Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2018, 10:41   #41
waydack
 
waydack's Avatar
 
Reputacja: 1 waydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputacjęwaydack ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=5WyLhwYFgmk[/MEDIA]
Hernan patrzył przez szybę w piecu na tańczące płomienie, które pochłaniały ciało Serpiente. Najpierw objęły mackami zbitą z desek skrzynię, potem stopiły czarny worek by następnie zająć skórą, mięśniami i kośćmi. Czy była to zapowiedź tego co według rozmodlonych kurwiszonów z sierocińca czekało Camillo po śmierci? Najpierw spłonie ciało a potem płonąć będzie jego brudna ciemna dusza? A może jednak ten ostatni szlachetny czyn, gdy głupiec próbował pomścić śmierć dziwki okaże się przepustką do raju? Może uczucie do Dolores, bo inaczej tego samobójstwa wytłumaczyć się nie da, ocaliła jego zbrukaną duszę? Zaraz oboje spłoną w oczyszczającym ogniu, popioły z ich kości połączą się na zawsze rozsypane na pustyni o ile ktoś nie spłucze ich w kiblu.
Rozmyślania przerwał Lionel. Jego gówno obchodziły egzystencjalne rozterki, trup był worem mięsa, który trzeba zmienić w stosik prochu a potem odebrać należną zapłatę. Zazdrościł takim ludziom, od takich szaleństwo trzymało się z daleka. Selcado sądził, że podobny jest do Lionela i żadne gówno nie jest w stanie go ruszyć, ale po dzisiejszym dniu zmienił zdanie. Rozpaczliwie próbował utrzymać swój umysł na powierzchni logiki i rozumu, ale czasem łapał się na tym, że to co się stało w furgonetce a potem w corveccie Angelo nie da się wytłumaczyć narkotykami ani hipnozą. Był tym przerażony, bo po przeczytaniu tylu książek był pewien, że świat nie ma przed nim żadnych tajemnic. Jest kurewsko i prozaicznie normalny. Jak te płomienie ognia, które zgodnie z zasadami chemii w temperaturze 1200 stopni spaliły ciało Camillo. Czy istniały inne płomienie, które zachowywały się inaczej niż te, na ziemskim padole łez?


***

Problem trupów został rozwiązany, ciała spalone, z wyjątkiem palca wskazującego dziwki, który Salcedo zabrał wcześniej na pamiątkę razem z jej ospermionymi majtkami. Co prawda Pies zastrzelił Camillo, ale to szef Azteców odpowiadał za ten bajzel. Gdyby nie był pojebem, który rucha i morduje kurwy, ich hermano wciąż by żył a Orozco nie zaginął w akcji. Hernan przypomniał sobie ostatnią rozmowę z Camillo. Powiedział mu wtedy, że Aztec zapłaci, za to co zrobił. Ale poczciwemu, głupiemu Camillo bliżej okazało się do Narwańca niż Węża i nie doczeka momentu gdy prawnik Selcado zgłosi zaginięcie Dolores a kilka tygodni później policja znajdzie jej palec wskazujący i majtki w jakiejś starej opuszczanej szopie. I kiedy już El Spectre trafi do pierdla, kumple Hernana odwiedzą go pod prysznicem, wyruchają jak Dolores a potem poderżną gardło jak Dolores. Nie wiedział kiedy to się stanie, za rok, dwa, pięć, ale jeśli coś definiowało Hernana Selcado to wyjątkowa pamiętliwość. Raz zadana uraza zostawała w nim do końca życia jak odłamek kuli w czaszce i nie pozbył się jej dopóki nie dokonał vendetty. Kiedyś w sierocińcu kazali im się uczyć na pamięć psalmów i Hernan do dziś pamiętał ten fragment
Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą.

Hernan jednak uważał, że równie dobrze do większości tych wzniosłych słów pasuje słowo „zemsta”. Wracając z krematorium myślał nad innym palącym problemem. Corvettą Angelo. Co prawda trupy były zapakowane w worki, ale nawet w takich przypadkach trzeba było wszystko porządnie wyczyścić chemią. A najlepiej auto spalić, ale czy piękniś się na to zgodzi? Może jak zarobi te obiecane przez Psa dwieście pięćdziesiąt kawałków, jakoś przeboleje utratę ukochanej zabawki. Gorzej, jeśli tych pieniędzy nie zobaczą. Bo jeśli Uccoz nie dotrzymają słowa, to będzie znaczyć, że życie pięciu Węży poszło na marne. A wtedy trzeba będzie się poważnie zastanowić, czy Pies potrafi jeszcze ogarniać ten bajzel. Poświęcił swojego brata za interesy z Aztecami, ale skoro nie będzie ani Camillo ani dolarów…Ktoś musi za to odpowiedzieć, prawda?
Selcado choć wcale nie pomyślał o seksie poczuł jak jego jaja znów puchną. Nerwowo podrapał się po kroczu.
- Wolałbym wyjebać w kakaowe oczko tą twoją damulkę niż tych czarnuchów – wypalił nawiązując do smsa, którego Angelo wysłał wszystkim Wężom – Myślisz, że wyrobimy się z naszą randką jak już rozmówimy z brudasami?
Angelo uśmiechnął się półgębkiem. Czuć jednak było, że nawet ten lovelas był trochę spięty przez sytuację.
- Zobaczymy. Najwyżej każę suce poczekać na swojego pana. Zresztą na dwóch panów to powinna czekać nawet do rana na plecach z rozłożonymi nogami - zaśmiał się, po czym dodał - Rzecz w tym, że chcę z nią trochę też pogadać. Może uda mi się wyciągnąć jakieś nagrania z monitoringu miejskiego. Dlatego musimy zjeść z tą cziką kolację. I tu może być problem...
Słysząc uwagę na temat suki czekającej na swoich panów Hernan wybuchnął jednym ze swoich najbardziej ohydnych, parszywych, szyderczych rechotów. Trzeba było przyznać, że piękniś wie o co chodzi w tej zabawie, bezczelności i tupetu mu nie brakowało. Aż żałował, że go nie zabrał nigdy do Corveseria Tres Islas jako skrzydłowego.
- Jaki problem? – zainteresował się gdy przestał się już śmiać.
- Niby żaden, ale musimy się w miarę szybko ze wszystkim wyrobić. Baza, czarnuchy a potem stara rura do przetkania. - odparł Angelo, a po chwili dodał - Chujowo to wszystko wygląda, amigo. Mam wrażenie, że ktoś się nami bawi. I że Pies... nie mówi nam wszystkiego.
-No pewnie, że nie mówi. Gdyby mówił, może zdążylibyśmy pochować kurwy przed przed tymi pojebami na motorach – stwierdził Hernan - O interesach z Uccoz też nas uprzedził po fakcie.
Selcado otworzył szybę i wyciągnął fajkę, ale zdał sobie sprawę, że w tym wymuskanym samochodziku palić pewnie nie można, więc schował papieros z powrotem do paczki.
- I te pojebane halucynacje. Mówię ci Angel, jutro idę kurwa na toksykologię, niech mi pobiorą i zbadają krew. Chuj jeden wie, czym nas naćpano.
- Wreszcie mówisz z sensem - Martinez uśmiechnął się półgębkiem, ale wciąż wyglądał na spiętego. - W Szklarni mają zbadać chłopaków, zobaczymy co u nich wyjdzie. Ale na wszelki wypadek możesz też zgłosić się do Tito, niech on cię obejrzy. Swoją drogą dawno skurwiela nie widziałem...
- Są dwie możliwości. Stary pierdziel uratował dupsko Eusebio i jest teraz na fali albo coś spierdolił i pływa na dnie oceanu. Jest jak kot Schrodingera, czy jak mu tam kurwa było – stwierdził filozoficznie Hernan.
Angelo tylko skinął głową, nie odrywając wzroku od drogi.
 
waydack jest offline