Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2018, 20:22   #34
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Marius

Zbliżając się do tłumku mniej lub bardziej uprzywilejowanych interesantów faktycznie usłyszał to i owo z aktualnych miejskich wydarzeń, jednak nie byłoby tam nic, czego nie dowiedziałby się już od bezcennej w tej materii pani Vansleuven, czy wszędobylskiego Erwina.

Faktycznie jednak podejście do najbogatszego poborcy w mieście wyszło mu dość naturalnie. Z bliska jeszcze łatwiej dostrzec się dało jego furię. Wyraźnie szukał kogoś na kim wyładować mógłby swoje frustracje, a zginający się w pokłonach służący w oczywisty sposób nie byli dość satysfakcjonującym celem. Gdy został zagadany odwrócił się gwałtownie w stronę Mariusa.

Marius przekonywanie d20(+2)= 11 sukces


Coś w tonie, czy spojrzeniu poborcy spowodowało jednak, że nie obrał go za cel swojej furii. Wręcz przeciwnie, wydał się zakłopotany swoim zachowaniem, nerwowo poprawił ozdobną krezę wokół szyi.
- Ach! Szanowny pan Wallenberg! - orzekł nie ukrywając w głosie goryczy - Zapewne słyszeliście już co się wydarzyło!
Wydało się, że z potencjalnej ofiary Marius stał się współtowarzyszem w bólu. Poborca pochylił się do niego konspiracyjnie, gestem ręki odganiając jednocześnie służących.
- Chcą nas wykończyć! - rzucił oskarżycielsko w kierunku ratusza. - Ale ja im pokażę... Ja... - ściszył głos i otaksował Mariusa wzrokiem od stóp do głów, zatrzymując się dłużej na jego ubiorze i fryzurze. Najwyraźniej to, co zobaczył go satysfakcjonowało, ob rzucił szeptem:
- Panie Wallenberg, jesteście przypadkiem kawalerem wolnego stanu? - łypnął na niego okiem i widać było, że w jego głowie rysuje się już jakiś plan.


Arnold

Towarzysze kupca rzucili się do powierzonych im zadań, dwójka studentów zrobiła to z wyraźnym ociąganiem jakby obserwacja dziwnego zjawiska była dla nich ważniejsza niż zdrowie ich nauczyciela, który - jakby nie było - zapewniał im chyba utrzymanie i kieszonkowe.

Hupfnudel drżał na całym ciele i bojaźliwie się kulił. Wyglądał jakby był przerażony. Być może to coś, co zobaczył zaglądając w jeden z okularów metalicznego ustrojstwa, które powyginane i okrwawione leżało koło nich? Arnold szybko znalazł krwawiące rany. Na szczęście nie były zbyt poważne, faktycznie mędrzec pociął się ostrzejszymi kantami utensyliów, na które runął. Kupiec nie miał żadnych problemów z obandażowaniem tych miejsc za pomocą materiałów, które przyniesiono mu w jego torbie.

- 1 ładunek torby medycznej


Najwyraźniej jednak rany duszy były tu poważniejsze od ran ciała. Hupfnudel wyglądał jakby zupełnie odszedł od zmysłów. Zaczął rozpaczliwie łkać, po czym niemal natychmiast dostał gwałtownego ataku paniki i poderwał się do góry, o mało co nie uderzając kupca łokciem w nos. Przytrzymali go. Rzucał się i zawodził, z nosa szły mu obficie smarki mieszające się z coraz to pojawiającą się na ustach śliną.

Żacy po początkowym zdziwieniu, zasłonili usta dłońmi, żałosny widok targanego koszmarnymi myślami nauczyciela wyraźnie ich rozbawił i tylko z trudem ukrywali chichot.
 
Tadeus jest offline