Ciosy spadały na Otta. Ten w nadludzkim skupieniu jaki nauczyli go w kolegium zbierał wiatry. Przeciwnicy rozstąpili się i mógł kontynuować inkantację i rzucić potężny czar.
Nic się nie stało a Otto z kapiącą krwią na dłonie z głowy patrzył na ręce zdziwiony. Otrzymał cios, jeden, drugi i zamroczyło mu się w głowie i nagle zrobiło się jasno.
Gdy otworzył oczy spostrzegł, że wrogowie zachowują się dziwnie jakby nie widzieli.
~ Jednak bogowie są po naszej stronie.~ Szepnął do siebie i zaczął uciekać by nie skończyć martwym.
Po drodze złapał oślepionego towarzysza i zabrał go ze sobą.