Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2018, 09:29   #36
Asmodian
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Gdy tylko część ekipy ruszyła na dół by wypytać o ich zgubę, a Alia udała się pierwsza by wziąć kąpiel Lesha zabrała się za zdejmowanie pancerza zerkając to na nieprzytomnego Jandara, a to na stojącego obok Hassana.
- Jak tak dalej pójdzie skończymy nieprzytomni i bez ekwipunku w jakimś rynsztoku. - Zsunęła z ramion płaszcz i mimo licznych zabrudzeń złożyła go ostrożnie układając obok plecaka.
- Taaak, takie ryzyko - wojownik zaczął ściągać zbroję, odpinając klamerki, pobrzękując ekwipunkiem.
Leshana wydobyła z plecaka dwa kolejne jabłka i ułożyła je na złożonym płaszczu. Nie wiedziała jak dać znać tej małej gadziej pokrace, że ma tu jedzenie, ale jak na razie bestia okazywała się być dość domyślna. Podeszła do Hassana odgarniając włosy tak by odsłonić zapięcia pancerza.
- Pomożesz mi z tym?-
Hassan uśmiechnął się pod nosem, podszedł do kobiety od tyłu, pomagając kobiecie pozbyć się kłopotliwej zbroi. Potem, widząc jej odsłoniętą szyję nie oparł się, całując jej białe ciało, jednocześnie łapiąc elfkę w pasie, przytulając ją do siebie.
- Ładnie pachniesz...jakby jesiennym lasem...- szepnął jej do ucha
- Cieszy mnie, że ty tak to czujesz, bo mój nos chyba przesiąkł odorem tamtego piwska i tych obrzydliwych szczurów. - Elfka obejrzała się ponad ramieniem i uśmiechnęła wojownika. - Chyba potrzebuję by ktoś mnie wyszorował.
- A ty musisz wyszorować mnie. Zabiłem ich chyba z pół tuzina – powiedział Hassan powoli ściągając z elfki jej tunikę i pomagając jej zrzucić resztę
Leshana powstrzymała go delikatnie chwytając za rękę.
- Rozbierzemy się na dole, dobrze? - Schyliła się do swojego plecaka wyciągając z niego czystą tunikę i spodnie i ponownie chwyciła wojownika za dłoń. - Wymyjmy się szybko zanim ten gnom znów wpakuje nas w jakieś kłopoty.
Hassan kiwnął głową i poszedł za Leshaną.Tym razem to wojowniczka wciągnęła Hassana do pokoju z czekającą kąpielą
Gdy tylko drzwi niewielkiego pomieszczenia się za nimi zamknęły Leshana rzuciła swoje czyste rzeczy na znajdujący się w pokoju zydel i zabrała się z strój wojownika. Teraz rozbieranie go szło jej o tyle sprawniej, czuła, że mogłaby to robić w zupełnych ciemnościach. Z uśmiechem na twarzy odsłaniała kolejne kawałki na światło migoczącej nieśmiało świecy.
Hassan musiał przez chwilę przystanąć. Nie, aby nie miał ochoty. Rozbierał ją równie ochoczo jak ona jego. Po prostu nie mógł sobie odmówić chwili podziwiania elfiej wojowniczki w całej jej krasie, kiedy ostatni element jej garderoby poleciał na podłogę. Wziął ją w ramiona, powoli wszedł do balii, opuszczając się do pachnącej mydlinami wody.
Leshana nie pozostawała mu dłużna bez skrupułów obserwując męskie ciało. Gdy ją uniósł przesuwała powoli dłońmi po męskiej piersi.
- Nic ci się nie stało w tym zaułku? - O dziwo w jej własnym głosie pojawiło się nieco troski, gdy uwaznie badała ciało wojownika poszukując jakichś skaleczeń.
- O, tego nie wiem. Musisz mnie dokładnie przebadać, może gdzieś jest jakieś skaleczenie którego nie czuję – uśmiechnął się wojownik – a ja w tym czasie porządnie Cię wyszoruję – pokazał mokrą gąbkę z mydlinami którą zaczął podróż wzdłuż całego jej ramienia, kończąc na jej szyi, i zjeżdżając na plecy, aby nieco przyciągnąć kobietę bliżej.
- Tak mam problemy by sprawdzić czy nie masz ran. - Elfka poddała się tej nietypowej pieszczocie czując jak jej ciało się rozluźnia. Miała na tą kąpiel ochotę od ostatniej bijatyki w karczmie i teraz z przymkniętymi oczami oddawała się tej drobnej przyjemności. - Jak mógłbyś nie czuć skaleczenia?
- Po prostu nie myślę o bólu. Cały umysł mam skupiony na zadaniu ciosu...technice...trafieniu celu... yhmmm...celu...-
Hassan łapał oddech czując pieszczoty elfki, kiedy badała swoimi palcami jego ciało, które zaczęło bardzo mocno reagować na jej dotyk. Miała nieduże dłonie, smukłe palce ale nadzwyczaj silne, najpewniej od używania długiego łuku. Przyciągnął Leshanę jeszcze bliżej, kładąc ją niemalże na sobie, wodząc gąbką po jej karku, plecach i wypiętych pośladkach.
- Może dlatego tyle tu blizn. - Głos elfki rozbrzmiał tuż przy jego uchu. Leshana oparła się o wojownika całym ciałem pozwalając by jej piersi rozpłaszczyły się na ciepłym torsie. Powoli przesunęła palce z ramion na łopatki Hassana. - Od czego są te długie pręgi na plecach?-
- Bat nadzorcy niewolników. Potem plagi od dowódcy orty. Byłem...niepokorny...wiele razy...za wiele... - Hassan jęknął czując dotyk kiedy elfka dotarła palcami do szerszych blizn na szerokich barków – Harpia...w Cormyrze... - wojownik zmrużył oczy przenosząc gąbkę na piersi elfki, jakby próbując pieszczotami okiełznać jej dotyk, i desperacko zająć czymś myśli, kiedy jego ciało poddawało się jej pieszczotom.
- W jaki sposób byłeś niepokorny? - Leshana sięgnęła niżej dotykając pośladków mężczyzny. - Nawet tutaj coś jest. - Mruknęła dotykając wargami ucha wojownika.
- Oszczep...dzikusa z Al-Akara...nie ...okazali szacunku...zdjęliśmy szarawary i pokazaliśmy im...ohh... - zmrużył oczy i poddał się pieszczocie, rozluźniając spięte mięśnie – dzikusy rzucają lepiej niż walczą... - Hassan odchylił głowę do tyłu, pozwalając elfce bawić się sobą, jednocześnie bawił się jej krągłościami, mokrymi i śliskimi od mydlin i wody.
- Dobrze, że nie trafili cię w coś innego… choć chyba w ortach trzyma się eunuchów? - Jej głos zaczął przypominać pomruki zadowolonej kocicy. Po chwili pieszczot ucałowała ramię wojownika.
- W haremach...nie w ortach...eunuchy za bardzo tyją, i są...słabi...aby być wojownikami. To zwykli niewolnicy - w tej chwili wojownik czuł się niczym niewolnik, odurzony wręcz jej pieszczotami. Nie miał bladego pojęcia, co elfka z nim w tej chwili robiła, ale jego ciało buntowało się przeciwko wojownikowi, i Hassan nie mógł zrozumieć, dlaczego. Rękoma błądził coraz to niżej, zataczając gąbką kręgi po jej płaskim brzuchu, silnych i jędrnych biodrach, i sięgając gąbką jeszcze niżej.
- Słyszałam, że to zależy od wieku. Młodzi podobno pozostają smukli i nadal mają piękne głosy, a starszy… chyba tak jak opisałeś. - Leshana wyprostowała się by spojrzeć na mężczyznę. Jej dłonie przesunęły się z powrotem na ramiona mężczyzny i zaczęły rozmasowywać napięte mięśnie. - Ale ty już za młody nie jesteś, prawda? - Mrugnęła do Hassana. Mrugnęła! Nie pamiętała kiedy robiła to po raz ostatni. Nie rozumiała czemu wojownik wprawia ją w taki stan. Powoli poruszyła biodrami, przesuwając jego męskością między ich brzuchami.
- Oh...jestem w szczytowej formie – uśmiechnął się. Jej wiek nie obchodził go specjalnie, bo była elfką i najpewniej mogłaby przeżyć wojownika kilku, albo i kilkunastokrotnie. Wyglądała na jakieś dwadzieścia wiosen, może nieco więcej i miała wszystko, co powinna mieć kobieta. W tej chwili, ugniatała go niczym gliniane naczynie. I bardzo mu się to podobało. Gąbka delikatnie przyspieszała, początkowo niespiesznie, jakby przypadkiem, na po kilku chwilach coraz prędzej wędrując pod wodą.
- Widzę. - Leshana uniosła się nieco i powoli nabiła na wojownika nie przerywając masażu. Poczuła jak mężczyzna wypełnił jej wnętrze i aż jęknęła gdy ich biodra się spotkały. Obserwując Hassana spod półprzymkniętych powiek dalej ugniatała jego ciało. - Ta walka ze szczurami… była dziwna. - Mruknęła odrywając ich myśli od tego co działo się pod wodą.*
- Co...? - Hassan prawie nie był w stanie przypomnieć sobie obecnie o tym, co działo się ze szczurami. Ale jej pytanie otrzeźwiło go na tyle, będąc tak absurdalnie nierzeczywiste i wyjęte z kontekstu, że podziałało niczym zimny prysznic – O czym...ty mówisz? - zapytał czując jak się nim bawi, i wykorzystując chwilę przebłysku świadomości na ponownym uruchomieniu gąbki, która ruszyła wzdłuż jej kręgosłupa, chlupocząc wodą z balii i pieniąc się, za każdym razem kiedy wojownik zaciskał na gąbce swoje palce .
- Słyszałam w głowie tego pseudosmoka. - Leshana nabrała wody w dłonie i oblała nią włosy Hassana. Jej biodra poruszyły się nieznacznie drażniąc wypełniającą ją obecność.
Wojownik nie pozostawał dłużny, obmywając gąbką starannie długie, ciemne włosy Leshany, gładząc i bawiąc się jej kosmykami, jednocześnie zaś zaciskając zęby, próbując opanować rosnące podniecenie, kiedy obejmowała go mocno, wiercąc się na nim.
- Smok?...w głowie? Czarował może... –
Wydyszał wojownik ręką uwalniając swoje spięte włosy pozwalając wodzie spłynąć na podłogę i sięgnął do jej biodra, zachęcając je delikatnie do bardziej stanowczych ruchów.
- Tylko czemu akurat do mnie? - Leshana uniosła się i opadła niespiesznie rozpoczynając nieco intensywniejszą zabawę. Czuła jak jej własne podniecenie narasta, jak głowa zaczyna odpływać z przyjemności. Kolejny ruch był nieco szybszy, następny jeszcze bardziej… i jeszcze. - Hassan... -
- Lesha.. - otulił ją mocniej, jakby nie chciał, aby uciekła, mokra i śliska od wody. Oddech przyspieszył, jakby chciał zrównać się z jej przyspieszającym rytmem. Mięśnie napięły się, walcząc z ogarniającą przyjemnością. Poddawał się temu, nie mogąc się już opanować. Jej słowa, oderwane od tego, co się właśnie działo, czyniły z niej jakby panią, władającą swoim niewolnikiem, bawiącą się jego ciałem niczym jakąś zabawką. Pociągnął ją powoli na siebie, samemu opadając na krawędź balii wciąż czując, jak mocno go obejmuje. Miał przed sobą jej kołyszące się krągłości, bezbronny i zapraszające. Zatopił się w nich, jakby dawaną przyjemnością chciał okiełznać jej władczą kobiecość.
Elfka rozpoczęła galopadę. Pomieszczenie wypełnił pluski rozlewanej na podłogę wody i ich przyspieszone oddechy. Leshana zaparła się o krawędź balii by atakować go mocniej… szybciej, do momentu aż dotarła na szczyt z głośnym okrzykiem.
Hassan zacisnął zęby, desperacko powstrzymując spełnienie a potem przez chwilę drażnił ją jeszcze powolnymi ruchami, widząc, jak jej drżące z podniecenia ciało uspokaja się na chwilę. Dyszącą i czerwoną z podniecenia, odwrócił plecami do siebie, wciąż przytulając. Jego palce natrafiły na pływającą w balii gąbkę. Ta ponownie zaczęła powoli wędrować, tym razem od jej szyi, przez czerwony od pożądania dekolt, pomiędzy jej zgrabnymi wzgórkami, w stronę pępka, i niżej, pod kołyszącą się pod ich ruchami wodę, znacząc ślad gąbki białymi mydlinami.
- Na… naprawdę wymyjesz mnie dokładnie. - Leshana przez chwilę nie była w stanie się poruszać. Jej ciało opadło na kochanka i drżało czując wypełniającą je obecność. Oparła się o kolana wojownika i zacisnęła na nich dłonie, starając się utrzymać równowagę.
- Bardzo...dokładnie – Hassan prawie nie był w stanie myśleć nad konwersacją. Przez chwilę mógł poczuć ją niemal całym sobą, jej zapach, zmieszany z wonią mydlin niemal odebrał mu zmysły. Potem już tylko patrzył na jej falujące biodra i czuł ją, jak bawiła się nim. Mimo, iż woda prawie wystygła, nie czuł zimna a gorąco, które go wypełniało zdawało się falami odpływać w dół, w stronę podbrzusza i lędźwi. Gąbka znów plasnęła o kołyszącą się falę wody, kiedy rękoma objął jej biodra, dociskając ją mocniej do siebie.
Leshana przez chwilę z trudem łapała oddech. Zapach mydlin i kochanka odurzały ją sprawiając, że wszystko wokół było zamazane,a może to para… nie była w stanie ocenić jak ciepła jest woda. Chyba cieplejsza od górskiego strumienia, choć w porównaniu z dotykającym ją męskim ciałem wydawała się być niczym świeżo stopiony śnieg. Chciała by to ciepło rozlało się na całe jej ciało więc na tyle na ile pozwalały jej silne dłonie Hassana, zaczęła kręcić biodrami, wwiercając go w siebie. Jak najgłębiej, tak by wypełnił całe jej wnętrze.
Wojownik zaczął odpływać, zatracając się w jej ruchach. Jęknął cicho, jakby pod jego rękoma nie było kobiety, tylko żywy ogień. Długo nie mógłby znieść takiej zabawy, więc podniósł się na krawędzi balii, która zaprotestowała z piskiem i chlupotem, rozbryzgując dokoła wodę, i klęknął za wiercącą wciąż biodrami elfką, napierając na nią biodrami, kładąc dłoń na jej lekko falujący w rytmie oddechu brzuszek, i sunąc palcami coraz niżej, między jej uda.
Leshana nie opierała się jak wtedy gdy robili to po raz pierwszy. Przytrzymując się mocno krawędzi balii znieruchomiała, czekając na kolejny ruch wojownika. Czuła jak drewno pod jej palcami trzeszczy niebezpiecznie. Dotyk palców mężczyzny sprawił, że jęknęła głośno i naparła na niego z całej siły biodrami. Miała wrażenie, że zaraz się rozpuści od tego ciepła… a może to jej ciało parowało, nie woda? Odsunęła się i zaatakowała oręż wojownika jeszcze raz.
Hassan dociągał jej biodra do siebie coraz silniej i szybciej, z każdym ruchem czując łaskoczące fale zbliżające się od karku ku dołowi pleców, coraz bardziej natarczywie i nieubłaganie. Woda chlupotała między ich udami, lądując spieniona na podłodze. Zamknął dłonią jej dłoń zaciśniętą na krawędzi balii, jakby chciał zapobiec tym upartym, rytmicznym piskom który wydawała protestująca balia. Ale to jeszcze wzmogło piszczące odgłosy, nasilające się od tych dzikich igraszek.
Dźwięki stały się głośniejsze. Chyba nawet usłyszeli cichy trzask? Dla Leshany nie było to istotne. Czuła, że w niej zaraz znów coś pęknie i to do tego dążyła uparcie atakując swymi biodrami i pośladkami kochanka. Jeszcze jedno.. uderzenie.. kolejne. W końcu znów wydała z siebie okrzyk, zaciskając dłonie w pięści tak, że aż pobielały jej knykcie.
Wojownik czuł narastającą w sobie energię, a jego umysł zaczął odchodzić od zmysłów, wariować. Miał ochotę krzyczeć, ale uprzedziła go swoim krzykiem. Koniec przychodził powoli, jakby miarowo, torturując mięśnie Hassana w krótkich, urywanych spazmach. Ręce i nogi naprężyły się na tą krótką chwilę, kiedy eksplodował, zamykając oczy, przerywając ten dziki i szaleńczy rytm od którego zdawało mu się trzęsła się ziemia i wszystko wirowało dokoła. Na chwilę wszystko widział w bladych kolorach, potem nieco ciemniejszych kiedy świadomość wracała do jego wyłączonego na moment umysłu. A potem z jakby ironicznym skrzypnięciem, balia pękła, trzaskając metalową obręczą, wylewając resztki wody szeroką strugą na podłogę. Leshana poczuła jak oparcie znika jej pod dłońmi i poleciała na mokrą podłogę.Wojownik, który opierał się nieco na niej upadł tuż za nią przygniatając elfkę swoim ciężarem do ziemi. Leshana jęknęła z bólu czując pod policzkiem twardą posadzkę.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline