Zdumienie wykwitło na twarzy Mariusa, jednak zdołał się opanować.
-Może przejdziemy do Złotej Piwnicy? Właściciel ponoć kupił za bezcen ostlandzki cydr, warto skosztować, parę lat minie nim znowu powstanie... Tam cicho i nikt się nie kręci w pobliżu... - zakończył znacząco, popatrując po sługach. Skoro byli przydatni dla Barnsdorfa, pewnie co drugim dysponował talentem podchwytywania słów nie przeznaczonych dla jego uszu. Czuł, że pojawia się okazja nie do pogardzenia.