Jeśli podzielić dwadzieścia cztery na dziesięć wychodzi około dwa i pół zombie na jednego żyjącego. Siła bojowa myślącego człowieka wraz z dowódcą wydawała się jednak większa, co oznaczało, że siły nieumarłych były mniej więcej dwukrotnie wyższe. Za każdą bandą nieumarłych stał jednak jakiś żywy, który miał swój cel w wyciąganiu ich z grobów. To dodatkowo ograniczało szansę na sukces.
Pozostało więc obserwować. Benedykta, przyglądnęła się uważniej co to za nieumarli, jak dawno zostali złożeni do grobu i w co byli wyposarzeni. Najlepiej stworzone zombie potrafiły poruszać się w zbroi, choć ich inteligencja nigdy nie wykraczała poza proste próby zaspokojenia nieustającego głodu. O głodzie zombie von Katafalk pisał krótko: "Przypomina to próbę zaspokojenia pragnienia przy pomocy karmelowego napóju aptekarza von Pembertona. Gasi on pragnienie jedynie na czas samego sporzywania trunku. Podobnie jest z głodem zombie. Najprawdopodobniej nie czują go tylko wtedy, gdy jedzą."
Scena przed oczami sieroty była jednak niezgodna z wiedzą podręcznikową. Zombie trwały w letargu zamiast zajmować się swoim głodem, w pobliżu nie było oznak nekromanty. Światło słoneczne nie powodowało, że zombie zmieniły się z powotem w zwłoki. Co więcej isoty te, były w stanie się ruszać i zabijać.To znaczyło, że mają do czynienia z potężną mocą, która potrafiła nawet przekształcać podstawowe zasady rządzące nieumarłymi. Pytanie ważne: jak dalece można było kontrolować te istoty. Wiedza o tym mogłaby dostarczyć istotnych detali, bo na razie mieli ich bardzo niewiele.
Podniosła z ziemi kamień i pokazała go elfowi. Następnie wskazała drzewo po przeciwnej stronie polanki. Czy zombie zareagują na dźwięk upadającego kamienia? Czy będą w stanie zidentyfikować tego kto rzucał? Z jaką prędkością się poruszają? Jak przemieszczają się grupowo? Wynik badania mógł dostarczyć ciekawych danych, był jednak ryzykowny. Wolała więc skonsultować to z elfem. Może miał własne pomysły, na przykład jak sprawdzić, czy nekromanta nie jest przypadkiem w pobliżu?