam Betty, przepraszam za strój, miałam spotkanie służbowe a nie miałam się kiedy przebrać. A z tymi korkami to pewnie bym nie zdążyła już dziś przyjechać gdybym próbowała. - wyjaśniła nowa koleżanka z lekko przepraszającym uśmiechem. Jak na kobietę była dość wysoka bo nawet trochę wyższa od gospodyni. Ta jako, że wróciła o dwa kroki za nią teraz bez żenady skorzystała z okazji i obcięła od tyłu jej sylwetkę.

- No nie szkodzi kochanie, chyba jakoś ci to darujemy. Wyglądasz świetnie. Usiądziesz? Ta ciemnowłosa ślicznotka to nasza Księżniczka a ten blond słodziak to Amy. - Betty mówiła jak na dobrą gospodynię i panią domu przystało ale jakoś jak ktoś ją znał jako łaskawą panią to bez trudu mógł dostrzec drugie, bardziej kosmate dno jej słów. Madi jednak chyba wzięła jej słowa za dobrą monetę i usiadła na wolnym miejscu na kanapie obok Lamii. Amelia przywitała ją skromnym ale ciepłym uśmiechem a Madi miała na tyle taktu, że tylko pierwszy kontakt z jej obandażowaną twarzą zareagowała odcieniem zaskoczenia na twarzy. Betty przyniosła pusty kieliszek i bez pytania nalała jabłecznika nowemu gościowi po czym ponownie zajęła swoje fotelowe miejsce.

- Ale jest was trzy. Claudio mówił, że dwie. - zauważyła rehabilitantka sięgając po swój kieliszek i zataczając spojrzeniem po trójce sylwetek dookoła niej.

- A to coś zmienia? Pewnie dlatego tak mówił bo głównie rozmawiałyśmy z nim ja i Księżniczka. Amelia wtedy nie czuła się najlepiej. Ale ona jest z nami. - Betty uniosła nieco brew ponad oprawkę okularów trochę zdziwiona zdziwieniem nowego gościa.

- Właściwie to nie. Claudio mi powiedział, że mam dziś zamiast niego obsłużyć was. Po prostu mówił o dwóch dziewczynach ale trzy też mogą być, żadna różnica. - wyjaśniła dziewczyna o ciemnobrązowych włosach popijając łyk jabłecznika.

- Ciasta też spróbuj kochanie. Same dziś piekłyśmy. A powiedz ile czasu u nas zagościsz? - Betty widocznie się odprężyła słysząc taką rozmowę ale chciała wiedzieć na czym stoją.

- No cóż, skoro mam was obsłużyć zamiast niego to zwykle mi zajmuje z godzina, czasem dwie. Ale i tak mi płaci do północy i zawsze jak zejdzie dłużej to mi dopłaca coś ekstra. Więc myślę do północy będę mogła spokojnie zostać. - Madi uśmiechnęła się i sięgnęła po kawałek szarlotki.
- Pyszne! Rany, dawno takiego dobrego nie jadłam! - zawołała śmiejąc się wesoło jakby te ciasto ją rozbroiło tak samo jak rano Amelię.

- Ooo jak cudownie. To nie musimy się śpieszyć. A właściwie na co możemy od ciebie liczyć?
- Betty już całkiem się rozpogodziła i obserwowała ubraną w garnitur kobietę jak jeszcze leniwa i śpiąca kotka skubiącą okruszki myszkę.

Ale Madison zrewanżowała się taką listą swoich możliwości, że mówiła dobre parę chwil pogryzając w międzyczasie ciasto i popijając jabłecznikiem.
- Na wszystko. - powiedziała uśmiechając się i zerkając w oczy po kolei wszystkich trzech kobiet.

- Uwielbiam słyszeć takie odpowiedzi. - zamruczała z zadowolenia okularnica popijając z wolna z kieliszka i zerkając na Księżniczkę to na Madi siedzącą obok niej jakby sprawdzała jak obie zareagują gdy jedna znała już podtekst a druga niekoniecznie. Ta druga roześmiała się ale właśnie zaczęła jechać z listą swoich możliwości.

Okazało się, że nawet jeśli to po części tekst przeznaczony na wodolejstwo dla klientów to trudno było mu się oprzeć bo robił wrażenie. Madi była profesjonalną rehabilitantką i masażystką. Umiała nastawiać kości, dobierać terapię do uszkodzeń i chorób skóry, mogła dobrać trening na odpowiednią partię mięśni bo przy okazji fitness też ją interesował. Do tego jeszcze robiła masaż, wszelaki od rehabilitacyjnego, przez relaksujący, sportowy, pobudzający, uspokajający, na rozgrzewkę albo erotyczny. No a jeszcze robiła tatuaże i piercing. Chociaż teraz nie miała do tego sprzętu ale u nich, w salonie, miała co trzeba i zapraszała serdecznie.

- O matko, dziewczyno, skąd ten Claudio cię wytrzasnął!? - Betty chyba była pod wrażeniem tych możliwości ciemnowłosej dziewczyny.

- A z “Dragon Lady”. - odpowiedziała wesoło rehabilitantka ciesząc się, że zrobiła takie wrażenie. I tu okazało się, że znów ten świat taki mały. Po chwili ustaleń okazało się, że salon w którym pracowała Madi ma umowę z Domem Weterana więc jak Lamia miała skierowanie na rehabilitację to pewnie trafi właśnie tam.

- Naprawdę? No to może się tam spotkamy. Zapraszam serdecznie. - brunetka obróciła się na ciemnowłosą sąsiadkę na kanapie i spojrzała na nią rezolutnie z zaproszeniem w oczach i uśmiechu.

- To już wiem na co pójdzie zaległy żołd - Lamia odpowiedziała podobnym grymas, rozsiadając się wygodnie z nogami skrzyżowanymi po turecku. Jedno ramię położyła na kolanach, drugie oparła o wezgłowie kanapy. Jeżeli chociaż część nawijki masażystki nie była ściemą, miała ona niezły fach w rękach i nie tylko.

- Udało się wrócić z piekła żywym. Dobry moment na dziarę - wyjaśniła lekko ciężki temat, bujając brwiami. Długo w zastoju nie wytrzymała, musiała się prędko wychylić po kawałek ciasta, które wsunęła na trzy gryzy - Długo pracujesz dla Claudio? Jaki on jest prywatnie. Ja nie stąd - dodała drugie wyjaśnienie.

- Dla Claudio? - ciemnowłosej rehabilitantce, musiało się zrobić od tego wszystkiego całkiem ciepło bo pogimnastykowała się chwilę zdejmując z siebie marynarkę. Teraz siedziała tylko w koszuli i krawacie. Oparła się wygodniej o kanapę gdy też sięgnęła po kolejny kawałek ciasta, tym razem murzynka. - A tak jakoś z parę miesięcy. Gdzieś od wiosny. Wcześniej brał inne dziewczyny a mnie czasami, no ale z rok czy dwa kogoś od nas bierze a mnie właśnie gdzieś od wiosny. - Madison żuła wolno swój kawałek ciasta popijając jabłecznikiem gdy się zastanawiała nad odpowiedzią.

- A w ogóle jest całkiem spoko. Wiecie, niektóre ważniaki, tak prywatnie, to się okazują zwykłymi złamasami. Że się człowiekowi nie chce z nimi zadawać poza sesją. Ale Claudio jest spoko. Zabawny i bystry nawet poza sceną. Zawsze mnie rozbawi jakimś dowcipem czy ripostą. Dlatego lubię do niego przyjeżdżać. Właściwie to akurat jego bym mogła obsługiwać nawet za darmo. - brunetka podsumowała swoje zdanie na temat komika. Upiła kolejny łyk z kieliszka i spojrzała ciekawie na potencjalną klientkę siedzącą obok.

- Dziara? A myślałaś już o czymś konkretnym? Jak duża? Gdzie? To może jak przyjdziesz to już coś będę wiedzieć na co się szykować. Bo znalezienie odpowiedniego wzoru też trochę zajmuje. Czasem dłużej niż samo robienie dziary. - brunetka spojrzała na siedzącą obok ciemnowłosą dziewczynę z zainteresowaniem. Upiła znowu łyk z kieliszka ciekawa jej odpowiedzi.

- Trzy siódemki i nóż - Mazzi odpowiedziała dopiero po chwili, żując i dla odmiany patrząc gdzieś za okno. Pożałowała że w ogóle zaczęła temat, ale jak się zaczynało to należało skończyć - Numer mojego oddziału i ulubione ostrze kogoś, kto nami dowodził. Jestem saperem - powiedziała bardziej do Betty i Amy - 7-ma kompania, 7-go batalionu, 7-go korpusu. W skrócie 777 właśnie. 7th Independent Combat Engineer Company z 7th Combat Engineer Batalion. 7th ICEC. Rodney wykopał dokumenty - pokręciła głową i zamilkła, a poczucie zagubienia zatopiła w nowym kawałku szarlotki. Za pomocą zębów.

Betty widząc i słysząc reakcję Lamii pocieszająco położyła jej swoją dłoń na jej dłoni. Blondynka pokiwała głową w przyjaznym geście. Brunetka przełknęła ciasto, wytarła dłoń w chusteczki na stole i sięgnęła po coś do swojej torby. Po chwili grzebania wyciągnęła notes i ołówek. Otwarła na wolnej stronie i zaczęła coś pisać albo rysować.
- 777. Ciekawe. Zwykle jak z numerami to chcą 666. Ale 777 też ciekawe. Graficznie ładnie układają się w wachlarz. Albo trójkąt. Nóż, jako symbol wojskowy i bitewny, najlepiej ustawić rączką do góry. Tak na szybkiego to takie są dwa podstawowe wzory. No można coś dorzucić jeszcze do tego oczywiście. Albo coś przemodelować. Powiedz która wersja bardziej ci pasuje, no i gdzie byś to wszystko chciała. - rehabilitantka, masażystka i tatuażystka w jednym mówiła podczas gdy jej ołówek śmigał po kartce papieru. Gdy skończyła i mówić i rysować podała gotowy szkic przyszłej klientce. Amelia nie wytrzymała i wiedzione ciekawością obeszła sofę tak, że kucnęła za plecami Lamii aby móc obejrzeć projekt. Betty podobnie pochyliła się ku niej aby puścić żurawia na notes.

A w notesie kartka została podzielona na dwie połowy i na każdej był jeden schematyczny szkic ołówkiem. Na pierwszym trzy siódemki układały się obok siebie, w wachlarz. A przed tym wachlarzem był pionowy sztylet. Wedle komentarza brunetki, sztylet mógł częściowo przenikać przez te cyfry więc wyglądałby jakby przyszywał je do ciała albo nawet mógł być wbity, nieco pod skosem to w ogóle by wyglądał, że przybija te siódemki do skóry. Zwłaszcza jakby odpowiednie cieniowanie zrobić no ale to już zaczynało się 3d, a to i czas, i kasa, i sporo pracy, na jedno posiedzenie pewnie nie dałoby rady.

Drugi szkic przedstawiał też trzy siódemki ale złożone w trójkąt równoboczny. Przed tą tarczą złożoną z cyfr, był narysowany sztylet. Można było zrobić ten sam motyw z tym nożem jak przy wachlarzu ale do tego zasłonić nóż tarczą. Wówczas wewnątrz niej pozostawało puste miejsce które można było czymś wypełnić albo zostawić puste. No i oczywiście jeśli Lamia sobie życzyłą to miała do dyspozycji notes, ołówek i mogła sama nanieść poprawki albo zrobić własny projekt.

- Ten pierwszy - Mazzi nie zastanawiała się długo. Wystarczyło że zobaczyła szkic i wiedziała, że to to. Czasem po prostu tak było. Tanio nie wyjdzie, ale to nic. Wciąż miała dostawać żołd, przyciśnie bieda pójdzie zarobi w inny sposób. Albo jako pielęgniarka, albo pomoc w szpitalu. Albo zatrudni się w garażu jako mechanik. Wyjść widziała choćby w tej sekundzie całkiem sporo. Cały wachlarz.

- Zostanę tu jeszcze, zgarnę zaległe gamble za… - mówiła i nagle kłapnęła zębami, otrząsając się jak pies po lodowatej kąpieli. Parsknęła krótko, żeby wreszcie się wyszczerzyć do towarzyszących jej kobiet - Coś mi się wydaje, że to nie kącik weterana, ale spotkanie innego rodzaju - ściągnęła usta i bez skrępowania wzięła następny kawałek szarlotki i popatrzyła na Betty - Swoją drogą zabawny ten Rodney. Szkoda że nie widziałyście jak się spiął kiedy mu powiedziałam że w tym galowym mundurze ma naprawdę zajebisty tyłek - ugryzła ciasto z miną czystej niewinności oraz dobrego prowadzenia. Się.

- Też to zauważyłaś? - zaśmiała się wesoło okularnica gdy widocznie miały podobne widoki i skojarzenia. - Widziałam go jak mu wskazywałam drogę do ciebie gdy był tutaj po raz pierwszy. Na schodach, przede mną. Ma zajebisty tyłek, zgadzam się. Lubię tyłki. Można z nimi zrobić tyle ciekawych rzeczy. Zwłaszcza jak są wypięte. - siostra przełożona bez żenady przeszła na bardziej kosmaty ton i jakoś tak wodziła palcami dłoni po oparciu fotela na jakim siedziała, że samo to wpadało w oko. I nagle trzepnęła te oparcie dłonią jakby chciała zademonstrować co miała na myśli.

Siedząca na oparciu sofy blondynka zaśmiała się trochę nerwowo za to masażystka pokiwała głową i na odwrót, roześmiała się całkiem wesoło i rubasznie, wcale nie skrępowana tematem rozmowy.
- Też masz fajny tyłek. Przyjrzałam się jak mnie wprowadzałaś. - powiedziała Madi patrząc się bezpośrednio w oczy okularnicy. Za zareagowała równie śmiałą i zapraszającą odpowiedzią nie unikając jej spojrzenia.

- Ale strasznie mi ten tyłek sflaczał od tego siedzenia. A nogi mi w ten tyłek włażą od tego ciągłego stania i chodzenia po całym szpitalu, po tych korytarzach, salach schodach, piętrach i w ogóle. - Betty udanie skarżyła się na swój ciężki pielęgniarski los nie tracąc kontaktu wzrokowego ze swoim gościem.

- Naprawdę? Myślę, że masaż mógłby coś pomóc w tej materii. - Madi uśmiechnęła się jakby właśnie dogadały się w jakiejś umowie po czym spojrzała w dół na notes ze szkicem tatuażu. Przekreśliła ten którego Lamia nie wybrała i zakreśliła ten “wachlarzowy”. Podpisała jeszcze coś szybko chyba imię Mazzi i “od Betty/Claudio” czy podobnie coś. - No to my też jesteśmy wstępnie umówione. No mówię, teraz nic nie mam do tych dziar ale jak przyjdziesz do mnie do salonu to dopracujemy szczegóły. Aha, i zawczasu pomyśl gdzie i jak duży. Czy z kolorami czy bez, no w ogóle pomyśl o detalach. Ale to na spokojnie. - mówiła do saper chowając z powrotem notes do swojej torby po czym od razu sięgnęła po kieliszek i usiadła wygodniej opierając się o kanapę.

- Ale może zajmiemy się czymś co możemy zrobić tu i teraz? Claudio mówił, że ponoć chciałyście jakiś masaż. - powiedziała upijając łyk z kieliszka i wodząc po trójce rozsiadłych się dookoła twarzach młodych kobiet. Najbliżej niej, tuż obok siedziała saper, zaraz za nią, na oparciu kanapy i trochę wyżej od nich, drobna blondynka z opatrunkiem na połowie twarzy a zaraz przy sofie fotel na którym królowała gospodyni w okularach. - To która, jaki chce ten masaż? - zapytała opierając głowę na dłoni a łokieć na oparciu kanapy. Popatrzyła na nich uzbrojona w koszulę i krawat upijając kolejny gościnny łyk z kieliszka.

Czas poczęstunku się skończył, wreszcie przechodziły powoli do głównej atrakcji wieczoru. Dlatego też starsza sierżant skończyła dopychać się ciastem i przeżuwając intensywnie wstała z kanapy żeby leniwym krokiem podejść do fotela Betty.

- Skoro już znalazłyśmy się na włościach szlachetnej pani, myślę... - popatrzyła na pielęgniarkę z góry, maskując rozbawienie powagą oraz pewną dozą patosu. Kiedy przeszła za fotel, stając brunetce nad głową i nachylając się, aby móc mówić jej na wysokości ucha, a patrzeć prosto na masażystkę - Wielkim nietaktem, oraz uchybieniem protokołu, a także etykiety byłoby, gdyby to nie gospodyni poszła na… pierwszy ogień - mruknęła, pocierając policzkiem o policzek okularnicy, dłonie zaś lekko ugniatały ramiona siedzącej - Oczywiście jestem do dyspozycji jako pomoc, wsparcie. Pełnej, dobrowolnej - zabujała brwiami, a jej ręce zjechały trochę niżej. Tam gdzie obojczyki starszej kobiety. Wreszcie na nią spojrzała, widząc w jej oczach swoje odbicie - Pozwolę się nawet rozebrać, bo wiem… że niektórych to kręci.

- Oh, Księżniczko, ty to wiesz jak mnie podejść by mnie rozbroić. - roześmiała się siostra przełożona z wyraźnym kosmatym zadowoleniem i w głosie i spojrzeniu. Otarła się policzkiem o policzek starszej sierżant tak, że w końcu zetknęły się ustami. A jej dłoń uniosła się do góry abo objąć za kark i potylicę ciemnowłosej kobiety i przysunąć ją bardziej do siebie w pewniejszym choć mało standardowym chwycie do pocałunku.

Pocałowała ją bez pośpiechu i mało inwazyjnie jakby syciła się tą wspaniałą przystawką przed daniem głównym. Gdy skończyły okularnica popatrzyła na nią z bardzo bliska z wyraźnym zadowoleniem i aprobatą. Potem spojrzała na dwie pozostałe kobiety. Rehabilitantka obserwowała tą scenę bez skrępowania i z wyraźną ciekawością widoczną na twarzy. Blondynka chyba też chociaż trochę speszyła się jak ktoś kto dał się przyłapać na podglądaniu. Właśnie na niej spoczął wzrok gospodyni.

- Ale myślę, że najzgrabniej by było gdyby na pierwszy ogień poszła Amelia. - powiedziała z namysłem siedząca w fotelu jak na tronie pani na włościach. Złapała za nadgarstek sierżant i poprowadziła ją dookoła fotelu tak, że mogła teraz usiąść na jego poręczy jak na ulubioną faworytę pani przystało. Amelia rozszerzyła oczy jeszcze bardziej speszona, że znalazła się w centrum uwagi.

- Jaa? Nie, mnie nie trzeba, wszystko dobrze, czuję się dobrze. - zapewniła szybko okaleczona na twarzy blondynka.

- Nic się nie bój, zobaczysz, sama radocha. Robił ci ktoś już kiedyś jakiś masaż? - Madi wtrąciła się w rozmowę skoro miała grać główną rolę w tym przedstawieniu. Skończyła swój kawałek ciasta i oczyściła palec, po palcu, po kolei wsadzając je sobie w usta i obserwując nadal siedzącą na skraju kanapy blondynkę z równie łakomym wzrokiem jakim przed chwilą częstowała się ciastem i jabłecznikiem.

- Noo… taki prawdziwy to chyba nie…
- blondynka nieco spuściła głowę trochę nerwowo a trochę zagubionym wzrokiem skubiąc swoje dłonie.

- To chodź, na początek zrobimy coś drobnego. Jak ci się spodoba to pojedziemy dalej. Może być? - zaproponowała masażystka sięgając do swojej torby i po chwili grzebania wyjmując z niego jakąś saszetkę a z niej jakąś tubkę. Blondynka mimo woli zaczęła z ciekawością obserwować te przygotowania. Betty też zaczęła niewinnie bawić się swoją kochanką wodząc dłonią i palcami po jej plecach ale wzrok skupiał się na dwóch pozostałych kobietach.

- Zrobię ci masaż głowy, karku i szyi. Relaksujący. Czasem go robię ludziom gdy nie ma możliwości położyć się i rozebrać. - terapeutka siadła również na oparciu kanapy, tuż za blondynką dzięki temu siedzące na fotelu kobiet miały pierwszorzędny widok na front blondynki która częściowo zasłaniała kobietę w koszuli i garniturowych spodniach.

No i masaż się rozpoczął. Palce terapeutki dyktowały warunki którym pacjentka biernie poddawała się i to z coraz bardziej widoczną przyjemnością. Palce Madison wydawało się wykonywały dość zwykłe ale finezyjne ruchy wedle jakiegoś planu. Po czole, skroniach i odkrytym policzku dziewczyny o blond włosach. Potem zaczęły przesuwać się bardziej ku głowie, zanurzając się w blond włosach.
 
Driada jest offline