Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2018, 09:24   #35
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Babskie spotkanie
Alia i Leshana - Retrospekcja

Leshana przez cały dzień zbierała się z udaniem się do ich drużynowej czarownicy. Z jednej strony nazbyt była świadoma konieczności tej czynności, choć cały czas łamała się czy oby na pewno korzystać z usług kogoś z Mieczy. Niestety sakwa, którą jak zauważył Hassan, nie powinna zwracać jej uwagi, wydawała się nazbyt lekka, a Lesha… cóż w przeciwieństwie do wszystkich elfów naprawde lubiła błyskotki. Westchnęła ciężko i zapukała do pokoju Alii.
Czułe uszy elfki, posłyszały najpierw dźwięk tłuczonego szkła, potem siarczyste przekleństwo, po czym trochę ogólnego zamieszania i przesuwania czegoś.
W końcu dźwięk przekręcania w zamku klucza.
Dwóch kluczy w dwóch zamkach.
Zasówki.
Wreszcie skrzypienie drzwi, które otworzyły się tylko na tyle, na ile pozwalał im łańcuch. To było jednak wystarczająco dużo, by oczom Leshany ukazał się blady, choć lekko osmolony nos Alii.
- Co?
- Mam prośbę. - Elfka zauważyła niepewność we własnym głosie. Nie lubiła prosić, ale niezbyt miała też wybór. - Mogę wejść?
Leszana najpierw usłyszała zdejmowanie łańcucha, następnie wiedźma wystawiła głowę na korytarz, spojrzała to w jedną to w drugą stronę, w końcu otworzyła drzwi na tyle by elfka mogła wejść do środka.
[MEDIA]https://pre00.deviantart.net/9aee/th/pre/i/2017/195/4/9/rough_witch_interior_concept_by_pedrodeelizalde-dbg9xn9.jpg[/MEDIA]
Szybko je zatrzasnęła gdy obie kobiety były już wewnątrz.
- O co się rozchodzi? - spytała wiedźma chwytając stojącą za drzwiami miotłę, czarownica zaczęła zamiatać szkło z podłogi.
Leshana rozejrzała się z zainteresowaniem po pomieszczeniu. Zaciągnęła się dziwnym zapachem zastanawiając się czy rozpoznaje z czego mógł powstać.
Był to charakterystyczny zapach palonego żyta, cykorii i… buraka. Alia wytwarzała na bazie tych składników czarny wywar którego wlewała w siebie całe wiadra. Napój ponoć “ożywiał ciało i umysł”… tego pierwszego oczywiście nie można było być pewnym patrząc na wiecznie bladą Alię.
W końcu jej spojrzenie dotarło do zamiatającej wiedźmy.
- Wydawało mi się… - Mruknęła cicho. - Chyba wspominałaś… że masz napar. - Nie do końca była pewna jak sformułować swoją prośbę, a zachowanie Alii nie pomagało. - Wiesz… by nie mieć dzieciaka.
Wiedźma prychnęła i odstawiła miotłę.
Napar, napar… - Kobieta podeszła do garnka w którym gotowała się czarna ciecz, chwyciła kubek i przy pomocy wielkiej łychy napełniła go płynem. Nim Alia zasiadła przy małym stoliku zaproponowała gestem ten sam napój elfce. Wiedźma ruchem ręki zaprosiła Leszanę do zajęcia drugiego taboretu.
- Eliksiry są rozliczne, i bo materia wieloraka. Jedne zioła pomagają być jałową w te noce gdy księżyc sprzyja, innsze pomogą poronić jeśli dziewka juże brzemienna. Można też rytuał przeprowadzić, by jałowość stała była, choć od tego mogą być blizny. Znów jak brzuch już duży, trzeba dłubać.
Leshana przytaknęła i przyjęła zaproponowany napar. Kawa zbożowa… Napar ten kojarzył się elfce tylko z dziećmi i karawanami, z którymi podróżowała. Teraz już była niemal pewna, że będzie też przypominał o tym dziwnym wieczorze w pokoju Alii.
- A jak jest tylko podejrzenie, że może być brzemienna? - Na chwilę zawahała się. - Masz napar, który sprawia, że jest się.. jałową?
Alia pokiwała głową, wstała z taboretu i pociągneła go za sobą. Wiedźma postawiła mebelek przed dużym regałem ciasno zastawionym pod sufit słoikami, karawkami i przedmiotami dziwacznymi. Alia położyła na taborecie dwie grube książki po czym dopiero wspięła się na ich czubek i stojąc na palcach zaczęła szperać najwyższą półkę. Taboret kołysał się przy tym nieco i momentami sytuacja wydawała się wręcz niebezpieczna.
W końcu, kobieta wróciła do stolika z małym zawiniątkiem, wewnątrz znajdował się zasuszony korzeń. Wiedźma rozkruszyła go w małym kamiennym moździerzu, po czym wsypała do kubka Laszany.
- Dwa, może na trzy dekadnie starczy. A jak już co masz i się zaokrąglisz tędy będziem dumać co inszego działać. - Alia dopiła swój kubek po czym uśmiechnęła się.
- Złoto, srebro li przysługa?
- Najchętniej przysługa… sama wiesz jak jest ostatnio ze zleceniami. - Leshana upiła kawy, która nabrała teraz dziwnego gorzkawego posmaku.
- Tędy przysługa. - Wiedźma uśmiechnęła się raz jeszcze. Teraz, kiedy Alia była jeszcze ludzką kobietą mogącą pochwalić się pełnym uzębieniem o bladej barwie, nie wyglądało to jakoś złowieszczo. Jednak za kilkadziesiąt lat…
Pijąc Leszana rozejrzała się jeszcze raz po pokoju. - Długo się tym wszystkim zajmujesz?
Alia dolała sobie wywaru, znów zaproponowała go też swojej gość.
- Zdefiniuj długo. - zauważyła ludzka czarownica. - Łatwiej rzec, od lat najmłodszych.
- Byłam ciekawa czy zgłębiałaś wiedzę z tego zakresu. - Elfka wzruszyła ramionami ale nadstawiła też przy okazji opróżniony kubek. - A nawet bardziej, czy interesowałaś się pokrewnymi rzeczami.
- Żywot i śmierć zgłębiam nieustannie - przyznała wiedźma. - Rzecz niepodobna, mieć wtóre bez pierwszego, toż nic co śmiertelne obce mi być nie może. - Alia odstawiła kubek.
- Z czym jeszcze przychodzisz?
- Widzisz jak wyglądam… miałaś okazję poznać mój.. temperament. - Leshana nie odrywała wzroku od siedzącej przed nią czarownicy. Było w Alii coś złowieszczego, ale znów, kogo innego mogła spytać. Gnoma? - To nie jest typowe dla elfów z miejsca z którego pochodzę. Nie rodzą się blade z czarnymi włosami. Nie lubują się w agresji… nie lubią błyskotek. - Ostatnie dodała dosyć cicho sama nie czuła się dobrze z tą skłonnością i starała się jakoś z nią walczyć… dużo bardziej niż z agresją. - Słyszałaś może o takich wypaczeniach?
Alia przyglądała się dłuższą chwilę Laszanie, zastanawiając się chyba na ile to pytanie jest poważne. Wreszcie przemówiła.
- Zaprawdę, jawisz się księżycową, nie leśną córą. Toż przeto ja, nie znam się tak moc dobrze na Ludzie i nigdy nie rozmyślałam o tejto materii. Temperament? mi zdajesz się zupełnie normalna. Nie ma nic zdrożnego też w byciu chciwym, toż prosto pożąda się więcej niż w ten czas się posiada. O co dokładnie ci się Laszano rozchodzi?
Elfka westchnęła ciężko. Ludzie byli tacy prości… nawet jak widać wiedźma. Leshana przetarła twarz starając się jakoś ułożyć swoją wypowiedź. Gdyby choć była pewna, że może powiedzieć to po elficku… wspólny był taki ubogi. Westchnęła ponownie podnosząc ponownie wzrok na Alię.
- Nie jesteśmy jak wy… My… nie płodzimy potomków między wysokimi a leśnymi elfami. Każde z nas ma… swój dar… i je pielęgnujemy. - Mówiła powoli, ostrożnie dobierając słowa. - To nie tak że elfy biorą sobie elfkę o dowolnym kolorze włosów. To.. - Sięgnęła do swoich włosów. - nie było normalne. U mnie byłam dziwakiem. Rozumiesz?

Na chwilę przerwała przyglądając się Alii jakby starając się odnaleźć w jej oczach choć cień zrozumienia.
- I nie jesteśmy jak wy.. a przynajmniej nie elfy chowane w Wielkim Lesie. Te miejskie dzikusy… oni są nieprzewidywalni. - Ostatnie słowa wypowiedziała marudnym tonem. Nie lubiła się przyznawać do słabości swej rasy. - Elfy są… - Znów zawiesiła się szukając odpowiedniego słowa. - wyrachowane? Mój temperament.. nie był typowy i jeśli jesteśmy chciwi.. to nie w ten sposób. Inne rzeczy są cenne.
Alia postukała palcem o swój nos. Nie jej było spierać się z elfem o elfie rzeczy toteż informacje Leszany po prostu przyjęła takmi jakimi je usłyszała.
- Twoi rodzice, krewni? nie mieli pomysłu poczemu wyglądasz inaczej niżli oni? Toż jakby człowiecza żona, powiła białemu mężowi czarne dziecię, coś by się przydarzyć musiało. Pewnikiem właśnie owej dziewce… Krewni jacyś twoi? wujowie, ciotki? nikt nigdy nie słyszał o jakim przodku, protoplaście, coby blade lico miał?
- Były różne pomysły by… wzmocnić naszą krew. Jesteśmy rodem wydającym wojowników od pokoleń. Jednak nie znam nikogo kto miałby takie cechy jak ja. - Leshana westchnęła ciężko.
- Wzmocnić krew? - wiedźma uniosła brew. - wytłumacz.
- Każdy z moich przodków chciał uczynić swego potomka jak najsilniejszym. Trenując go, ale i zmieniając siebie. Nie wiem dokładnie co robili. - Elfka wzruszyła ramionami. - Ale nigdy nie objawiało, się to w żaden.. w taki sposób.
- Hmm… - Alia zamyśliła się, starając się przyjść elfce z jakąś odpowiedzią. - Słyszałaś li kiedyś o atawizmach? Bywa, że cecha przodka daje o sobie znać hen wiele pokoleń w przód. Widzisz czasem, że człek jaki ma niby oczy nos, choć ani jego ojciec,cani jego mać z dziećmi Grummsha wspólnego nic nie mieli. Słyszałaś zapewne o rogatych diabelstwach, bywa, że takie dziecię rodzi się kobiecie jako przypomnienie piekielnych paktów zawartych przez jej dziadów. W końcu, są tak zwani zaklinacze, którzy utrzymują, że ich wrodzony talent do Sztuki zawdzięczają krwi smoków.
Lechana zaklęła po elficku. Słowo było raczej niespotykane w tych regionach.. ba nawet elfy wolały używać wulgaryzmów z zasobów języka wspólnego by nie szpecić ojczystej mowy. To co powiedziąła Alia brzmiało irracjonalnie, ale kto wie na co mogli się pokusić jej przodkowie… babka.. nie ona raczej nie, ale prababka? Podobno zabijała niedźwiedzia gołymi rękami.
- Ja nie mam daru magii. - Powiedziała w końcu. - Ale kto wie… prawdą jest, że miałam w rodzinie elfy które zrobiłyby wiele.
Wiedźma wzruszyła ramionami:
- Jeden ma za dużo, wtóry ma za mało, nie wszystkim od natury po równo się dostało.
- A mi się dostały włosy i wyjątkowo jasna skóra. - Elfka nie wytrzymała i parsknęła. - Dobra, czas na mnie. Dziękuję za napar . Jakbyś potrzebowała tej przysługi to wiesz gdzie mnie znaleźć.
Wiedźma pokiwała głową.
 
Aiko jest offline