Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2018, 20:38   #30
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Colonel oczywiście nie brał udziału w samej aukcji. Nie dość że nie miał w zasadzie ekipy do wydobycia czołgu, to i nie miał fundusze na aukcję. Za to miał ciekawość.
I ta ciekawość sprawiła, że wybrał sobie wygodne miejsce z tyłu i obserwował jej przebieg, spoglądając na uczestników i próbując odgadnąć, z kim dana ekipa trzymała.

Henry jak każdy uczestnik aukcji musiał zostawić wszelkie uzbrojenie przed drzwiami prowadzącego do tej bocznej sali korytarza. Pocieszające było to, że w razie gdyby komuś puściły nerwy to nie resztę uczestników potraktowano chyba tak samo bo poza ochroniarzami i policjantami nie dostrzegł u nikogo broni.

Dostrzegł za to trójkę głównych graczy. Ekipę kowbojów w kapeluszach która nie była trudna do zidentyfikowania jako ludzie z Teksasu. Podobnie grupka z Nowego Jorku, dzięki ich mundurom i drelichami. Zresztą ich kapitan wręczał pół doby temu Danielowi i Alexowi bo szturmówce za zwycięstwo w konkursie strzeleckim. No i Federaci też rzucali się w oczy rozparci wygodnie w centrum sali niejako rozdzielając dwie pozostałe ekipy. Natomiast nigdzie nie dostrzegł Straussa i jego ludzi. Chyba, że przebywał tu incognito ale jeśli tak to nie brał aktywnego udziału w aukcji.

Z tej trójki najważniejszych graczy najliczniejsi wydawali się Teksańczycy. Było ich gdzieś na dwa standardowe stoliki. Nowojorczyków było z trudem na jedną obsadę. Federatów było podobnie jak ludzi z CSA ale pewnie tylko ci co siedzieli liczyli się jako osoby decyzyjne. Wśród nich najbardziej rzucała się w oczy kobieta o zgrabnej figurze i eleganckim ubiorze jakiego i w dawnych korporacjach nie musiałaby się wstydzić. To widocznie była ta lady Amari jaka była szefową ich delegacji. Przy Nowojorczykach dostrzegł grupkę mundurowych chociaż byli ubrani dość indywidualnie. Trudno było powiedzieć czy w NYA pozwalają sobie na takie ekstrawagancje mundurowe, czy wbrew własnej propagandzie jednak nie jest tak dobrze z unifikacją sprzętu jak pisano w “Prawdzie” czy “New York Times” czy też był to ktoś tylko współpracujący z ekipą z NYA. Federaci i Teksańczycy wydawali się być sami a przynajmniej nikt jakoś blisko nich nie stał ani nie siedział na tyle aby można było jednoznacznie powiedzieć, że są razem. Niemniej inne stoliki i kanapy też były obsadzone więc czy ktoś z nich był jakoś powiązany z kimś z głównych graczy trudno było oszacować.

Rzucał się w oczy brak Anne i Akiro, którzy byli głównymi negocjatorami obsady ich furgonetki z Federatami. A wcześniej mówili, że będą. A póki co na scenie pojawiła się właścicielka lokalu zaczynając aukcję, potem przykuśtykał stary Durand który potwierdził istnienie mapy i prawdziwość istnienia czołgu. No i zaczęła się aukcja. I to z grubej rury. Operowano takimi fantami i stawkami które były daleko poza zasięgiem Colonela czy nawet całej grupki z ich vana gdyby nawet zrobili zrzutkę. Skrzynki z bronią, z ammo, nowoczesne narzędzia, talony na paliwo, złota biżuteria, rogacizna po prostu oszołamiały swoją wartością. Dość szybko wyforsowała się czołówka z pół tuzina krezusów którzy zdeklasowali resztę która próbowała coś ugrać ale z takim fortunami na szali nie mieli do tego startu.
Henry nie widział też Vesny… ani z resztą ich ekipy, ani kręcącej się przy Nowojorczykach, Teksańczykach… czy kogo ona tam obstawiała. Ani tego jej… amanta.
Mc’Tavish uśmiechnął się kwaśno przyglądając przedstawieniu. Widać ekipa stwierdziła, że nie ma co się pakować w to wszystko. W sumie sensowna strategia, zważywszy na sytuację. Czym oni niby mieli przebić te grube ryby? Jednym odtwarzaczem płyt?
Dla Henry’ego była ta aukcja przedstawieniem, na którym to poszczególni uczestnicy, byli aktorami odgrywającymi swoje role. Colonel uśmiechał się patrząc jak przerzucają się sumami fantów jakie zamierzają oddać za kawałek papieru, który jest jedynie ścieżką do kawałka żelastwa. Niemniej… coś niepokoiło Henry’ego i to bardzo. Coś drażniło w tej całej sytuacji. Brak Straussa… Henry rozejrzał się nerwowo. Czyżby… coś bardzo krwawego miało się wydarzyć na tej aukcji?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline