Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2018, 17:44   #49
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330
Kajuta Elżbiety nie była jakoś specjalnie brudna, po prostu chyba nikt nie sprzątał jej po ostatnim pasażerze. Pewnie po przedostatnim też nie.

[MEDIA]http://oi58.tinypic.com/el4rqs.jpg[/MEDIA]

W głowie polki rozległo się głośne jęknięcie profesorowej. Agentka westchnęła tylko ciężko i sięgnęła do swojej szyi.
- Kombinezon. - W jej głosie pojawiła się rezygnacja. Jedno było pewne profesorowa nie zazna spokoju, jeśli pokój nie będzie lśnił. Pozwoliła ubraniu się przekształcić, znów odrobinę dziwiąc się temu co urządzenie wykonało z jej wyobrażeniem.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/a9/9c/bc/a99cbc3ca57113744d32532cc9e4cfc6.jpg[/MEDIA]

Machnęła na to ręką i zabrała się za ogarnianie kajuty, pozwalając by CCI podpowiedział jej gdzie może znaleźć jakąś szmatkę i ewentualna czystą pościel.
CCI jednak natychmiast utwierdził Elżbietę w przekonaniu, że na całym okręcie nie działa nic kompatybilnego ze standardowym, współczesnym sposobem nawigacji. Nie mogło to wynikać z wieku pojazdu, gdyż tego rodzaju technologia istniała już i była powszechnie stosowana nawet przed powstaniem Pierwszej Floty, która oddała liniowca do użytku. To musiało być jedna z wielu krytycznych awarii wymagająca serwisowania, lub wręcz celowy zabieg. W załączniku do tej ostatniej myśli CCi podsunął Elżbiecie wspomnienie Tatiana i jego ekscentryczności.
Poza brakiem nawigacji, nie było też systemów łączności czy induktorów energii. Ten ostatni fakt odbijał się na garderobie Elżbiety. Zasilanie było na krytycznym poziomie co sprawiało, że kobieta mogła zmienić kształt swojego ubrania może jeszcze z dwa razy w czasi bytności na okręcie.

Kajuta przypominała tą okrętową, chociaż raczej bardziej na jachcie pasażerskim, niż okręcie wojskowym. Na jednoosobowym łóżku leżał koc z syntetycznej wełny. Nie pachniał co prawda poprzednimi lokatorami ale był zmięty i wyglądało na to, że ktoś go już używał. Kiedy? Nie wiadomo. Na ścianach w kilku miejscach Elżbieta wypatrzyła charakterystyczne rysy, którymi ludzie zwykli odmierzać upływ dni w koszarach, bunkrach czy więzieniach. Niektóre liczby wydawały się nierealne, na przykład oznaczenia koło drzwi wskazywały, że ich twórca spędził tu ponad sześćdziesiąt sześć lat!

Polka nie dysponowała żadnym schematem Przedświtu, zresztą jeśli nawet takowe gdzieś istniały to zapewne były albo tajne albo poufne. Jednak CCI wygrzebał z wszczepionego Elżbiecie banku pamięci schemat linowca z czasów Pierwszej Floty. Tym sposobem Polka miała względnie dobre pojęcie jak poruszać się po okręcie jak i po własnej kajucie, szybko odnalazła półki i szuflady w których winny znajdować się jakieś zapasy. Niestety jedynym przedmiotem jaki kobieta znalazła był stary KO, przypominający Elżbiecie kartkę z bloku technicznego. Polka była w stanie natychmiast określić wiek znaleziska, ten model został wyprodukowany 236 lat temu. Oczywiście mógł być używany znacznie później jednak jego bateria powinna wystarczyć na maksymalnie dziesięć lat bez ładowania. Ten tutaj był całkowicie “martwy”.

Ela zrobiła tyle ile tylko była w stanie. Wytarła kurze poszewką, uznając, że na chwilę może zrezygnować z poduszki i przeprała ją w niewielkiej umywalce. Zlew był tak mały, że ledwo mieściły się w nim ręce. Kajuta nie posiadała własnej łazienki jednak z planów liniowca wynikało, że łaźnia znajduje na tym samym pokładzie, zupełnie niedaleko.
Poukładała też pościel i każdą rzecz która była przekrzywiona lub wywrócona. Gdy w jej głowie zapanował profesorski spokój usiadła na łóżku ze swoim znaleziskiem. Zastanawiała się, czy jest w stanie go jakoś na chwilę podładować i zadało to pytanie CCI… będzie musiała mu nadać jakieś imię. W jej głowie i tak trwała ciągła walka profesorowej z agentką i trzeci bezimienny czynnik wydawał się jej być odrobinę dziwny. Nanotechnologia w jakiej wykonany był KO wymagała specjalistycznych przyrządów. Gdzieś na statku powinny się takie znajdować. Z drugiej strony przydzieleni z Wrót technicy powinni być bardziej niż kompetentni by postawić urządzenie na nogi. Niestety jej kostium nie umożliwiał teraz spakowania czegokolwiek, a ona wolała ograniczyć jego zmiany. Odłożyła KO na miejsce. Przejdzie się, jeśli trafi na techników to spyta czy mogłaby przynieść coś takiego do wglądu. Rozejrzała się jeszcze raz po pokoju upewniając się, że satysfakcjonuje ją jego stan i ruszyła na spacer.
Przedświt miał trzynaście pokładów. W innych czasach, jako okręt liniowy mógł mieć kilkuset osobową załogę, a pomieścić mógł nawet więcej. Współcześnie okręt pozostawał w zasadzie pusty. Większość drzwi była otwarta, pomieszczenia w najlepszym przypadku wyglądały na dawno opuszczone i nieużywane, w najgorszym na zdemolowane celowo. Kilka kajut miało zamknięte drzwi, co sugerowało, iż może zostali w nich zakwaterowani pasażerowie, jak choćby technicy. Kilku z nich Elżbieta spotkała w pomieszczeniu które kiedyś musiało być ambulatorium. Dwóch skośnookich mężczyzn serwisowało waśnie moduł do produkcji syntetycznej krwi.
Ela podeszła do techników.
- Przepraszam… byłam ciekawa czy moglibyście mi z czymś pomóc. - Uśmiechnęła się przyglądając się urządzeniu nad którym pracowali. Mężczyźni aż podskoczyli.
- Cholera, ale mnie wystraszyłaś! - wyznał pierwszy ocierając czoło.
- Cześć, dobrze, że tu jesteś. - odezwał się drugi - ci piloci sprawiają, że ciarki chodzą mi po plecach.
- Ano - przyznał pierwszy - widzieliśmy takiego jednego bez skóry na twarzy, czaisz? masakra.
- Ano, ano - potwierdził drugi - co tam siostra potrzebujesz?
- Znalazłam w swojej kajucie stare KO - Ela podała jego parametry w oparciu o wiedzę przekazana jej przez CCI. Na niej piloci nie robili żadnego wrażenia, ale może dlatego, że poznała jedynie Bru. - Byłam ciekawa co zawiera ale muszę go najpierw podładować.
Technicy spojrzeli po sobie i kiwnęli głowami
- No jasne, przynieś, możemy go podładować z trzeciego pokładu, Tam jest dobre zasilanie ze stabilnym napięciem, tutaj… - mężczyzna wskazał na syntezator krwi - tutaj niczego nie będziemy testować, to musi zawsze działać…
- Ok to niebawem bym to podrzuciła… - Ela uśmiechnęła się do mężczyzn po czym coś ją tknęło. - Czy kojarzycie może gdzie jest jakaś kantyna?
- Ta w której ma być ta cała impreza…? - powiedział jeden z mężczyzn po czym oboje spojrzeli z wyczekiwaniem na Elżbietę - A idziesz? wszyscy czuliby się znacznie bezpieczni jeśli byś poszła. Nigdy nie wiadomo co pilotom może do tych głów przyjść.
- Zostałam zaproszona, więc tak pojawię się. - Polka przyjrzała się mężczyznom. - Podobno piloci nie powinni atakować innych.
- Podobno nie. - zgodził się technik - ale wyczujesz?
- W sensie atak? - Ela zdziwiła się lekko. Z jakiegoś powodu wydawało się jej, że atak wampira powinien być dość bezpośredni, ale na wszelki wypadek dopytała o to CCi. Jednak Elbieta nie przypominała sobie niczego na ten temat.
- Cao świruje - technik powiedział za swojego kolegę - ale faktycznie, cholera wie z tymi pilotami. Latanie z jednym potrafi być upierdliwe a tu jest jakaś cała pieprzona szkółka tych dziwaków.
- Fakt faktem na pewno się pojawię. - Ela powróciła do swojego uśmiechu. - Zaraz przyniosłabym wam to KO, dobrze?
- Jasne jasne - zapewnił Cao - nie ruszamy się póki to tutaj nie działa na sto procent!
Ela przytaknęła i wróciła się do pokoju nieco okrężną drogą. Z tego co zrozumiała mogła się swobodnie kręcić po pokładzie i zamierzała z tego skorzystać.
Polka nie znalazła po drodze nikogo i niczego poza dawno opustoszałym składem broni. W dawnych czasach na tym pokładzie musiał znajdować się mały garnizon. Gdy Elżbieta wychodziła z pokoju ze starym KO w ręce niemal wpadła na mężczyznę który znalazł się tam właściwie znikąd.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/da/ab/c0/daabc0974166cb5b3c45c5ee5d8d70e4--vampire-diaries-season--vampire-diaries-damon.jpg[/MEDIA]

Martwego mężczyznę.
- Cześć. Co robisz?
- Cześć… - Agentka z rudem zapanowała nad profesorową, która w jakimś dziwnym odruchu chciała wymierzyć policzek, mężczyźnie który je wystraszył. - Chciałam coś pokazać technikom.... Czy mogę ci jakoś pomóc?
Mężczyzna zmierzył Elżbietę wzrokiem.
- No pewnie, że tak! - zaśmiał się po czym wskazał palcem na trzymany przez kobietę przedmiot - To chcesz im pokazać? a to coś nowego?
- Podobno staroć, ale jestem ciekawa jego zawartości. - Polka spróbowała się uśmiechnąć. - Tak w ogóle to jestem Ela. - Wyciągnęła dłoń w kierunku wampira.
Mężczyzna przyjął dłoń w swoją własną, zimną.
- Ja jestem Mal. - powiedział - przejść się z tobą?
Ela zaśmiała się.
- Będzie mi bardzo miło. Choć technicy nieco się was boją, a nie chciałabym ich rozpraszać. - Polka zamknęła za sobą drzwi kajuty. - Jakby nie patrzeć serwisują wasze źródło pożywienia. - słysząc to Mal przewrócił oczami.
- Jeszcze tam są? wszyscy technicy zawsze biegną do tych modułów, zupełnie jakby nic innego nie wymagało tu naprawy - w chwili gdy wampir to wypowiadał zgasła za nim jedna z lampek - no nic… sami się na tym znają najlepiej. Chodź, przejdziemy się.
- Dobrze. - Polka ruszyła za wampirem. - Chyba nie ma się co im dziwić prawda? Pilot z którym leciałam wcześniej wydawał się być całkiem szalony. To potrafi napędzić stracha.
- Doprawdy? - wampir nie przestawał się uśmiechać. - A mi się zawsze wydawało, że to ludzie są szaleni, używać nas jako pilotów, znikać całe statki w jednym i pojawiać w innym zakątku wszechświata.

Technicy byli marnymi aktorami, blade uśmiechy jakimi powitali towarzysza Elżbiety były aż nadto wymowne. Polka nieco wyprzedziła wampira i wręczyła mężczyznom KO.
- Jakbyście mogli na to zerknąć. Najwyżej jutro się po to zgłoszę. - Mrugnęła do nich i wróciła do wampira. Dopiero gdy odeszli kawałek odezwała się do niego ponownie.
- Ludzie potrzebują podróżować, wierzę, że gdyby był inny sposób staraliby się to robić inaczej choć…. Przyznam się że taka zależność jest na swój sposób ciekawa.
Mal podrapał się po brodzie.
- Był inny sposób, ale ludzie musieliby wtedy żyć wiecznie, a to nawet dłużej niż wy - mrugnął do cybnetki.
- Wy? - Spytała nie do końca rozumiejąc o czym mówi wampir. Mal zaciągnął się powietrzem.
- Nie potrzebuję implantów by widzieć kim jesteś, nie zestarzejesz się w tym stuleciu, nie zestarzejesz się w przyszłym.
 
Aiko jest offline