Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2018, 19:05   #22
Driada
 
Driada's Avatar
 
Reputacja: 1 Driada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputacjęDriada ma wspaniałą reputację
Wreszcie zeszła na potylicę i kark więc terapeutka nieco pochyliła głowę pacjentki do przodu aby wyeksponować jej kark. Wreszcie co znów kobiety na fotelu widziały bardzo wyraźnie, dłonie terapeutki odchyliły głowę Amelii do tyły by odsłonić jej szyję, przez co ich twarze zbliżyły się do siebie. Dłonie Madi przesuwały się wzdłuż i w poprzek szyi wchodząc momentami trochę pod ubranie ale Amy wydawała się już być w tak utopiona w tej błogiej przyjemności, że nie zwracała na to uwagi.

- No to właściwie już. - powiedziała w pewnym momencie Madi z szatańską radością w spojrzeniu. Betty też się uśmiechnęła obserwując całą tą scenkę jak Amelia w końcu otworzyła oczy i słysząc, że to koniec wydawała się bardzo rozczarowana i zawiedziona. - No głowę, kark i szyję już ci zrobiłam. Podobało ci się? Jesteś zadowolona? - zapytała pozornie niewinnie terapeutka i w odpowiedzi Amelia uśmiechnęła się i energicznie pokiwała twierdząco głową. - No cóż, to mogę ci zrobić jeszcze raz. Albo zrobić coś jeszcze. Może plecy? Chciałabyś taki relaksujący masaż na plecach? - ale pytanie wydawało się dość symboliczne bo blondynka miała obecnie siłę woli i oporu porównywalną do roztopionego palcami masażystki wosku. Energicznie więc zgodziła się na pomysł wymasowania pleców.
- Do tych pleców musiałabyś zdjąć to. I położyć się. Najlepiej na czymś płaskim. - uśmiechnęła się Madi gdy reakcja blondyny też widocznie sprawiła jej przyjemność.

- Myślę, że podłoga jest wystarczająco płaska. W szafie jest mata. - Betty od razu wczuła się w scenę i pokierowała nią. Po chwili i małym zamieszaniu we wskazanym przez nią miejscu na podłodze leżała zwinięta dotąd w rulon mata, idealnie nadająca się do ćwiczeń jogi albo właśnie leżenia na niej podczas masażu. Na macie leżała rozebrana z górnej połowy ubrania blondynka a przy niej klęczała pracująca nad przyniesieniem ulgi jej plecom czarnulka. A wszystko to zaledwie o krok czy dwa od salonowego tronu gospodyni z którego był na to wszystko pierwszorzędny widok.

- Mówiłaś, że masz dla mnie idealną obrożę - szept Mazzi rozległ się tuż przy jej uchu, gdy pochyliła się na oparciu fotela z diabelskim uśmiechem. Sierściuchopodobna rola jak najbardziej przypadła do gustu, można było odpocząć, sycić oczy przedstawieniem, a do tego ktoś drapał po plecach i nie tylko… czysta radocha. Na przystawkę.
- Ale to może zaraz - domruczała rozbawiona, ześlizgując się z oparcia na podłogę. Usadowiła się jakoś tak miedzy kolanami gospodyni, ściągając usta w niewinny dzióbek.
- Nie przeszkadzaj sobie - zatrzepotała rzęsami, biorąc się za zdejmowanie jej ubrań. Zaczęła powoli, od butów, bawiąc się przez moment prawą stopą, aż w którymś momencie zarzuciła ją sobie na ramię, sunąc drugą dłonią po lewej łydce aż do kolana i wyżej. Do dłoni dołączyły usta, stemplując skórę uda od kolana w kierunku biodra. Co prawda przez to nie miała możliwości obserwacji pozostałej dwójki, ale i tak było zajebiście.

- Nie zamierzam. - mruknęła z aprobatą Betty i teraz ze swoją ulubioną faworytą i służącą u swych stóp która właśnie zabawiała te stopy i nieco wyższe partie jej ciała miała minę nażartej i błogo szczęśliwej kotki. A przy tym jeszcze bardziej władczo wyglądała gdy obrazek pani na tronie dopełniła jej wierna i oddana służąca.
- A obroża tak, doczekasz się, taka idealna dla ciebie Księżniczko. - pokiwała głową z zadowoleniem oddając się przyjemności jaką ta jej serwowała.

- Ale nie ładnie tak odwracać się tyłkiem do naszych gości i koleżanek. - powiedziała ironicznie chociaż nadal wydawała się być uszczęśliwiona jakby jej plany na wieczór właśnie zaczynały się realizować dokładnie po jej myśli albo nawet i bardziej. To mówiąc nachyliła się nieco do przodu by złapać Lamię za podbródek i pocałować ją w podziękowaniu za tą obsługę i z miejsca nieco przekierowała jej pozycję. Teraz nadal siedziała u jej stóp a miała je do swojej dyspozycji. A do tego Betty żywo korzystała z jej usług i gościny przy okazji władczo podkreślając swoje prawa własności kładąc drugą stopę na jej udach i przyciskając ją i do fotela i do siebie. A teraz Lamia nadal mogła bawić je obie ustami i dłońmi ale przy okazji obserwować co porabia druga parka.

A druga parka też poczynała sobie coraz śmielej. Gdzieś mimochodem Lamia zarejestrowała, że Amelia czuła się tak cudownie, że zgodziła się z propozycją Madi i ta zdjęła jej dół ubrania pozostawiając jedynie damskie majtki. Masażystka z widocznym zainteresowaniem obserwowała poczynania pary przy i na fotelu. Amelia też przekręciła głowę na bok i patrzyła z zaciekawieniem oddając się we władanie palców i dłoni terapeutki. Ta bez pośpiechu masowała jej łydki stopniowo przesuwając się w dół ku stopom.
- Widzę dziewczyny, macie tu ciekawe układy i zabawy. - powiedziała wesoło kobieta w męskiej koszuli z podwiniętymi rękawami i zwisającym, nieco poluźnionym krawatem widząc, że same też stały się obiektem zainteresowania siedzących kobiet.

- A tak. Świetnie się z Księżniczką dogadujemy. Mogę powiedzieć, że nadajemy na tych samych falach. Nalejesz mi jeszcze Księżniczko? - Betty również wydawała się pękać i z dumy i szczęścia odpowiadając masażystce przysłanej przez komika a na koniec zwracając się do klęczącej u jej stóp kochanki, podając jej pusty już kieliszek.

Lamia przyjęła szkło i zaczęła się nawet podnosić aby spełnić żądanie, gdy nagle zbystrzała, rozglądając się ciekawie po salonie. Brakowało jej jednej, szczególnie nastrojowej rzeczy.
- Masz tu coś grającego? - spytała prostując się żeby zrobić te całe trzy kroki do stolika z napitkiem, ale patrzyła na Betty - Muzyka… przydałaby się muzyka. Żeby zagłuszyć ewentualne krzyki - dodała tonem wyjaśnienia że w sumie to z tych chmurek co mają nad głowami może lunąć deszcz.

W odpowiedzi wskazano jej odpowiedni kąt pomieszczenia, gdzie rzeczywiście stał magnet, a obok stała cała kolekcja kaset. Starsza sierżant pogrzebała w nich chwilę, aż wreszcie wybrała jakąś ze znajomą okładką. Co prawda kojarzyła tylko symbol, nie zespół, ale od biedy to był już jakiś początek.
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=T5emcbg_wZk[/MEDIA]
Z magnetofonu popłynęła muzyka. Madi zaśmiała się cicho gdy akurat doszła palcami do stóp blondynki. Uniosła jedną jej nogę i starannie pracowała nad jej palcami, śródstopiem, piętą i kostkami. Blondynka cichutko westchnęła z zadowolenia przechodząc widocznie w jakiś bardziej zaawansowany stan rozluźnienia i relaksu. Lamia wróciła z pełnym kieliszkiem do siedzącej na swoim tronie gospodyni.

- Dziękuję Księżniczko. Jak dotąd bardzo ładnie się starasz i jestem z ciebie bardzo zadowolona. - powiedziała łaskawie pani odbierając od swojej służącej pełny kieliszek. Wzrokiem znowu wskazała jej by wróciła na należne im obu miejsce. - Spójrz jaka ta Madi zdolna. Aż się nie mogę doczekać aż przyjdzie nasza kolej. - powiedziała wskazując szkłem na pracującą terapeutkę i blondynkę która wydawała się już ledwo kontaktować co się dookoła niej dzieje.

- Chyba wam ululałam dziewczynę. - oznajmiła wesoło terapeutka. Obrabiała już drugą stopę blondynki ale ta oddawała się temu biernie. Na dowód Madison przesunęła bez pośpiechu językiem po jej stopie a gdy nie nastąpiła żadna sensowna reakcja po za cichym jękiem jakie obecnie Amelia co jakiś czas wydawała to Madi objęła ustami jej największy palec i possała go chwilę. Ale reakcja była bardzo podobna. - No nie sądziłam, że aż tak ją weźmie. - powiedziała wesoło terapeutka bawiąc się stopą blondynki. - Teraz wypadałoby albo okryć ją kocem i dać jej odpocząć albo powtórzyć całość jeszcze raz albo zabrać się za jej przód. Lub bardziej intymne zajęcie się jej tyłem. - profesjonalistka poinformowała dwójkę na fotelu o blond opcjach jakie miały do wyboru. Bo chociaż Amelia coś tam jeszcze trochę mamrotała albo wzdychała co jakiś czas to wydawała się w tym stanie wybitnie niezdolna do podejmowania trzeźwych decyzji. - No albo teraz któraś z was. - brunetka klęcząca przy rozbrojonej całkowicie blondynce popatrzyła na nie obie i chyba wszystkie te opcje była skłonna wykonać bardzo chętnie.

- Nie no… to żadna zabawna na śpiocha - Mazzi parsknęła, obserwując leniwie jasnowłosy, nieruchomy placek na dywanie, a gęba coś podejrzanie się jej cieszyła. Wystarczyło parę chwil aby Amy odpłynęła, ciekawe ile zejdzie zanim Madi nie ulula pozostałej dwójki. O ile oczywiście miały zamiar spać.
- To co… gospodyni ma pierwszeństwo? - spytała, podnosząc wzrok do góry, gdzie schowana za okularami para ciemnych oczu - W razie czego przybędę z interwencją, gdyby cały zabieg okazał się prowokacją, albo chytrym planem… obezwładnienia. - zaśmiała się krótko - Spokojnie, nie obudzisz się zakuta w dyby… to zostawmy na potem.

- O? Naprawdę?
- siostra przełożona upiła łyk z kieliszka patrząc ponad nim na siedzącą poniżej kobietę. Wzrok miała rozpalony jakby ta cała zabawa do tej pory stopniowo rozbudzała tylko jej nienasycenie, podrażniając je coraz bardziej ale jeszcze nie osiągając punktu bez powrotu. Madi też czekała i wydawała się chłonąć te rosnące erotyczne napięcie jak gąbka. Czekała na to na co się zdecydują. - Więc gospodyni ma pierwszeństwo? - powiedziała nachylając się znowu przed siebie aby ująć podbródek swojej faworyty i spojrzeć na nią. Wydawało się, że znowu, tak jak poprzednio, chce ją pocałować ale jednak nie zrobiła tego.

- Bardzo dobrze. I cieszy mnie niezmiernie twoja oferta współpracy, pomocy i dobrej woli. - uśmiechnęła się okularnica jakby właśnie wymyśliła sobie coś wybitnie paskudnego. - I Madi, ta lista tych rzeczy co możesz nam zaserwować… to nadal aktualne? - zapytała masażystki mrużąc nieco oczy ale wpatrując się w trzymaną za podbródek twarz.

- No pewnie. Bardzo chętnie. Bardzo, bardzo chętnie. - odpowiedziała terapeutka czekając z rosnącą ekscytacją i zniecierpliwieniem na to co, dwie pozostałe klientki wymyślą i sobie zażyczą.

- Świetnie. Więc skoro gospodyni ma pierwszeństwo to gospodyni zanim się odda w twoje utalentowane łapki chciałaby przetestować te metody na swoim testerze. Zrób Księżniczce masaż. Jak najbardziej erotyczny. I po całości. Chcę to zobaczyć. - zażyczyła sobie okularnica puszczając wreszcie podbródek drugiej kobiety i pomysł musiał się jej strasznie podobać sądząc po wyrazie twarzy.

- Nie ma sprawy. No to rozbieraj się Lamia. - Madi też wydawała się zadowolona z takiego pomysłu.

- Oj, nie, nie, nie, ona kompletnie nie umie się poprawnie rozbierać. Nie uwierzysz jak bardzo momentami wymaga opieki i pomocy. - Betty zareagowała żywo, odstawiła na poręcz fotela swój kieliszek i gestem pokazała Księżniczce, że ma wstać aby mogła ją zacząć rozbierać.

Cóż mogła począć pokaleczona, cierpiąca na amnezję i wciąż obolała sierżant, jeśli nie spełnić rozkazu wykwalifikowanego ciała medycznego. Westchnęła równie ciężko co teatralnie, podnosząc się powoli do pionu.

- Dziękuję siostro… co ja bym bez siostry zrobiła - zamajtała rzęsami, udając że prawie omdlewa z wrażenia tej dobroci i wspaniałomyślności. Tylko coś po minie wydawała się świetnie bawić - Sczezłabym marnie, w brudzie i pyle… o tak. Na pewno byłabym brudna, chodziła niedomyta… wylęgarnia patogenów, siewca zarazy… albo kto wie? - zamyśliła się, stając brunetce między kolanami - Może zjadłyby mnie żywcem komary? Są wyjątkowo uciążliwie o tej porze roku…

- To prawda. Cierpimy w tym sezonie na prawdziwą epidemię komarów. No w każdym momencie może taki człowieka dopaść.
- Betty pokiwała twierdząco głową i położyła swoje dłonie na po zewnętrznej stronie ud Lamii sunąc po jej gładkiej skórze w górę. Ale twarz nieco odchyliła by popatrzeć na zafascynowaną tym spektaklem masażystkę.

- A no Księżniczka ma takiego pecha, że strasznie wręcz uwielbiają błękitnokrwistych. - wyjaśniła z nieźle udawanym żalem pielęgniarka gdy jej dłonie wsunęły się już pod krótką spódniczkę Lamii i dotarły do jej bielizny. Wtedy podrzuciły materiał sukienki do góry więc Madi mogła ujrzeć tylne wdzięki ciemnowłosej sierżant. A Betty spojrzała do góry bo tym razem twarz saper górowała nad nią a nie na odwrót. I patrząc jej głęboko w oczy trzasnęła jej tego komara na tyłku. I to z wyraźną satysfakcją.

- Niestety musimy walczyć z tą plagą. - powiedziała wciąż świetnie się bawiąc i obserwując reakcję stojącej przed nią kobiety a dłonią rozcierając właśnie trafione miejsce. - Przecież nie możemy pozwolić by nam te insekty pokąsały naszą potrzebującą pomocy Księżniczkę. - pokiwała głową a dłonią całkiem już bez skrępowania wodząc po tylnych wdziękach Lamii. Nagle opuściła wzrok aby spojrzeć na terapeutkę wciąż klęczącą przy nogach blondynki.
- Możemy liczyć na twoje wsparcie Madi? Przecież musimy ratować dziewczynę w potrzebie. - zapytała jej kontynuując tą zabawę w podteksty i dwuznaczności.

- No chyba bym mogła. W końcu podobnie jak pielęgniarka, terapeutka jest po to by nieść pomoc. Więc chyba mamy pokrewne profesje. I preferencje. - kobieta w koszuli i krawacie sięgnęła po jakiś koc i nakryła nim leżącą nieruchomo blondynkę.

- Słyszałaś Księżniczko? Madi ma podobne preferencje i obiecała nam pomóc z tymi komarami. - okularnica wyraźnie się ucieszyła z odpowiedzi trzeciej przytomnej kobiety. A jej dłonie zaczęły wędrować wyżej, do zapięć sukienki aby pomóc wyzwolić sierżant z niewoli jej ubrań.

Ostatecznie zdjęły tą sukienkę we trzy. Betty zaczęła, Lamia pomogła, Madi dokończyła. Bo gdy wstała w końcu od nakrytej kocem Amelii to podeszła od tyłu do drugiej szpitalnej pacjentki. Teraz ta czuła jak ta stoi tuż za nią, zwłaszcza gdy jej guziki, koszula i spodnie podrażniały jej odkrytą skórę. Terapeutka cofnęła się o krok i zdzieliła ją soczyście w pośladek. Betty zaśmiała się wesoło nieźle rozbawiona. A masażystka znów przysunęła się do sierżant i sięgnęła śmiało dłońmi do jej bioder przyciskając je do siebie. Tak mocna, że na łopatkach poczuła przednie giętkości stojącej za nią kobiety. Potem obie kontynuowały rozbieranie wspólnej pacjentki. Betty zaczepiła palcami o majtki Lamii i zaczęła je ściągać w dół. Madi rozpięła jej biustonosz i rzuciła go na kanapę. Więc szybko pacjentka znalazła się naga między dwiema kobietami. Dłonie terapeutki poczynały sobie bez skrępowania. Po zdjęciu górnej części bielizny przesunęły się na jej przednie walory sycąc się nimi a po chwili jedna z dłoni przekierowała jej głowę tak aby móc ją pocałować. I od razu pocałowała ją mocno i zdecydowanie, zupełnie jak facet za jakiego była przebrana. Betty też nie próżnowała i jej usta, język i dłonie wędrowały po brzuchu i biodrach Lamii ale na razie nie ruszając tego najwrażliwszego miejsca.

- Tak. Teraz jesteś w odpowiednim stroju na masaż. - uśmiechnęła się z zadowoleniem Madi. - Chociaż najchętniej wzięłabym cię tu i teraz, na stojaka. Tylko nie wzięłam odpowiedniego sprzętu. - wyznała Madi nie kryjąc swojego rozbudzonego podniecenia.

- Myślę, że mogłabym pomóc w tej kwestii. Ale u mnie w sypialni. - gospodyni uśmiechnęła się opierając się z powrotem o oparcie fotela i sycąc się widokiem dwóch stojących przed nią kobiet. - I widzę, że naprawdę mamy podobne preferencje. Myślę, że na ten wieczór mogłybyśmy podzielić się Księżniczką. W jakiej chcesz ją pozycji? Skoro jesteś gościem to wybierz. - pani na zamku swobodnie rozporządzała swoimi dobrami dla zacnych gości którzy sprawiali jej tyle radości i przyjemności. Madi oparła brodę o bark Lamii aby pozezować to na nią to na siedzącą na swoim tronie władczynie.

- Na stojaka. I na pieska. - zażyczyła sobie po chwili krótkiego zastanowienia. Atmosfera handlu żywym towarem wydawała się ją bardzo kręcić.

- No cóż, więc ja skorzystam z reszty Księżniczki. Ale najpierw ten masaż bo się już nakręciłam na całego. - pani lekko ponagliła ich gestem okazując wspaniałomyślność co do podziału ról więc terapeutka poprowadziła już nagą pacjentkę niedaleko leżącej bezwładnie Amelii aby we dwie mogły spełnić życzenie gospodyni.

- Chcesz coś specjalnego w tym masażu? - zapytała siadając wygodnie okrakiem na pośladkach dziewczyny i rozcierając sobie pierwszą porcję jakiegoś żelu między rękami. Wydawało się, że podobnie jak u Amy, chce zacząć od karku i pleców.

Mazzi sprzedano, umowę prawie że podpisano na jej oczach, ale mimo tego w żaden sposób nie czuła się pokrzywdzona, o nie. Na razie wyglądało, że to ona tu wygrała. Chwilowo, bo chwilowo, jednak patrząc na rozwaloną po pańsku Betty nie potrafiła się nie uśmiechać. Czerwone plamy na policzkach i przyspieszony oddech zdradzały coraz większe podniecenie, do tego jeszcze ciężar na pośladkach z perspektywą wielowymiarowej przyjemności już zaraz. Dosłownie za chwilkę.

- Ramię mi siada. Lewe - mruknęła leniwie, potrząsając delikatnie wspomnianym fragmentem anatomii. Tym z bardziej popalonej strony ciała - Starość nie radość… no i strasznie mi skrzypi. W udach - zgrywała pokrzywdzoną, schorowaną pacjentkę, praktycznie nad krawędzią grobu - No i szyja… czasem nie mogę odwrócić głowy albo zgiąć karku, a tak nie może być… - westchnęła bardzo boleśnie - Bo jak wtedy okazywać naszej gospodyni odpowiedni szacunek? No nie da się, człowiek wychodzi na gbura i jeszcze zraża do siebie osobę która mu dała - zrobiła krótką przerwę na szeroki uśmiech - Tyle ciepła i dobroci. Serce na dłoni dosłownie… chociaż przeniesienie na łóżko brzmi dobrze. Myślę, że mogę przenieść majestat na coś wygodniejszego. Byle bez ziarnka grochu pod materacem. - obróciła się lekko przez ramię i spojrzała na masażystkę - Łatwo mi nabić siniaki.

- Oh, biedactwo. Jak ty się jeszcze trzymasz w jednym kawałku.
- Madi roześmiała się wesoło słysząc całą listę skarg i zażaleń od swojej klientki. Betty zaś pokiwała z aprobatą głową na te oznaki szacunku względem swojej osoby.

- No sama widzisz Madi, musisz mi ją postawić na nogi aby mogła mi należycie służyć dla naszego wspólnego dobra i radości. - gospodyni zwróciła się również ze wsparciem prośby swojej pacjentki. Ciemnowłosa masażystka więc pokiwała głową i wstała z Lamii.

- No więc choć na te łóżko. - podała jej rękę aby mogła wstać ale nieoczekiwanie wtrąciła się okularnica.

- To skoro rozmowa przenosi się do łóżka to może pójdziemy do mnie? - zaproponowała wskazując głową w głąb holu gdzie były drzwi do jej sypialni. Madi też tam zerknęła, wzruszyła ramionami i zgodziła się kiwając głową.

- A tam masz właśnie ten sprzęt niezbędny do penetracji tego tematu o jakim mówiłyśmy? - zapytała zerkając na wstającą ze swojego tronu szatynkę.

- Oh, Madi, chyba mnie nie doceniasz. Ale tak, właśnie tam mam potrzebne do takiej dyskusji argumenty. - Betty zgarnęła butelkę z zaczętym jabłecznikiem, kieliszki, i przejęła rolę przewodniczki prowadząc do swoich prywatnych kwater. Zaciekawiona terapeutka ruszyła za nią.

Sierżant nie zostało nic innego, jak podążyć w znanym kierunku, tylko trochę miękkie nogi spowalniały cały proces przejścia z salonu do sypialni. Przed wyjściem za próg zerknęła jeszcze na śpiącą grzecznie Amelię, posapującą cicho na dywanie i stłumiła nagły atak śmiechu. Faktycznie masażystka uśpiła tą najbardziej niewinną część grupy, dzięki czemu nie będzie ona nastawiona na obrazu gorszące… gdyby tylko reszta wiedziała o blond preferencjach, niestety Lamia dała słowo, że zachowa tajemnicę.
- Tooo… mam się położyć? - spytała wchodząc do mniejszego pokoju i opierając się barkiem o ścianę. Ręce skrzyżowała na piersi udając zastanowienie - Na plecach, na brzuchu? Wypiąć się? Udawać niedostępną? - wyrzuciła serię pytań, odbijając się od ściany i powoli idąc w stronę łóżka.

- Ty się pytasz? To ja ci mam zrobić masaż. Zrobię ci taki jaki zechcesz. - Madi roześmiała się wesoło słysząc serię pytań. Rozglądała się po sypialni gospodyni ciekawie ale w końcu wskazała gestem na łóżko. A łóżko było na tyle pojemne, że nie tylko we dwie ale i we trzy a pewnie i jakby doszła Amy to też by się jakoś pomieściły.

- Pomogę wam. - zwróciła się do nich gospodyni ze wspaniałomyślnym tonem. Postawiła butelkę i kieliszki na szafce przy łóżku i wyprostowała się patrząc na swoich gości. - Kładź się na brzuchu. A ty zacznij ją obrabiać. Podobało mi się jak to robiłaś z Amelią. Szkoda, że tak oszczędnie ale mam nadzieję, że teraz sobie pofolgujemy. A gdy skończysz tył to weź się za przód Księżniczki. Sama słyszałaś ile dziewczyna ma problemów zdrowotnych. - Betty wtrąciła się i tak samo jak zdecydowanie wydawała polecenia w szpitalu tak samo i teraz zaordynowała swój porządek. Słysząc to kobieta w krawacie i męskim ubraniu popatrzyła na swoją klientkę i lekko popchnęła ją na łóżko.

- Nasz klient nasz pan. Jak to mawiamy w firmie. - powiedziała obserwując Lamię wzrokiem kota jaki dostał tłuściutką myszkę do kociej miski. - To kark mówisz. I skrzypi cię między udami. I jesteś wrażliwa na siniaki. I jeszcze ramię. Prościzna. - machnęła ręką powtarzając życzenia Lami i też pakując się na łóżko. Betty zaś usiadła na kolejnym fotelu, tak by mieć pierwszorzędny widok na to co się dzieje na jej łóżku i z pełnym kieliszkiem była gotowa obserwować osobiste widowisko.

- Widzę tylko jeden mały problem - pacjentka jakoś nagle straciła chęć do współpracy, taksując oceniająco sylwetkę drugiej kobiety. - Tak… to niedopuszczalne - domruczała kiwając głową do czegoś co właśnie się jej urodziło pod kopułą, a potem nagle oplotła masażystkę ramieniem w pasie i szarpnęła, przetaczając się w bok przez co znalazła się nad celem, uśmiechając się tryumfalnie.
- Kto widział, żeby tak w stroju biznesowym podchodzić do chorego - pokręciła głową, zabierając się za rozwiązywanie krawatu. Po nim miał przyjść czas na guziki koszuli, marynarkę. Było z czego rozbierać ku uciesze wszystkich trzech stron.

Terapeutka pisnęła całkiem po dziewczęcemu, na ten nagły zaskakujący atak. Ale szybko zaczęła się śmiać i bawić wesoło w te rozbieranie. Betty również dopingowała je obie więc zabawa była przednia. Madi pod krawatem i koszulą miała tylko stanik i na cztery pary rąk z dało się to wszystko rozpiąć całkiem szybko i sprawnie. Potem przyszła równie gorączkowa kolej na zdejmowanie spodni. Rozpiąć guzik, suwak, zsunąć spodnie i terapeutka pomagała je ściągnąć razem ze swoją bielizną. Potem jeszcze parę ruchów przy jej kostkach i nogach z czynnym udziałem starszej sierżant i to wszystko poleciało gdzieś na podłogę przy wtórze śmiechów i radości wszystkich biernych i aktywnych uczestniczek tej zabawy.

- No tak rzeczywiście lepiej. Będę cię mogła wypieścić nie tylko dłońmi i ustami. - terapeutka wydawała się być bardzo zadowolona z pomysłu pacjentki. Wstała do pionu opierając się na kolanach, zostając w samej rozchełstanej koszuli i przesuwając ciemny lok za swoje ucho.
- Kładź się. - powiedziała łapiąc Lamię za nadgarstek i zmuszając ją aby padła brzuchem na wygodne łóżko. Sama zajęła tą samą pozycję co poprzednio w saloonie i usiadła wygodnie na jej pośladkach. Sięgnęła po tubkę jakiegoś żelu, chyba tego samego co stosowała z Amy i Lamia poczuła jej palce na swoim karku.

Wreszcie ktoś zadbał o biedną, schorowaną i cierpiącą Mazzi. Ułożona wygodnie plackiem na miękkim materacu mruczała cicho, wzdychając co parę ruchów sprawnych dłoni, ugniatających mięśnie i sunących po skórze jak para drażniących zmysły węży. Problemy do tej pory zaprzątające jej głowę uleciały gdzieś w siną dal, zniknął uporczywy nakaz pośpiechu, trzymający nerwy w wiecznym stanie napięcia. Zniknął nawet przeklęty neon “Fargo”, więc gdy zamknęła oczy, spotkała jedynie przyjemna, kojacą czerń.

Madi okazała się profesjonalistką. Nawet ubrana tylko w rozpiętą, męską koszulę, siedząc wygodnie na swojej pacjentce, pod czujnym i rozbawionym okiem gospodyni i przy całej tej erotycznej otoczce jaka się zaczęła jeszcze na sofie w salonie potrafiła jednak zdziałać cuda. Dłonie zaczęły pracę przy karku Lamii i przesuwały się niżej i niżej przynosząc błogie rozleniwienie.

Kiedy to się zaczęło zmieniać Lamia niezbyt mogła sobie uzmysłowić. Kiedy to ten relaksujący masaż, od którego już poległa przykryta kocem w salonie blondynka, zmienił się w coś jeszcze. Kiedy do dłoni dołączyły też usta i język i wspólnie zaczęły wędrówkę po ciele starszej sierżant. Gdy masażystka zgodnie z jej życzeniem zadbała i o jej nadwyrężone ramię, i o naruszony kark, i o te niedogodności między udami.

Gdy wreszcie obie zaległy szczęśliwe, rozleniwione i pogrążone w błogości na łóżku gospodyni nad nimi zjawił się cień. A nawet ona sama.
- Bardzo dobrze. Jestem zachwycona. Zasłużyłyście na nagrodę. - powiedziała tonem zadowolonej księżnej i uklękła na jedno kolano pochylając się nad swoimi gośćmi.
- Proszę, Księżniczko, to jest dla ciebie. To co ci obiecałam. - powiedziała całując ją czule w usta i wręczając coś w dłonie. - I z ciebie też Madi. Wspaniały występ. Chcę dokładnie to samo. Ale znajdź jakieś zajęcie Księżniczce bo sama widziałaś jak prosiła by mogła być pomocna. - to mówiąc ją też pocałowała wręczając podarek masażystce. Ta roześmiała się widząc, że trzyma w ręku zabawkę o jaką prosiła w salonie. A Lamia trzymała obrożę z napisem który rzeczywiście bardzo pasował do ksywy jaką jej wymyśliła gospodyni jeszcze w szpitalu: “PRINCESS”.

Pamiętała, jak z tym ciastem dla Amy. Skórzana obręcz prześlizgiwała się sierżant między palcami, gdy podziwiała ją z każdej strony.
- Jest piękna - przyznała wzruszona, od razu zakładając ją na szyję. Tam gdzie jej miejsce - Dziękuje… to co, teraz tylko smycz i możesz mnie wyprowadzać na spacery - zaśmiała się, wyrzucając ramiona do przodu i obejmując kasztankę z uczuciem - Spokojnie, nie rzucam się na przypadkowe psy… co do facetów różnie bywa - wzruszyła ramionami, kończąc kwestię pocałunkiem jak na wdzięczną suczkę przystało - Myślę że coś się znajdzie. Zawsze lubiłam robić za wsparcie… - wstała powoli i przyklęknęła na kolanach, kładąc dłoń Madi między łopatkami. Wzrok uciekał jej do kawałka gumy przytwierdzonego do majtkopodobnych pasów. Niezły rozmiar… w naturze chyba nie występował, ale to lepiej. W końcu ten babski wieczór miał być wyjątkowy pod każdym względem.

- Mhm. Aż korci by od razu przymierzyć i wypróbować. - Madi też była pod wrażeniem hojności ich gospodyni. Całkiem sprawnie wstała i na klęczkach zaczęła mocować swój nowy podarek tam gdzie trzeba.

- No ja mam taką nadzieję, że go rozdziewiczymy. Ale jakby ci się nie spodobał to tam leżą następne. Możesz sobie wybrać. - okularnica bez pośpiechu zaczęła się rozbierać i beztrosko machnęła ręką na drzwi do osobistej łazienki. Zaintrygowana masażystka zerknęła na nią, na drugą z kobiet na te drzwi i w końcu poderwała się i z doczepioną zabawką pomaszerowała te dwa kroki do drzwi.

- Ooohhh… - terapeutce zabrakło słów gdy zapaliła światło i obejrzała prywatny loszek dominy w okularach. W tym czasie ta zdążyła rozebrać się już do masażu i wygodnie uklękła obok Lamii.

- Pomogę ci Księżniczko. I cieszę się, że ci się spodobała. Od razu wiedziałam, że przypadniecie sobie do gustu. A z tymi spacerami świetny pomysł. Myślę, że znajdziemy do tego jakąś odpowiednią smycz. - Betty wyraźnie sprawiało przyjemność to, że tak wstrzeliła się z podarkami i gdy Madison zanurkowała w trzewia byłej łazienki skąd dochodziły różne wersje zadziwionego i zachwyconego “o rany!”. Okularnica zaś pomogła znaleźć się obroży we właściwym miejscu czyli na szyi starszej sierżant.

- Wiecie co? Chrzanić to. Chyba nie chcę mi się w tą zimną noc jechać przez miasto. I wypita jestem. Mogę zostać do rana? - Madi ukazała się w drzwiach z płonącym spojrzeniem wpatrując się w obydwie kobiety dzielące łóżko.

- Miałam nadzieję, że to powiesz. Chyba się jakoś pomieścimy tutaj. Gdzie tam jechać w noc w taką zimnicę. I wciąż czekam na masaż. - Betty okazywała dalej swoją wspaniałomyślność w końcu rozkładając swoje smukłe i już nagie ciało na własnym łóżku. Widząc to Madi nie potrzebowała większej zachęty i szybko wróciła do łózka.

- Świetna dziara. - zauważyła jakoś mimochodem widząc pewnie pierwszy raz tatuaż pająka na i nad piersią Betty. I zaczęła szykować się do wymasowania ostatniej w tym domu klientki.
 
Driada jest offline