Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2018, 02:32   #129
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 38

Czas: 1940.III.10; nd; godz. 23:15
Miejsce: południowa Norwegia; Rjukan; miasto, hotel Krokan
Warunki: noc, ciepłe, suche, szpitalne wnętrze




ag.ter Baumont (Hepburn), ag Wainwright (Lloyd)




Para agentów Spectry wróciła w dość opłakanym stanie do swojego hotelu. Chociaż już nie byli zakrwawieni na twarzy to świeże plastry, bandaże i siniaki wymownie świadczyły, że nie mieli spokojnego wieczoru. Ubrania wyglądały jeszcze gorzej bo dopełniały widoku uczestników jakiejś bójki, napaści czy zamieszek. Ze szpitala wydano im koce którymi częściowo mogli się okryć by w razie potrzeby ukryć swój stan ale i tak przykuwali uwagę wszystkich w hotelu. Gdy po wizycie w szpitalu i na komendzie wrócili taksówką do własnego hotelu niewiele brakowało już do północy. No ale wreszcie mogli przebrać się w czyste rzeczy i odpocząć we własnych pokojach. A po tych przygodach byli obici, poranieni i zmęczeni.

No i porozmawiać na spokojnie bo właściwie mijali się albo widywali tylko przelotnie podczas opatrywania w szpitalu czy rozmów na komisariacie. Teraz dopiero mogli porozmawiać. I zorientować się, że ich norweskiego kolegi nadal nie ma w hotelu. A ostatni raz widzieli go dziś rano jak wychodził do miasta kupić parę rzeczy na akcję z jakiej jak na razie zrezygnowali.

Gdzieś na komisariacie stracili też z widoku monsignore Lapointe’a. O ile jeszcze w szpitalu gdzieś mignął im jeszcze jak też go opatrywano i zszywano tak jak i ich to potem gdy ich dwójkę zawieziono radiowozem na komendę, jego widocznie zawieziono odzielnie. A w gabinecie też każde z nich składało zeznania oddzielnie to nie widzieli się nawet ze sobą nazwzjem dopóki się zbieranie tych zeznań nie skończyło.

Same zbieranie zeznań poszło zaś różnie. O ile Gabrielle poradziła sobie całkiem przyzwoicie to John sam już nie wiedział w którym miejscu się wkopał. Wygadanej aktorce i artystce nie było wcale zachować trzeźwość umysłu przez te zmęczenie, rozbity nos i zapuchnięte wargi. A po drugiej stronie biurka siedział jakiś doświadczony detektyw i tłumacz francuskiego. Facet okazał się bystry albo podejrzliwy i solidnie przepytał “pannę Hepburn” z wydarzeń w kawiarni. Podziwiał i wydawał się zaskoczony umiejętnościami samoobrony jakimi wykazała się kobieta no i podziwiał hart ducha, że stawiła czoło niebezpieczeństwu. Ale cieniem położyły się zabrane pistolety napastników które i świadkowie widzieli jak “napadnięci” je zabierają i policja je potem znalazła w zaułku gdzie była tylko trójka obcokrajowców i nikt poza nimi wynieść ich nie mógł. Niemniej Gabrielle jeszcze jakoś udało się wyślizgać z tego gradobicia uprzejmych ale jednak stanowczych pytań. Swoje pewnie zrobiła jej płeć i policjant w końcu zwolnił ją pozwalając wrócić do hotelu. Niemniej poprosił by przez następną dobę nie opuszczała Rjukan no i przeprosił za to niefortunne wydarzenie. Bo zwykle to takie spokojne, prowincjonalne miasteczko.

Brytyjczykowi zaś poszło zdecydowanie gorzej. Raz, że zwykle pracował i trenował inne rzeczy niż płynną gadkę, dwa nie należał do przedstawicieli piękniejszej połowy ludzkości no i trzy ten nóż. - Czyli Herr Lloyd, kupił pan dzisiaj w dzień, w sklepie nóż myśliwski. Ruszył pan wieczorem na spacer po naszym uroczym mieście. Zabierając ze sobą nóż myśliwski. Następnie zaś przechodził pan przy kawiarni w której pana pracownica jadła kolację. Przypadkiem. I przypadkiem akurat w tym momencie kawiarnia została najechana przez nieznanych sprawców którzy jak pan przypuszcza byli Niemcami. I przypadkiem na szczęście miał pan ze sobą ten nóż myśliwski więc mógł pan pomóc pańskiej pracownicy i panu Lapointe’owi. Dużo tych przypadków jak na jeden wieczór Herr Lloyd. - starszy facet po drugiej stronie biurka bawił się ołówkiem machając nim w palcach gdy mówił ale na koniec rzucił go na biurko po swojej stronie. John czuł, że tamten czuje pismo nosem i nie wierzy w przypadkowy zbieg okoliczności aby grupka obcokrajowców napadła w spokojny wieczór w restauracji inną grupkę obcokrajowców. Nawet mimo tego, że streścił to co przez ostatnie minuty John mu opowiadał to zabrzmiało jakoś tak płytko i infantylnie nawet w uszach Brytyjczyka. Do tego przyczepił się jeszcze tych nieszczęsnych pistoletów. Widać je znaleźli. Pytał po co wybiegli przez tylne wejście zamiast jak na poszkodowanych napadniętych czekać na przyjazd służb mundurowych? Co mieli do ukrycia? Skąd ta obawa przed policją? I po co zabierali ze sobą pistolety?

- Jest pan wolny Herr Lloyd. Proszę przez dobę nie opuszczać Rjukan. Ale powiem panu, Herr Lloyd, że my tutaj, mamy spokojne miasteczko i cenimy sobie spokój. Nie lubimy jak dwie grupki obcokrajowców urządzają sobie Dziki Zachód czy inne gangsterskie Chicago na naszych ulicach. Ani jak ktoś chodzi z nożem pod pazuchą po ulicach Herr Lloyd. - facet wydawał się być nieprzychylny i oschły. Chociaż agent Spectry nie był pewny czy to chodziło o jego skromną osobę czy dostało mu się rykoszetem jako uczestnikowi tej całej awantury w kawiarni.

Ostatnim epizodem na komisariacie było ustalenie rysopisów sprawców napadu. Jak to ustalili już w hotelu, każde spędziło sporo czasu z rysownikami portretów pamięciowych sprawców napaści. Przy okazji poproszono też o opis samochodu jakim odjechali. Tu mógł się wykazać brytyjski agent Spectry który zdołał przyjrzeć się szaremu samochodowi całkiem przyzwoicie zanim wszedł do restauracji. On też miał okazję przyjrzeć się temu “ogonowi” zanim wszedł do restauracji a Gabrielle właściwie ledwo kojarzyła, że chodzi o faceta jaki wbiegł z pistoletem do restauracji i z którym potem walczył John.

No i teraz, wreszcie byli u siebie. Mieli okazję odświeżyć się, wypocząć, przespać się, najeść czy pogadać. Oboje jednak czuli się dokładnie tak jak wyglądali czyli jakby ktoś uczynił z nich worek bokserski do boksowania. Swoje robiło też znużenie tym długim i pełnym wydarzeń dniu. Obity i skrwawiony organizm domagał się odpoczynku.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline