Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2018, 10:33   #303
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- W czym ci pomóc synu? - zapytał duchowny widząc wchodzącego Vince'a. Ten bez słowa pokazał weksel. Gospodarz także bez zbędnego gadania wskazał mu taboret przy stole, wziął lupę i przyjrzał się wekslowi. Baa, każdej linii. nagle charknął i splunął, po czym przetarł skórę.
- Teraz się zgadza. Zaczekaj tu chwilę - wyszedł do drugiej komnaty. Vince usłyszał metaliczny brzdęk, już miał się zrywać łapiąc za broń, gdy uzmysłowił sobie, że to klucze. Zachrobotał zamek, zabrzęczały przekładane mieszki. Przez myśl Kaoli przeszło, że mógłby wypłacić więcej... wszystko co ma zakonnik. I pewnie by mu się udało, tylko wieść o tym zapewne by dotarła do O'Donnela. A ten nakładał srogie kary umowne, za wszelkie niedopatrzenia. Zwłaszcza za zbyt duże wypłaty czy brak poszanowania dla personelu.

Rozmyślania przerwał zakonnik, wchodząc z misą w obu rękach i przerzuconą szmatą przez ramię jak kelner w drogiej karczmie. Postawił ją na stole koło Vince'a, w misie były pękate mieszki.
- Po sto w każdym, przelicz i pokwituj. - Zdjął szmatę z ramienia, którą okazał się worek - To na koszt firmy.

Z liczeniem trochę się zeszło, ale suma była prawidłowa. Zapakowawszy pieniądze do worka, pokwitował. A raczej zakonnik to zrobił tatuując adnotacje na wekslu.
Chwilę później był już na ulicy.
 
Mike jest offline