Bard parsknął.
- Lunatykuje? Znaczy chodzi nieprzytomnie po gzymsach i dachach? Wy kobiety i ta wasza księżycowa magia! Nie to co nasza męska magia światła dnia...
Glaiscav narzekał, ale uśmiech na jego twarzy nie pozwalał traktować jego marudzenia do końca serio. Tak samo jak z innych podśmiewał się i żartował z samego siebie.
- Glaiscav, rozpytaj czy ktoś jej nie widział - zasugerowała Rita.
- Jasne - muzyk skinął głowa rozglądając się za przechodniami, którym w miarę rozsądnie patrzyło z oblicza.
-...i szukamy pewnej uroczej damy. Niewysoka, szczupła, blada, filigranowa, o rysach twarzy księżniczki krwi. Widzieliście ją może?
Dwu pierwszych zagadniętych przechodniów ogoniło się od barda jak od natrętnej muchy, ale on był cierpliwy.
Może w końcu...? |