Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2018, 21:56   #233
Phil
 
Phil's Avatar
 
Reputacja: 1 Phil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputacjęPhil ma wspaniałą reputację
- Spierda... – głos Fungiego cichł, gdy patrzył jak drużyna rzuca się do budowy barykady, ale potem krasnolud znów zaczął krzyczeć. – Przecież mieliśmy unikać walki, jełopy złamane, zaraz zleci się tu setka orczych sukinsynów! Co wy psia mać robicie?

Stoły, krzesła czy skrzynia wrzucone pośpiesznie na jedną nieskładną kupę ciężko było nazwać barykadą. Nie zdążyli nawet zasłonić całkiem korytarza, gdy zza zakrętu wypadli pierwsi orkowie. Może nie było ich stu, ale w słabo oświetlonym korytarzu ciężko było ich policzyć. Co najmniej kilku niosło łuki, strzały świsnęły im koło uszu, wbijały się w ich improwizowaną osłonę postawioną w poprzek przejścia. Odpowiedzieli pięknym za nadobne i słyszeli wrzaski bólu wśród atakujących. Usłyszeli też okrzyk Liwarda, którego strzała na szczęście tylko drasnęła z boku głowy. Nie mieli jednak czasu na oglądanie jak poważna jest rana, najszybsi spośród orków byli już przy nich. Zadawali sobie wzajemnie ciosy, blokowali przejścia, bronili siebie i próbowali odpędzić przeciwników. Udało im się w końcu zatrzymać pierwszą falę ataku, wróg wycofał się za zakręt korytarza.

Ryś rozcierał ramię stłuczone jakąś tępo zakończoną bronią, Liward krwawił już z dwóch rozcięć na głowie, nawet Kea otrzymała przypadkowe cięcie w rękę trzymającą tarczę, gdy próbowała zasłaniać swych towarzyszy. Łapali ciężko oddech, patrząc na resztki swojej barykady i ciała kilku orków, których udało im się zabić.
 
__________________
Bajarz - Warhammerophil.
Phil jest offline