Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2018, 17:07   #44
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
- Niech ten pierdolony dzień się już skończy. - mruknął Tito ruszając za Alfredo. - Jedziemy.

Odjechali, nie zwracając na siebie uwagi. Prowadził Gruby Alfredo. Milczał, aż minęli jadące na sygnale pojazdy - dwa wozy straży pożarnej i cztery policji.

- Dobra, Tito - spojrzał na kompana. - Powiedz, coś ty tam odjebał?

- Próbowałem uratować życie, a zabiłem pięciu ludzi. W tym bliskiego przyjaciela. - Stary sicario długo wpatrywał się w przestrzeń za szybą. Długą chwilę milczał. - Powiedz mi Alfredo, wierzysz w Diabła?

- Si, amigo. Wierzę.

- Widziałem go, Alfredo. Przyszedł i zabrał co należało do niego. - powiedział łamiącym się szeptem, w jego głosie słychać było czystą grozę. Ton głosu zupełnie nie pasował do wyrachowanego psychopaty, którego można było zobaczyć w akcji parę minut temu.

- Kogo widziałeś?

- Przewieźliśmy Uccoza na salę, od początku zachowywał się jak szalony. Musiałem go uśpić przed operacją. Zrobiłem to, mimo że odmawiał, jakby był pewien, że gdy tylko zamknie oczy sam diabeł przyjdzie upomnieć się o jego duszę. Bał się. Długo żyję, ale w życiu nie widziałem tak przerażonego człowieka. Musiałem to zrobić, zabiłbym go tnąć na żywca. - Tito przez chwilę milczał. - Uśpiliśmy go i zacząłem operację. Sekundę później dostałem zawału.. wtedy zdarzyło się coś czego nie umiem wyjaśnić. Był tam ten indianin.. jakiś jebany aztecki kapłan.. el diablo - głos Tito zszedł do szeptu, ręka wykonała uproszczony znak krzyża. - Ja.. nie wiem co się stało. Człowieku, to było popierdolone...gdy oprzytomniałem goryle kartelu byli wściekli, chyba nie tylko ja to widziałem, ktoś z naszych chyba wcześniej do tego strzelał. Uccoz nie żył. Jego ludzie byli gotowi nas rozjebać. Resztę widziałeś.

Gruby Alfredo milczał niemal całą dalszą drogę.

- Wiesz, że Uccoz nie kupią tego syfu. Wiesz, co to oznacza dla Węży.

To nie były pytania, lecz stwierdzenia faktów. Ale zawisły w powietrzu jakby domagały się odpowiedzi.

- Kurwa mać, myślisz że tego nie wiem? Operacja się nie udała, asystent spanikował, ludzie Uccoza zareagowali na wyrost, rozpętała się strzelanina. Wezmę na siebie odpowiedzialność za zjebaną operację, mogę pogadać z Uccozami, jeśli ktokolwiek z nich dożyje jutrzejszego świtu. To jedyny SYF jaki będą musieli KUPIĆ. - Tito rzadko wybuchał w ten sposób. Po chwili na twarz wróciło zwykłe opanowanie psychopaty. - Powiedziałem Ci prawdę. I musiałem zabić własnego asystenta by jej przykrywka trzymała się kupy. Właśnie by dać szansę Wężom. Mimo zjebanej sytuacji na którą nie miałem wpływu bo byłem zajęty umieraniem na pierdolonej podłodze. Opowiedziałem o tym tobie, bratu z SV. Pytanie czy TY kupujesz ten SYF?

- Kupię, nie kupię - powiedział bez przekonania. - Nie ja tutaj decyduję. Pogadasz z Psem. Mam wrażenie że w jeden pierdolony dzień popsuło się więcej, niż przez ostatnie pół roku. Cóż. Taki szajs. I trudno.

Alvarez przełknął ślinę, razem ze swoim "a nie mówiłem". Niezależnie od tego czy i jakie piekielne cuda wydarzyły się przed chwilą w szpitalu, zdawały się tylko wierzchołkiem góry gówna. To właśnie Pies podjął decyzję zabawy z kartelem, i teraz ponosili konsenwencje.

- Cristian i Flugencio. - skorzystał z okazji by zmienić temat.- Co się stało?

- Ktoś ich rozwalił jak zbierali haracze.

- Narwańce… - ni to stwierdził, ni spytał Tito.

- Możliwe. To pojeby. Ucho wysłał nam SMSa, że pan U. nie żyje i Narwańce polują na Węże.Więc to zapewne oni. Szykuje się pewnie odwet. I wojna. Nie możemy dać po sobie skakać, bo nas ulica wyjebie.

- Nie możemy. – Samochód zajechał na miejsce przeznaczenia. Wysiadając, Tito mechanicznie spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu. Kilka nieodebranych wiadomości. W tym ta jedna od Oreja: “Uważajcie na Psa. Wie więcej niż szczeka. Może ugryźć”. Chyba nie był zdziwiony. - Nie możemy. I nie damy.

Odpalając papierosa Tito ruszył w stronę Gniazda.
 
__________________
Show must go on!
Gryf jest offline