Dwadzieścia cztery.
Dwa tuziny.
Przypadek, czy kres możliwości tego, co przywołał te trupy do ponownego życie? A może przeklęty nekromanta lubił liczbę dwanaście? Jeśli tak, to dobrze, że przywołał ich tylko tyle, a nie tuzin tuzinów.
Pytanie tylko brzmiało, gdzie się ów nekromanta podziewa. Czy czai się gdzieś w pobliżu, by móc swoich 'podopiecznych' mieć na oku i kontrolować, czy też zostawił tę grupkę tutaj i wybrał się na poszukiwanie kolejnych truposzy, by je ożywić i zwiększyć liczebność swej 'armii'.
Eryastyr spojrzał na Benedyktę, po czym pokręcił głową. Następnie gestami zaproponował, by obeszli polanę dokoła i sprawdzili, czy czasem ktoś jeszcze się tu nie kręci.
Potem dopiero powinni postanowić, co zrobić z bandą żywych trupów.