Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-11-2018, 16:47   #43
Gortar
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację
- Juan? - jęknął Xavi, półsiedzący w otwartej pace karetki i podtrzymywany przez równie skołowaną tym całym zamieszaniem ratowniczkę. - Juan, jesteś prawdziwy?
Juan skinął głową Alfredo, po czym powiedział do Daria by poszedł za nim. Z tego co pamiętał, to po drodze z piwnicy mijali pralnię i magazyn z brudami. W strojach personelu szpitalnego na pewno łatwiej będzie im poruszać się po szpitalu. Musieli wydobyć stamtąd Xaviego. Bądź co bądź był jednym z nich. Nie wiedział w jakim jest stanie, ale przebywanie w szpitalu, w którym za moment pojawią się gliny, nie było najlepszym pomysłem. Być może Tito będzie musiał po raz kolejny zająć się jednym z węży.
Węże… Czy to przypadek, że to co widział, co wydawało mu się, że widział w piwnicy, przybrało formę symbolu ich gangu? Ta myśl nie dawała mu spokoju. Nadal nie był pewien co się stało tam na dole, ale nie miał czasu teraz tego roztrząsać. Na to przyjdzie pora. Przypomniał sobie również, że gdy tylko znikną z oczu ludziom wkoło musi przeładować broń.
Rzucił jeszcze spojrzenie rannemu kompanowi i szybkim krokiem skierował się w stronę, z której przed momentem przyszli. W pośpiechu, wraz z Dariem znaleźli magazyn i przebrali się za sanitariuszy. Szczęśliwym trafem natknęli się też na chirurgiczne maseczki, którymi mogli zasłonić twarze. W glocku znalazł się pełny magazynek i Juan stwierdził, że bardziej gotowi już nie będą.
Po tych czynnościach ruszyli w kierunku izby przyjęć by znaleźć Javiera i wyłuskać go z rąk lekarzy przed przyjazdem straży i policji

Na izbie panował burdel. Prawdziwy chaos. Personel biegał, jak durny próbując chyba ustalić co jest przyczyną alarmu. Zamieszanie sprzyjało zabraniu poturbowanego kumpla z gangu chociażby z wykorzystaniem wózka, bo póki sprawa się nie wyjaśni, wszystkie przyjęcia zostały wstrzymane, nawet te ciężkie.
- Mogę zagadać tę cizię, ratowniczkę - zaproponował Dario - a ty wywieź naszego el chicko z tego pierdolnika? Co ty na to?

- Si compadre, tak zrobimy. Wywiozę go i wpakuję do naszego wozu. Dołącz tam do nas jak skończysz z tą putą.
Zrobili tak jak ustalili. Dario podszedł do ratowniczki zajmującej się członkiem SV, natomiast Juan odczekał moment, aż uwaga pracownicy szpitala będzie rozproszona i dyskretnie zbliżył się do wózka, na którym spoczywał Javier. Pochylił się i powiedział do Orozco
- Bądź cicho Xavi, zabieram cię stąd, pogadamy na zewnątrz.
Po tych słowach, jak gdyby nigdy nic skierował się w kierunku drzwi wyjściowych ze szpitala pchając przed sobą wózek inwalidzki.
- Jesteś prawdziwy, Juan? - bełkotał Javier. - Węże są prawdziwe. Zostaliśmy wybrani, Juan. Nie wiem do końca przez kogo, ale on może być bogiem…
Alvarez zatrzymał gwałtownie wózek.
- Co ty powiedziałeś?! Jakie węże?!
Jego serce na moment stanęło. Wiedział, że mają uciekać, ale to, że ktoś inny wspominał o wężu, udowadniając iż nie zwariował, było tak szokujące, że zepchnęło pozostałe aktywności na dalszy plan.

Ludzie mijali ich w pośpiechu. Chyba ktoś podjął decyzję o ewakuacji piętra, bo większość ludzi zmierzała w tym samym kierunku, pod czujną opieką ochroniarzy szpitala i personelu medycznego.
- Węże, które widział Hernan - odpowiedział z wózka półprzytomny Orozco. - I ja je widziałem. Rozmawiałem z wężem. Wybrał nas, ciebie, chłopaków, nawet mnie. Ukąsił mnie, naznaczył. Nie musimy się ich bać, są po naszej stronie.

A więc inni też widzieli węże. Nie był sam, nie był szalony… no chyba, że wszystkim totalnie odwaliło… tego też nie mógł być pewien. Co to znaczy, że wąż ich wybrał? Sam przecież czuł, że ten którego widział w sali operacyjnej był złem wcielonym. A Juan wierzył w jednego Boga i tej wiary nie zamierzał zmieniać.
- Dobra, teraz spadamy stąd - powiedział do Orozco - Więcej powiesz mi gdy znajdziemy się w bezpiecznym miejscu.
Po tych słowach udał się wraz z tłumem na zewnątrz szpitala, a tam już do samochodu, który zaparkowali w pewnej odległości od lecznicy, by tam zaczekać na Daria.
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline